Nie cierpię tego gościa kurwa

283 35 12
                                    


23 kwietnia 2022 roku nadszedł nieubłaganie szybko, a mój licznik zmienił się z trójki z tyłu na czwórkę. Nigdy nie lubiłam urodzin, więc aktualnie wychodziłam ze swojego mieszkania, kierując się w stronę pracy. Tak, pracowałam w swoje własne urodziny, co dla wielu osób mogło wydawać się dziwne, ale dla mnie było zupełnie naturalne. Praca była dla mnie czymś więcej niż tylko obowiązkiem. To była moja pasja, moja ucieczka od rzeczywistości i sposób na radzenie sobie z codziennymi problemami.

Gdy w końcu weszłam do studia, do mojego nosa dotarł specyficzny zapach płynu do dezynfekcji. Uśmiechnęłam się delikatnie i zamknęłam za sobą drzwi, spoglądając na zadowolone dziewczyny.

-Wszystkiego najlepszego, nasza ulubiona szefowo! -krzyknęła Laura, podbiegając do mnie, żeby się przytulić.

Objęłam każdą z nich i podziękowałam za życzenia, jednak po kilku sekundach wróciły do mnie z kolorowym pakunkiem.

-Nie wiemy czy ci się spodoba, ale jak go zobaczyłyśmy to od razu pomyślałyśmy o tobie. -Angelika podała mi pudełko, namawiając do otwarcia.

Nie lubiłam dostawać prezentów, jednak widziałam, że bardzo się cieszyły, dając mi go, więc bez słowa otworzyłam pudełko, wyciągając z niego naprawdę bardzo ładny naszyjnik w kształcie serca z kolcami, zrobiony z łańcuchów.

-Jest piękny, dziękuję wam bardzo. -przytuliłam je jeszcze raz, ostrożnie odkładając naszyjnik do pudełka. -nie musiałyście.

-Ale chciałyśmy, nie narzekaj już. Zresztą, mamy dla ciebie coś jeszcze.

-Dziewczy... -chciałam kontynuować, jednak Laura mi przerwała.

-Nie od nas, przyszedł tu taki gość, o którym nie mogę mówić i kazał ci to przekazać. -niska blondynka podała mi bukiety narcyzów, szeroko się uśmiechając.

Chwilę pomyślałam o kogo może chodzić, jednak do głowy przychodziła mi tylko jedna opcja. W końcu oprócz dziewczyn, tylko jedna osoba wiedziała, że lubię narcyzy..

-Krystian? -zapytałam niepewnie, czekając aż któraś mi odpowie. 

-Zgadza się.

-Mam go już dość. -jęknęłam, rozkładając się na krześle. -nawet tu mnie nawiedza, nie cierpię tego gościa kurwa. -Dziewczyny wybuchnęły śmiechem, widząc moją reakcję na bukiet.

Dla nich to był pewnie zabawny gest, ale dla mnie stanowił kolejny dowód na to, że Krystian nie potrafił uszanować moich granic.

–No cóż, przynajmniej ma dobry gust co do kwiatów. –zauważyła Laura, próbując rozładować napięcie.

–Gdyby tylko potrafił odczytywać sygnały, że go nie znoszę. –odpowiedziałam z przekąsem, wpatrując się w bukiet, który trzymałam w dłoniach. -już myślałam, że mu to dosadnie kurwa powiedziałam. -westchnęłam, zauważając jakąś karteczkę.

Nie chciałam teraz o tym myśleć, więc wsadziłam kwiaty do wody, zostawiając kartkę na później.

Przez te wszystkie dni miałam nadzieję, że zniknięcie z jego pola widzenia zakończy nasze "sąsiedzkie relacje". Jednak najwyraźniej, on miał inne plany.

–Może to jego sposób, żeby cię przeprosić? –zaproponowała Angelika, choć nawet ona nie brzmiała zbyt przekonująco. -albo zagadać.

–Jeśli tak, to kiepski sposób. –westchnęłam. –Wolałabym ciszę od tych kwiatów.

Cisza w studiu na chwilę zapadła, kiedy wpatrywałam się w narcyzy, myśląc o tym, jak niewielu ludzi naprawdę rozumie, że czasem najpiękniejszym prezentem jest święty spokój.

–No dobra, koniec tej urodzinowej sielanki. Czas wracać do pracy. –powiedziałam, próbując nadać głosowi energii, choć wewnętrznie czułam, jak wyczerpanie powoli mnie dogania.

Dziewczyny kiwnęły głowami i wróciły do swoich zajęć. Ja też wzięłam się do pracy, starając się skupić na tym, co zawsze przynosiło mi ukojenie. Dziś miałam przed sobą kilka sesji, które wymagały precyzji i koncentracji, więc łatwiej mi było wyciszyć myśli.

Jednak, kiedy pracowałam nad projektem na plecach jednego z klientów, myśl o Krystianie nie dawała mi spokoju. Co on chciał osiągnąć tymi kwiatami? Czy to był jego sposób, by wyciągnąć do mnie rękę, czy może tylko gra, by znów wejść mi na głowę? W każdym razie, miałam nadzieję, że to jednorazowy wyskok i nie stanie się z tego kolejny rozdział w moim życiu, którego chciałam uniknąć. Nie miałam zamiaru żyć dla fabuły..

Pod koniec dnia, gdy słońce zaczęło już zachodzić, dostałam wiadomość od Ali. Zaproponowała mi wieczorne oglądanie seriali przy naszym ulubionym winku. Po całym tym dziwnym dniu, pomysł na spędzenie czasu z kimś, kto naprawdę mnie rozumie, wydawał się kuszący, więc od razu się zgodziłam, żegnając się z dziewczynami przed studiem...

Gdy dotarłam do mieszkania, szybko wzięłam prysznic i przebrałam się w coś wygodniejszego, robiąc miejsce na kanapie. Nie miałam za dużo w lodówce, więc ubrałam buty oraz kurtkę przeciwdeszczową i wyszłam z mieszkania, kierując się w stronę pobliskiego sklepu.

Kupiłam w nim jakieś przekąski, mój ulubiony alkohol i paczkę papierosów, wracając do mieszkania. Ala już stała pod drzwiami, więc przytuliłam ją na powitanie, wpuszczając do środka.

-Po co szłaś do sklepu? Przecież wiesz, że mogłam coś kupić po drodze.

-Nie przesadzaj, przeszłam się i nic mi się nie stało. -rzuciłam, wyciągając z reklamówki paczkę chipsów i dużą butelkę chivasa regala.

-Myślałam, że posiedzimy przy winku.

-Raz na jakiś czas coś mocniejszego nie zaszkodzi. -wrzuciłam kilka kostek lodu do szklanek, wlewając do nich bursztynowego płynu.

Sobie nalałam do pełna, a Ali wymieszałam pół na pół z colą, zanosząc wszystko do salonu, w którym się usadowiłyśmy.

-Nawet tu przyniosłaś te swoje chobiele?

-Ja ich nie przyniosłam. -wzruszyłam ramionami, przypominając sobie o liściku. -Krystian mi je zostawił w studio.

-Stara, nie chce nic mówić, ale... -urwała, ponieważ odstała ode mnie w tył głowy. -ała, no już. Zostawił coś jeszcze?

-Liścik, ale nie patrzyłam co tam pisze.

-Kurwa nie denerwuj mnie i leć to zobaczyć. -brunetka momentalnie wstała z kanapy i skierowała się w stronę bukietu, a ja wzięłam kilka łyków alkoholu, zatrzymując się obok niej.

Pewnym ruchem ręki zgarnęłam liścik i otworzyłam go, zauważając duże „Wszystkiego najlepszego".

-I o to tyle zachodu?

-Stara, tam na tyle coś pisze...

Spalone Mosty/ChivasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz