Nie bądź taka boi dupa

200 27 5
                                    

Po ponad godzinie dotarliśmy pod klub, w którym miała się odbyć impreza. Z tego co wiem, Seba ogarnął cały klub tylko i wyłącznie pod siebie i swoich znajomych, więc mogłam się czuć trochę bardziej komfortowo.

-Japierdole i po chuj pisałam Sebie, że będę. -burknęłam, a Krystian zaśmiał się ze zrezygnowaniem, ciągnąc mnie do środka.

-Nie dramatyzuj, będziemy się trzymać razem i będzie dobrze.

-Nie wiem czy trzymanie się z tobą jest dobre. -przewróciłam oczami, spoglądając na Sebastiana, przy którym się zatrzymaliśmy.

Złożyliśmy mu życzenia i daliśmy po prezencie, zaraz po tym kierując się w stronę barku.

-Czego sobie pani życzy?

-A whisky. -rzuciłam, ponieważ chciałam się w końcu zrelaksować. -nie tego gówna, Chivasa mi daj. -mruknęłam, ponieważ zauważyłam, że blondyn chwyta Jacka Danielsa.

-Chivasa mówisz? -uśmiechnął się zazdziornie, podając mi szklankę wypełnioną bursztynowym napojem.

Podziękowałam mu skinieniem głowy i wzięłam dosyć duży łyk, skupiając się na przyjemnym cieple, które rozeszło się po moim ciele.

Krystian również nalał sobie trochę whisky, wrzucając do szklanki kilka kostek lodu, po czym oboje skierowaliśmy się w stronę jakiegoś stolika, zajmując pierwsze wolne miejsce.

Siedzieliśmy przy stoliku, a wokół nas tętniło życie. Klub był pełen ludzi, ale ja czułam się, jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. Krystian, siedzący naprzeciwko, zdawał się być równie zrelaksowany, choć między nami wciąż unosiła się niewidzialna bariera. Nie wiedziałam, czy była to niewyjaśniona złość, czy może po prostu niewygodna cisza, której nie umieliśmy przełamać.

Sięgnęłam po szklankę i wzięłam kolejny łyk whisky, czując, jak alkohol zaczyna nieco rozluźniać moje napięte mięśnie. Blondyn patrzył na mnie kątem oka, ale nie nic mówił. Zamiast tego lekko poruszał palcami na krawędzi szklanki, jakby chciał coś powiedzieć, ale wciąż się wahał.

Siedzieliśmy w tej ciszy, która stawała się coraz bardziej uciążliwa. Mimo że Krystian nie spuszczał ze mnie wzroku, a ja nie mogłam przestać myśleć o tym, co mogłoby się wydarzyć, nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę, która nie wywołałaby kolejnej kłótni.

W tle leciała głośna muzyka, która w normalnych okolicznościach by mnie rozluźniła, ale teraz nie potrafiłam przestać analizować wszystkiego. Whisky, którą piłam, była jak lekarstwo, przynosiła chwilowe ukojenie, ale nie leczyła tego, co tkwiło głęboko we mnie.

-Co tu taka stypa? -zapytał czyiś głos, a gdy poczułam rękę na swoim ramieniu, odwróciłam się, zauważając szczerzącego się Wiktoria.

Krystian niezauważalnie przewrócił oczami, a ja bez zastanowienia podniosłam się ze swojego miejsca, przytulając farbowanego blondyna.

-I tak dobrze, że się jeszcze nie pozabijaliście.

-Mamy czas. -rzucił Krystian ze śmiechem, jednak ton jego głosu zdradzał, że coś go w tym drażniło.

-Przyszliście tu, żeby się bawić, a nie kłócić, albo siedzieć i wzdychać. -Wiktor pacnął Krystiana w ramię, siadając po mojej prawej. -napijcie się czegoś mocniejszego i się w końcu rozluźnijcie, bo wyglądacie jakbyście mieli kołki w dupach.

-Sorry, ale wolę zostać przy whisky.

-Nie bądź taka boi dupa. -blondyn zaśmiał się, wstając od stołu, żeby po kilku sekundach wrócić z trzema shotami, które były w podejrzanie ciemnym kolorze.

-Co to jest?

-Specjalność Seby, nie pytajcie tylko pijcie. -chłopak podniósł swój kieliszek, więc wraz z Krystianem niechętnie złapaliśmy za te swoje, stukając nimi w geście toastu. -no to co? Za to, że jeszcze się nie pożarliście. -rzucił Wiktor, a my z cichym westchnieniem przyłożyliśmy kieliszki do ust, wypijając wszystko na raz.

Smak był gorzki, ostry i palący, ale jednocześnie w jakiś dziwny sposób przyjemny. Krzywiąc się lekko, odstawiłam kieliszek na stół, czując, jak alkohol momentalnie rozgrzewa moje ciało od środka.

–No i co? Lepsze niż twoje whisky? -Wiktor szturchnął mnie lekko w ramię, śmiejąc się głośno.

–Cholera, chyba ma w sobie spirytus. – mruknęłam, kręcąc głową, choć musiałam przyznać, że po tym drinku rzeczywiście zaczynałam się czuć trochę bardziej zrelaksowana...

Czas mijał nieubłaganie szybko, a alkohol wręcz lał się strumieniami. Wraz z Wiktorem i Krystianem już dawno zapomnieliśmy o limitach, pozwalając sobie na coraz więcej.

W końcu Wiktor ruszył z butelką wódki w stronę Sebastiana, zostawiając mnie i Krystiana pierwszy raz, od dłuższego czasu, sam na sam.

-Idziesz zapalić? -zapytał blondyn, wybijając mnie z zamyślenia.

Bez zastanowienia kiwnęłam głową i ruszyłam za nim w stronę wyjścia, zatrzymując się trochę za klubem, ponieważ było to jedyne w miarę spokojne miejsce.

-Masz szluga? Bo mi się skończyły.

-Kurwa, ostatni mi został. -westchnęłam cicho, odpalając papierosa.

Zaciągnęłam się nim i podałam go Krystianowi, żeby również mógł to zrobić.

-Poradzimy sobie. -blondyn uśmiechnął się łobuzersko i zrobił to samo, co ja kilka sekund wcześniej, zaraz po tym nachylając się w moją stronę.

-Co ty robisz? -zapytałam, gdy jego twarz zatrzymała się zdecydowanie za blisko mojej...

Spalone Mosty/ChivasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz