--Oki--
Chris wyszedł. Stary zamknął za nim drzwi i patrzył na mnie wyczekująco.
- Nie mam się z czego tłumaczyć - powiedziałem opierając się o parapet
- Oczywiście, że nie... Ale mam wrażenie, że się ostatnio nie zrozumieliśmy. - podszedł do mojej szafy. Otworzył i zaczął przeglądać. Przecież on mi je tu dał.. co on chce sprawdzać.
- Na to wygląda, bo naprawdę nie wiem do czego pijesz... - zaczął wyrzucać na podłogę to co na mój gust było po prostu wygodne, a na jego nie wyglądające dobrze.
- Człowiek, który to tu przyniósł też mnie nie zrozumiał... - mówił spokojnie. Nie był kimś kto podnosił głos. Raczej trzymał emocje dobrze schowane.... Chociaż tutaj czuje się bardziej jak u siebie niż w Over...
- Nie wiem co z nimi nie tak... - patrzyłem na stertę, która rosła na moich oczach.
- Trzymaj się od Howella z dala na tyle ile to możliwe kundelku. - no... i dię dobrał do bielizny... tego to nawet nie przebierał. Po prostu hurtem rzucił na ziemię.
- Co? - nie, żebym mi zależało... - Dlaczego?
- Jego chłopaczek już mu działa na nerwy. Wiesz o tym. Nie bez powodu tu przyszedł.... za dużo czasu z nim spędziłeś.
- Irytuje cię, bo mamy wspólnych sprzymierzeńców. I to, że zamiast mścić się na nim, to się z nim po prostu dogaduję?
- To także. Nie bez powodu wczoraj powiedziałem ci czego oczekuję i dlaczego do nikogo się nie zbliżałem.
- Nie oczekuj, że będę myślał podobnie - zapaliłem
- Nie pal tyle... - on wyrzucił prawie wszystko co można było... dobrał się do biżuterii. Wziął w rękę sztangę która wyglądała jak kość i już widziałem, że chce ją rzucić na ziemię
- O nienie nie~ - złapałem ją w trakcie
- Jest paskudna.
- Jest od Dezego!.... - popatrzyłem na niego z wyrzutem
- To tylko przedmiot. I to bez wartości
- Materialnej może nie... - ale inną ma.... dla mnie do cholery...!
- Nie noś tego... - lubie ją... nie pasuje do wszystkiego ale ją lubię....! - grzebie dalej.
- A to od Vadusa... - nausznica. Srebrna, na łańcuszkach odlewy zwierzęcych czaszek...
- Ta....
- Też jej nie noś.... - co jest....?
- Próbujesz się pozbyć wszystkiego co mi się podoba
- Nie prawda. Pozbywam się tego co mi się nie podoba.
- Nie muszę tego nosić przy tobie... ale zostaw. - powiedziałem poirytowany.
- A co od Howella?
- Nic...
- Mhm... tyle dobrze.
- Myślałem, że ci nie przeszkadza.
- Nie przeszkadzał, bo myślałem, że jednak dał sobie spokój.
- Wcześniej też ci nie przeszkadzał.
- Byłeś głupim dzieckiem, ale wiedziałem, że się nie dogadacie. Nie jesteś kimś, kto tańczy jak mu się zagra. A przynajmniej on nie był kimś kto gra.
- Nie pierwsze skrzypce. To na pewno. One zawsze należały do ciebie....
- Owszem
- Ale Instrumenty się psują. A struny mogą pociąć twarz gdy się zerwą.... - warknąłem cicho ostatnie zdanie
CZYTASZ
Dziki Pies
Fanfic"- Poczekaj..! - złapałem go za bluzę, którą przez "przypadek" trochę zsunąłem odsłaniając lewe ramię. Kaptur też opadł z jego głowy. - Hum? - popatrzył na mnie chłodnym wzrokiem. Ale oczy. a raczej oko... bo prawe całkowicie zakrywały włosy, które...