Sorki, że taki krótki, następny będzie miał prawie 2 tys słów...
-Mówię ci kurwa, dostałam od niego wczoraj smsa. -rzuciłam wkurwiona, rozmawiając z Laurą przed studiem.
-Daj mu szansę, co? Widać, że chłopak się stara. -westchnęła, patrząc na mnie, gdy wyciągałam z paczki ostatniego papierosa.
-Nie ma chuja, nie chce go kurwa znać, nie chcę o nim słyszeć, dajcie mi już kurwa z nim spokój.
-Może po prostu boisz się, że jak dacie sobie drugą szansę, to znowu coś spieprzycie. -wzruszyła ramionami, opierając się o pobliską ścianę. -tak naprawdę, w głębi duszy wiesz, że zależy ci na nim, bo inaczej już dawno byś to olała, a jednak zamiast to zrobić, cały czas o nim myślisz.
-Mówisz, jakbyśmy conajmniej mieli wchodzić w związek. –odpowiedziałam z irytacją, patrząc na blondynkę spod przymrużonych oczu. –A to był tylko sms, Laura. Zwykły, pierdolony sms.
–No tak, ale wiesz dobrze, że to nie chodzi tylko o to. –odparła spokojnie. –To chodzi o całą waszą historię. Znasz go od lat, to nie jest jakiś przypadkowy koleś. Gdyby był ci obojętny, to byś się nawet nie przejmowała, że napisał. A jednak cię to wkurza. Dlaczego? -zapytała, a ja westchnęłam, wypuszczając powoli dym z ust.
Laura miała cholerną rację, choć nie miałam zamiaru jej tego przyznać. To nie był tylko sms. To było coś więcej. Było w tym całe mnóstwo niewypowiedzianych słów, niezałatwionych spraw i emocji, które od dawna trzymałam gdzieś głęboko w sobie.
–Bo nie chce, żeby znowu namieszał mi w życiu. – powiedziałam w końcu, zaciągając się po raz kolejny. –Za każdym razem, jak go widzę, przypominają mi się te wszystkie rzeczy, które poszły nie tak, a ja nie chcę znowu rozdrapywać starych ran.
–Czasem trzeba rozdrapać stare rany, żeby się w końcu porządnie zagoiły. –poklepała mnie po ramieniu, wracając do studia.
Postałam jeszcze chwilę na dworze i w końcu zdeptałam wypalonego papierosa, wracając do środka.
Załatwiałam jeszcze resztę dokumentów i wpisywałam ludzi w kalendarz, uzupełniając puste luki, gdy nagle na mój telefon przyszło powiadomienie.
Idiota
Daj mi szansę, spotkajmy się chociaż na godzinę
Chwilę się zastanowiłam, jednak w końcu stwierdziłam, że nie będę mu odpisywać, bo tak będzie mi po prostu łatwiej. Schowałam telefon do kieszeni i próbowałam skupić się na pracy, ale myśli o farbowanym blondynie ciągle wracały. To było jak niekończąca się pętla, z której nie mogłam się wyrwać. Wiedziałam, że ignorowanie go nie rozwiąże problemu, ale czułam, że to jedyny sposób, by chronić siebie przed kolejnym rozczarowaniem.
Minęło kilka godzin, a ja w tym czasie skończyłam ogarniać wszystkie dokumenty. Byłam już trochę zmęczona, więc stwierdziłam, że zrobię sobie przerwę na papierosa. Chwyciłam nową paczkę i wyszłam przed studio, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.
Gdy już byłam na zewnątrz, mój telefon po raz kolejny zawibrował. Znowu wiadomość od Krystiana. Przez chwilę chciałam ją zignorować, ale coś we mnie kazało spojrzeć.
Gdy zobaczyłam co napisał, momentalnie poczułam, jak robi mi się słabo...
CZYTASZ
Spalone Mosty/Chivas
Fanfic-Tym właśnie jest Krystian. -rzuciłam, odrywając wzrok od żółtych kwiatków. -Kwiatkiem? -Nie, pieprzonym narcyzem, który rośnie w moim ogródku, choć czasami mam ochotę go wyrwać i zakopać...