Nie wiem, ile czasu tak przesiedzieliśmy, ale oboje zdążyliśmy wypalić już po więcej niż pięć papierosów, delektując się ciszą i pojedynczymi zdaniami. W międzyczasie Wiktor przyniósł mi kubeczek wypełniony po brzegi whisky, niemal od razu znikając wewnątrz domku.
-Pamiętasz jak pierwszy raz zapaliliśmy papierosa? -zapytał Krystian, przerywając ciszę. -mieliśmy chyba po 15 lat. -zaśmiał się tym swoim charakterystycznym śmiechem, depcząc ostatniego peta.
-Tak wtedy kaszlałeś, że myślałam, że wykaszlesz całe płuca.
-Byłem chory.
-Nie prawda. -walnęłam go lekko w ramię, śmiejąc się pod nosem.
-A pamiętasz jak pierwszy raz napiłaś się wódki? Wyplułaś ją całą prosto na moją twarz.
-Weź mi nawet nie przypominaj o tym. -westchnęłam, wypijając zawartość kubeczka do końca.
W mojej głowie już dosyć mocno huczało, więc schowałam paczkę papierosów do kieszeni, podnosząc się z drewnianych schodków.
-Miło było, do...nie wiem kiedy. -zachwiałam się delikatnie, przytrzymując się poręczy.
-Chodź, pomogę ci, ledwo się trzymasz na nogach. Kończyłaś tak po każdej imprezie. -blondyn zaśmiał się cicho, podtrzymując mnie jedną ręką.
-Dam sobie radę sama.
-W to nie wątpię. -puścił mnie na chwilę, jednak gdy to zrobił, zachwiałam się do przodu, prawie się wywalając.
W porę jednak Krystian mnie przytrzymał, ciągnąc mnie do środka domku.
-Wiki! -krzyknęłam, niemal rzucając się na blondyna, który akurat stał przy wejściu. -jak miło Cię widzieć. Dawno się nie widzieliśmy, stęskniłam się, wiesz? -zachichotałam, biorąc łyka jego drinka. -jeszcze chwilę posiedzę i wracam do domku.
-Jak wrócisz? Mówiłem ci, że mam zamiar pić, więc cię nie odwiozę.
-To wrócę na piechotę. -machnęłam ręką, podtrzymując się prawie dwumetrowego chłopaka stojącego obok.
-Ja mogę ją odwieźć, jestem autem i nic nie piłem, plus wracam do Łodzi.
-Nie pozabijacie się? -Wiktor spojrzał na nas podejrzliwym wzrokiem, zaraz jednak się szeroko uśmiechając. -daj spokój, stary. Rozluźnij się i się czegoś napij, na tej działce znajdują się jeszcze cztery takie domki, ogarnę wam spanie bez problemu. Najważniejsze jest to, że normalnie gadacie, Mila jest nieznośna, jak gada w kółko o tobie. -blondyn mrugnął okiem w moją stronę, kierując te słowa do Krystiana.
-Dalej go nienawidzę. -oburzona pchnęłam go lekko, ciągle się śmiejąc.
-Tobie już chyba starczy, co? -zapytał Wiki, gdy po raz kolejny chwyciłam jego kubek, wypijając kilka łyków.
-Zdecydowanie nie...
Po około trzech godzinach wszyscy byliśmy już w takim stanie, że ledwo kontaktowaliśmy. Właśnie bujałam się z Wiktorem do jego piosenki WCHJ, cały czas się chichrając.
-WYPIERDALAJ CHAMIE JEBANY, WYPIERDALAJ CHAMIE JEBANY! -krzyczeliśmy z Wiktorem, patrząc prosto na siebie.
Zaśmiałam się głośno, a wtedy piosenka się zmieniła na jakieś gówno. Zeszłam z „parkietu", zatrzymując się przy Krystianie. Przez to w jakim stanie byłam, na chwilę zapomniałam, że przecież przez cały czas byłam na niego wkurwiona.
-Co, już nie masz siły? -zaśmiał się, gdy oparłam się o jego bok.
-Nie, przyszłam z tym. -pomachałam mu przed twarzą woreczkiem z resztką białego proszku, szeroko się uśmiechając. -idziesz do kibla?
![](https://img.wattpad.com/cover/375059557-288-k916075.jpg)
CZYTASZ
Spalone Mosty/Chivas
Fanfic-Tym właśnie jest Krystian. -rzuciłam, odrywając wzrok od żółtych kwiatków. -Kwiatkiem? -Nie, pieprzonym narcyzem, który rośnie w moim ogródku, choć czasami mam ochotę go wyrwać i zakopać...