Rozdział 16 - Przerwa od pracy

95 10 16
                                    

--Chris--

Obudziłem się. Młody już wstał. Też ma spanie. Zszedłem a ten się krzonta po kuchni. Fajny widok...  Aż się o barierkę na półpiętrze oparłem i popatrzyłem chwilę.

- Czy mam szanse na kawę? - w końcu się odezwałem. Rzadko mody lata w samych spodniach. Ale faktycznie dzisiaj jest tragicznie gorąco.

- Być może - popatrzył na mnie i robi.

- Myślałem że dłużej będziesz spał.. co jemy?

- Nie... Trzeba wstać. Rude przyjadą koło 15.

- A no tak. Zapomniałem hah - co on ma na sobie..... - pierdolisz że on ci to zrobił....

- Jakbym słyszał Vadusa mówiącego o tobie....

- No właśnie. O mnie! - irytuje mnie to. Trzymam ręce od niego z daleka tyle, na ile mogę się powstrzymać. A pojawił się jakiś frajer i młody się mu daje.... I na specjalnie zadowolonego nie wygląda....

- Bo co? Bo o tobie można? - popatrzył na mnie rozbawiony

- Tak. Ja mogę. Ile razy mam ci to powtarzać

- Tak tak ta~k - i idzie z kawą na taras. Co tym razem? Garnek mu z rąk wypadnie? Ale idę za młodym. - Gorąco....

- Klima?...

- Te a tu jest przecież! Ja zapomniałem! Zaraz znajdę piloty od tego. Ty to czasem masz łeb

- Czasem... Dzięki malutki - podszedłem do niego. Stal przodem do mnie, opierając się o murek. Odpalił papierosa i daje mi zapalniczkę. Wziąłbym. Ale. Różowa menda stała na górze. Kontem oka gdzieś mi smignał. Odsunąłem rękę z zapalniczką i odpaliłem od jego papierosa

- Co...? - przekręcił głowę w niezrozumieniu. Pokazałem oczami na górę

- AAAAAA... Oke oke. - powiedział prawie bezglosnie. Wredny uśmiech. Nie lubi go. Przybliżyłem się do jego ucha

- Nie wiem, jak bardzo się uwzią na ciebie... I jak bardzo mu zależy.... Ale wkurwia go gdy do ciebie podchodzę.

- Prawda. I... Bardzo bardzo.... - to nie brzmi dobrze. Posadziłem go na murek. Popatrzył na mnie dobity. - już mam skakać? Dobra - i się wychyla

- Głupi szczeniak...! - i szybko go postawiłem na ziemie - ciekawe czy by cię poskładali....

- Mogłoby być ciężko słuchaj

- Więc nie testuj... Wiesz jak ciężko znaleźć sobie kogoś nowego do prześladowania?

-... Paskudy jesteś ....

- Nie prawda~ malutki~ - i zacząłem gładzić go po bokach - Yh.... Boli cię to....?

- Popatrz na mnie. I przypomnij sobie niedzielę.

- Nie wiem. Nie pamiętam. Pijany byłem!  A teraz nie jestem

- Jeszcze.

- Mhm. - i podgryzam szyjkę - malutki~ - on westchnął ciężko.

- Ej. Dobra dobra. Już. Ja muszę jeszcze skoczyć do sklepu. I wgl. Robota no

- Daj spokój.... Chwilka cię nie zbawi

- Chwilka....? Tjaaasne

- Widzę że chcesz - szepnalem mu do ucha

- Tylko żeby ten widział. Ale nie zależy mi Chris. - odszeptał - serio mam sporo roboty. - i sobie poszedł

- Nosz kurwa...

B - Hehehe....  - popatrzyłem tam na górę a on mi macha zadowolony

O - E a my nie kupowaliśmy pro...? Ha? - i luk na różowego

Dziki PiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz