--Chris--
Obudziłem się. Młody już wstał. Też ma spanie. Zszedłem a ten się krzonta po kuchni. Fajny widok... Aż się o barierkę na półpiętrze oparłem i popatrzyłem chwilę.
- Czy mam szanse na kawę? - w końcu się odezwałem. Rzadko mody lata w samych spodniach. Ale faktycznie dzisiaj jest tragicznie gorąco.
- Być może - popatrzył na mnie i robi.
- Myślałem że dłużej będziesz spał.. co jemy?
- Nie... Trzeba wstać. Rude przyjadą koło 15.
- A no tak. Zapomniałem hah - co on ma na sobie..... - pierdolisz że on ci to zrobił....
- Jakbym słyszał Vadusa mówiącego o tobie....
- No właśnie. O mnie! - irytuje mnie to. Trzymam ręce od niego z daleka tyle, na ile mogę się powstrzymać. A pojawił się jakiś frajer i młody się mu daje.... I na specjalnie zadowolonego nie wygląda....
- Bo co? Bo o tobie można? - popatrzył na mnie rozbawiony
- Tak. Ja mogę. Ile razy mam ci to powtarzać
- Tak tak ta~k - i idzie z kawą na taras. Co tym razem? Garnek mu z rąk wypadnie? Ale idę za młodym. - Gorąco....
- Klima?...
- Te a tu jest przecież! Ja zapomniałem! Zaraz znajdę piloty od tego. Ty to czasem masz łeb
- Czasem... Dzięki malutki - podszedłem do niego. Stal przodem do mnie, opierając się o murek. Odpalił papierosa i daje mi zapalniczkę. Wziąłbym. Ale. Różowa menda stała na górze. Kontem oka gdzieś mi smignał. Odsunąłem rękę z zapalniczką i odpaliłem od jego papierosa
- Co...? - przekręcił głowę w niezrozumieniu. Pokazałem oczami na górę
- AAAAAA... Oke oke. - powiedział prawie bezglosnie. Wredny uśmiech. Nie lubi go. Przybliżyłem się do jego ucha
- Nie wiem, jak bardzo się uwzią na ciebie... I jak bardzo mu zależy.... Ale wkurwia go gdy do ciebie podchodzę.
- Prawda. I... Bardzo bardzo.... - to nie brzmi dobrze. Posadziłem go na murek. Popatrzył na mnie dobity. - już mam skakać? Dobra - i się wychyla
- Głupi szczeniak...! - i szybko go postawiłem na ziemie - ciekawe czy by cię poskładali....
- Mogłoby być ciężko słuchaj
- Więc nie testuj... Wiesz jak ciężko znaleźć sobie kogoś nowego do prześladowania?
-... Paskudy jesteś ....
- Nie prawda~ malutki~ - i zacząłem gładzić go po bokach - Yh.... Boli cię to....?
- Popatrz na mnie. I przypomnij sobie niedzielę.
- Nie wiem. Nie pamiętam. Pijany byłem! A teraz nie jestem
- Jeszcze.
- Mhm. - i podgryzam szyjkę - malutki~ - on westchnął ciężko.
- Ej. Dobra dobra. Już. Ja muszę jeszcze skoczyć do sklepu. I wgl. Robota no
- Daj spokój.... Chwilka cię nie zbawi
- Chwilka....? Tjaaasne
- Widzę że chcesz - szepnalem mu do ucha
- Tylko żeby ten widział. Ale nie zależy mi Chris. - odszeptał - serio mam sporo roboty. - i sobie poszedł
- Nosz kurwa...
B - Hehehe.... - popatrzyłem tam na górę a on mi macha zadowolony
O - E a my nie kupowaliśmy pro...? Ha? - i luk na różowego
CZYTASZ
Dziki Pies
Fanfic"- Poczekaj..! - złapałem go za bluzę, którą przez "przypadek" trochę zsunąłem odsłaniając lewe ramię. Kaptur też opadł z jego głowy. - Hum? - popatrzył na mnie chłodnym wzrokiem. Ale oczy. a raczej oko... bo prawe całkowicie zakrywały włosy, które...