-Kurwa mać, zgaście to światło. -mruknęłam, przykładając sobie poduszkę do twarzy.-Słońca się nie da wyłączyć niestety. -usłyszałam jakiś kobiecy głos, więc zdjęłam sobie poduszkę z twarzy, spoglądając na roześmianą Paulinę.
-Kurwa, co ja tu robie i gdzie ja jestem? Aż tyle wypiłam wczoraj? -jęknęłam, ponownie opadając głową na poduszkę.
-No w najlepszym stanie nie byłaś, ale i tak kontaktowałaś najlepiej ze wszystkich. -dziewczyna zatrzymała się przy łóżku, podając mi butelkę wody oraz listek tabletek. -a jesteś w domu moim i Sebastiana. Impreza skończyła się o piątej rano, a teraz jest koło piętnastej, więc nawet nie spałaś aż tak długo, patrząc na twój wcześniejszy stan. -uśmiechnęła się delikatnie, spoglądając na moją twarz, która najprawdopodobniej wyglądała gorzej niż źle. -możesz się umyć jak chcesz, tutaj obok masz łazienkę i przygotowany ręcznik. Oprócz tego zaniosłam ci tam jakieś moje ubrania, żebyś się mogła przebrać i kosmetyczkę, jakbyś potrzebowała się pomalować. Chłopaki już nie śpią, ale ledwo żyją, to nie musisz się spieszyć.
-Chłopaki czyli?
-No Seba, Wiktor, Patryk i Krystian.
-Dobra, to się ogarnę i zaraz przyjdę. Dzięki wielkie za wszystko. -uśmiechnęłam się delikatnie, a Paulina kiwnęła głową, po chwili wychodząc z pokoju.
Przeciągnęłam się na łóżku i powoli się z niego podniosłam, skupiając się tylko i wyłącznie na ostrym, pulsującym bólu głowy. Bez zastanowienia wzięłam jedną tabletkę i ją popiłam, ponownie opadając na łóżko.
Chwilę poleżałam, jednak gdy już miałam zasypiać, wybudziłam się przez dzwoniący telefon.
-Co jest? Dzisiaj nie pracuje przecież. -westchnęłam, przykładając sobie urządzenie do ucha. -sorry, Laura, ale aktualnie nie żyje.
-W cale się nie dziwię. Zadzwoniłam bo myślałam, że już wstałaś i zechciałabyś mi wytłumaczyć o co ci chodziło nad ranem.
-Nad ranem?
-No pisałaś zaraz po piątej, uwaga cytuje xałvwałsm suę z tzm drbiken akw to noe byko tajie noneakne a pięć minut później napisałaś jeszcze kiewa cgyva mi sue ppdibqko. -blondynka zaśmiała się głośno, wprowadzając mnie w konsternację.
-Japierdole, nawet nie pamiętam, że do ciebie pisałam.
-Nooo, ja się spodziewałam jakieś wiadomości, że się przespaliście, albo chociaż, że się całowaliście, a nie takiego bełkotu.
-Chyba chodziło o to drugie. -mruknęłam ledwo słyszalnie, przypominając sobie każdy moment imprezy. -całowaliśmy się. Kilka razy. I...najgorsze jest to, że chyba...chyba mi się to podobało.
-CO?! No kurwa nareszcie. Dobra, pogadamy jak wrócisz do Łodzi, daj znać jak będziesz w końcu żywa. -zaśmiała się, po czym się rozłączyła, zostawiając mnie z moimi własnymi myślami.
Gdy moja głowa chociaż trochę przestała boleć, podniosłam się z łózka, kierując się w stronę pobliskiej łazienki. Od razu, gdy do niej weszłam, spojrzałam w lustro, twierdząc, że wyglądam dosłownie tak, jak się czuję.
Westchnęłam cicho i zaczęłam się ogarniać, by po kilkunastu minutach pojawić się w kuchni, w której wszyscy siedzieli. Paulina robiła coś przy kuchence, Sebastian siedział ledwo przytomny przy stole w jadalni, Wiktor wręcz leżał połową swojego ciała na blacie, a Krystian jako jedyny stał, pomagając w czymś Paulinie.
-Hej wszystkim. -mruknęłam, klepiąc delikatnie Wiktora po plecach.
Blondyn coś mruknął pod nosem, a Krystian na dźwięk mojego głosu momentalnie się odwrócił, delikatnie się uśmiechając.
CZYTASZ
Spalone Mosty/Chivas
Fanfic-Tym właśnie jest Krystian. -rzuciłam, odrywając wzrok od żółtych kwiatków. -Kwiatkiem? -Nie, pieprzonym narcyzem, który rośnie w moim ogródku, choć czasami mam ochotę go wyrwać i zakopać...