Jeszcze jego mi tutaj brakowało...
-Co jest?
-Nic nie jest. -mruknęłam, biorąc kolejnego bucha. -a co by miało być?
-Nie znam cię od wczoraj, Mila. -westchnął, zatrzymując się przede mną. -widzę, że coś jest nie tak. Chodzi o Laurę? Spotkałem ją przed studiem, ale jak mnie zobaczyła to jeszcze bardziej się wkurwiła.
-To nic takiego. -machnęłam ręką, nie patrząc mu w oczy.
-Mhm... -mruknął Krystian, wciąż stojąc przede mną. -Nie wydaje mi się.
Podniosłam wzrok i natrafiłam na jego spojrzenie, pełne czegoś, czego nie chciałam widzieć. Zainteresowania? Troski? To tylko pogarszało całą sytuację...Przymrużyłam oczy i przekręciłam wypalony wkład, powoli go wyciągając, żeby resztki tytoniu nie zostały w urządzeniu. Krystian w tym czasie obserwował moje ruchy, ciągle nade mną stercząc.
-Po co przyszedłeś?
-Zostawiłem tu gdzieś swojego iqosa, a uzależnienie wzywa.
-Taki zielony? -zapytałam, a gdy blondyn kiwnął głową, chwyciłam z biurka urządzenie, podając mu je.
Chłopak bez słowa wyciągnął z kieszeni wkład i wsadził go do iqosa, po kilku sekundach się zaciągając.
-No, to teraz mów o co poszło.
-Nic szczególnego, naprawdę.
-Wiem, że mi nie ufasz, ale przez cały najgorszy dla mnie czas, zawsze byłaś przy mnie. Teraz chciałbym się jakoś zrekompensować za te wszystkie lata, podczas których to tobie było ciężko, a mnie przy tobie nie było. Jeśli wolisz, to możemy pogadać przy jakimś winku, albo obojętne czym.
-Po prostu się pokłóciłyśmy, nic więcej. -podniosłam się z fotela, chcąc skończyć ten temat. -będę zamykać studio jak coś.
-Odwieść Cię? I tak mieszkamy w tym samym miejscu.
-Nie, dzięki.
-Przestań być taka uparta, nic ci się nie stanie jak ze mną pojedziesz, a przynajmniej nie będziesz wracać w ciemnościach sama do domu.
-Krystian, potrzebuje spokoju, spacer dobrze mi zrobi.
-No dobra, nie będę naciskać. -uśmiechnął się lekko, kierując się w stronę wyjścia ze studia. -Ale pamiętaj, że jakby się coś działo, to zawsze możesz zapukać albo napisać. -kiwnął głową i wyszedł ze studia, zostawiając mnie samą.
Odczekałam chwilę i zabrałam wszystkie swoje rzeczy, zamykając pomieszczenie na klucz. Gdy tylko wyszłam, wyciągnęłam z torebki paczkę szlugów, odpalając jednego. Miałam do wyboru dwie drogi, które prowadziły do mojego mieszkania. Jedna z nich prowadziła na około, jednak była bardzo dobrze oświetlona, a druga już niekoniecznie, jednak musiałam przyznać, że gdybym nią poszła, byłabym w domu jakieś 30 minut wcześniej.
Chwilę się zastanowiłam i w końcu poszłam krótszą drogą, nie myśląc o tym, że coś może mi się stać.
Gdy przechodziłam przez park, zauważyłam w oddali grupkę jakichś chłopaków. Poczułam, jak serce zaczyna mi bić coraz szybciej, jednak starałam się uspokoić, żeby przejść koło nich z udawaną pewnością siebie.
W końcu, gdy ich minęłam, westchnęłam z ulgą, odpalając kolejnego papierosa...
-Ej, zaczekaj! -krzyknął jeden z nich, więc niepewnie się odwróciłam, zastanawiając się o co może mu chodzić. -Ty się znasz z Chivasem?
CZYTASZ
Spalone Mosty/Chivas
Fanfiction-Tym właśnie jest Krystian. -rzuciłam, odrywając wzrok od żółtych kwiatków. -Kwiatkiem? -Nie, pieprzonym narcyzem, który rośnie w moim ogródku, choć czasami mam ochotę go wyrwać i zakopać...