--Chris--
- Kurwa mać wpierdole ci za to szczeniaku, przysięgam! - znowu oblał mnie kurwa wódą....
- He. He. He. Hehehehe ej. Ale skutecznie i bezpiecznie. Dla mnie rzecz jasna hehe
- No nie byłbym tego taki pewny.... - wytarłem twarz z wody. Oki dumnie stoi z tym garnkiem zadowolony. To go na to mokre łóżko
- Mokre, fuj!
- I co teraz?
- Pierdol się Howell....!
- Z tobą zawsze malutki~ - mieszkanie z nim. Coś co bym chciał mieć u siebie w domu.... Nie tu... Ale i tak nie jest źle.... Mógłby częściej być trochę uległy... Ale wszystko da się zrobić hehe
- Nie nie, ze mną nie... Ale posłuchaj, posłuchaj mnie - w sumie. To w pewnym momencie zaczął zachowywać się mniej podłe i arogancko... Ale fakt że żre tabletki jak lekoman. Czyli teza potwierdzona. Przez ból trzyma wszystkich na dystans... Dosłownie jak ranny pies.... Zabawne heh - słuchasz?
- No słucham - i zacząłem całować go po szyi
- No. Bo ci z roboty idą na to karaoke no nie? Niedziela dzisiaj jest. Idziemy no nie? Znaczy ja idę a ty jak chcesz... No ale idziemy no nie? - mówił delikatnie mnie odpychając. Jakby serio chciał to by mnie po prostu z siebie zepchnął.
- Nie chce mi sie
- Głupi. Musimy na takie rzeczy chodzić.... Jak mamy się czegokolwiek dowiedzieć... Ja nawet nie wiem kto jest dyrektorem głównym u mnie w dziale.... Tylko... Ten różowy zastępca... Ciekawi mnie kim jest ten wyżej niego...
- Te. Malutki~ a jak już będziemy w domu. To chcesz zostać moim sekretarzem? - i ręce pod jego koszulkę - przydałby się czasem
- Nie chuja! - i zwiał - kawy~
- Wredny..... Też chcę! - i idę za nim.
Na dole młody zabrał się za kawę a ja za jedzenie. Usiedliśmy chwilę później przy stoliku
- Masz dobry humor malutki
- Nie spierdol go
- oczywiście że nie~ jak żebym śmiał hehe
- Musiałem się nawpierdalac przeciwbólowych teraz. Później pewnie wleci alkohol... Więc średnio żebym później je jadł... Nie żeby to nie było głupotą... Ale trudno - przejebane... Gato... Popsułeś mi szczeniaka....
- Ah. Czyli będziesz pił.... Jednak z chęcią tam pójdę hehe
- Kurwa nie wracam tu haha
- No weź, nie bądź taki dla starego Howella....
- 40 lat minęło~ haha
- Cicho bądź dzieciaku....
- Jak jeden dzień! Haha - oj tak~ to ten dzieciak....
- Widzę, że jak się pożądanie tobą nie zajmę to nie będziesz trzymał języka za zębami
- Nie mam zamiaru go trzymać. Kurwa jesteś 16 lat starszy... 16...17?.. jakoś kurwa tak.
- Wiec trochę szacunku gówniarzu. Chyba że mam cię go nauczyć
- Za niedługo każde danie z blendera i przez słomkę. Wybacz. Taka rzeczywistości haha!
- No zaraz będziesz piszczał malutki - i wziąłem go na ręce i na kanapę.
- Nie strasz nie strasz bo się.... Hah! Ej! Gdzie pchasz te łapy! - a ja swoje - Halo! Kawa mi stygnie... Panie starszy! Pfhyhy....
![](https://img.wattpad.com/cover/374433185-288-k778890.jpg)
CZYTASZ
Dziki Pies
Fanfic"- Poczekaj..! - złapałem go za bluzę, którą przez "przypadek" trochę zsunąłem odsłaniając lewe ramię. Kaptur też opadł z jego głowy. - Hum? - popatrzył na mnie chłodnym wzrokiem. Ale oczy. a raczej oko... bo prawe całkowicie zakrywały włosy, które...