Rozdział 51 - Ten sam szczeniak, stare cele

65 7 9
                                    

--Oki--

Wkurwia mnie. Jebne mu kiedyś, naprawdę! Polazł za mną do kuchni, gnój jeden!

O - Naprawdę?

Ch - Ty przyszedłeś pierwszy, to czemu się złościsz?

O - Bo leźć za mną nie musiałeś...! - wszedłem do pomieszczenia - kaaawa~ - i do czajnika. Chris usiadł i patrzy na mnie wyczekująco - rączki do dupy przyrosły?

Ch - Nie, ale mogą się przykleić - wrednie się uśmiechną

O - Macie tu siekierę? Musicie gdzieś mieć - popatrzyłem na służki. 

Ch - Znowu zabierasz robotę ludziom... Myślę, że Rascal jest tego samego zdania 

O - A ty nadal jesteś tym samym Chrisem, który lubi się wysługiwać innymi 

Ch - No raczej - i tak mu też zrobiłem. Postawiłem na stoliku. Dziewczyny były spięte przez jego obecność. 

O - Ja już mówiłem, że teko kalosza się bać nie trzeba - pokazałem łyżeczką na Howella 

L - Zrobiłabym.... - ta dziewczyna... jest całkiem w porządku, ale mam wrażanie, że za bardzo chce się odwdzięczyć za tamto... Zaczyna mnie irytować. 

O - Daj już spokój... Mówiłem, że to nic takiego... nie musisz usługiwać, jeśli to nie jest konieczne, nie lubię tego..

Ch - Tamto?

O - A bo mimo wszystko, różnica między tobą a Rascalem jest taka, że ty swoich ludzi jakkolwiek szanujesz. 

Ch - Jestem za mało wymagający?

O - Jesteś leniwy... 

Ch - Uważaj co szczekasz

O - Prawdę....! 

Ch - Malutki~ nie drażnij mnie 

L - Pfhihi - popatrzyłem na nią pytająco - nic nic... to wcale nie tak, że ci to pasuje

Ch - Już ją lubię. Posłuchaj jej i to zapamiętaj, a najlepiej wytatuuj. Albo jeszcze lepszy plan, jka to zrobię 

O - Tknij mnie, a odgryzę ci rękę! 

Ch - Czekam - popatrzył wyzywająco na mnie i się napił. 

O - To powodzenia... - też się napiłem patrząc na niego z wyrzutem.

Ch - A teraz poważnie. Od kiedy twój szefo dobrze się czuje w takich miejscach co?

O - Odkąd mógł tu wrócić.... - sapnąłem - też na początku nie mogłem się przyzwyczaić. I do otoczenia i do... zachowania Rascala...

Ch - Rozumiem, że tu jest bezpiecznie

O - One nic nie powiedzie, kwestia tego czy stary nie zacznie mnie tu szukać. Nie powinien, ale mimo wszystko ty tu jesteś, więc jakaś tam czerwona lampka mu isę w głowie pali

Ch - Nie przeszkadzało mu nic wcześniej.

O - Ty wcześniej też nie wyglądałeś na kogoś, kto się przestraszy i się usunie - uśmiechnąłem się delikatnie wrednie.

Ch - To nie tak. 

O - To  jak? - ciekawi mnie, co mu powiedział. Nie zależy mi! Ale to do niego nie podobne, żeby nic nie napisał, nie zadzwonił i nie zawracał mi głowy byciem sobą... 

Ch - Mówił, że mu przeszkadzam... - oparł się i skrzywił - cholernie niewygodne te krzesła... jakiś twój pokój? Cokolwiek? 

O - Pfhahaha! Mój? Haha! 

Dziki PiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz