— No proszę, proszę. A miałam nadzieję, że gdy wrócę, to przestanę być tu jedynym duchem. Eh, zawiodłam się na Was.
Półprzezroczysta postać dziewczyny siedzi na wyimaginowanym w powietrzu krześle z założoną nogą na nogę i skrzyżowanymi na piersiach rękoma. Pretensjonalny ton mógłby wskazywać na irytację, a jednak uśmiech zdradza jej zadowolenie. Potter nie zamordował Malfoya, a do tego właśnie miała przed oczami scenę niczym z romantycznego filmu dla nastolatek; oparci o siebie, spali na siedząco, w czym właśnie im przeszkodziła, odzywając się wcale nie cicho.
Harry natychmiast otwiera oczy i odruchem obronnym od razu szuka różdżki nim jeszcze się rozbudza. Okulary musiały spaść mu podczas snu i jeszcze nie do końca jest świadomy po wyrwaniu ze słodkich objęć, w końcu nie koszmarnych, snów. Draco na nagły ruch kolegi również się budzi, jednak w przeciwieństwie do Harrego, nie potrzebuje dłuższej chwili na przypomnienie sobie w jakiej sytuacji się znajduje. Po krótkim zerknięciu na Martę, zerka wzdłuż koca, gdzie odnajduje, w jego mniemaniu paskudne, okulary. Sięga po nie.
— Trzymaj, Harry. — Potter na dźwięk głosu Draco wraca do rzeczywistości i opuszcza różdżkę. Chwyta za podaną mu jego własność, którą od razu wkłada na nos. Przeciąga się odczuwając skutek spania w takiej pozycji. Jednak ta noc nie była taka zła, a ból szyi i pleców są dobrą walutą za spokojny sen.
— Dzięki.
— To raczej mi powinieneś dziękować, a raczej obaj powinniście. Wiecie, która jest godzina? Nie po to pół dnia słuchałam o zastosowaniach oczu żuków, żebyś teraz zawalił test nieobecnością czy spóźnieniem, Draco. Już i tak opuściłeś Historię Magii. Rany, ileż można spać?
— Opuściłem znowu lekcje?! Cholera! Jak wyślą sowę do ojca, już po mnie. Czemu Nas nie obudziłaś wcześniej?
— Twój ojciec zwraca aż tak wielką uwagę na Twoje oceny? Zwłaszcza, wiesz... teraz?
— Ta. Już jest wystarczająco upokorzony tym, że jego syn trafił do Gryffindoru, więc nie mogę w dodatku być głupi, a jego zdaniem każda ocena poniżej od "powyżej oczekiwań", o tym świadczy... Teraz tym bardziej nie chce, żeby poniżano go za takiego syna, skoro... jest pod obserwacją. Zresztą, mówiłem Ci, że się nie popisałem w domu. — Odpowiadając, Draco przebiera w swoich pergaminach. Wkopuje nogą zbędną mu teraz książkę, za umywalkę i w to samo miejsce ląduje poduszka i zaraz trafi tam też składany już koc.
— Mhm, no i w końcu sam Vol-
— Harry! Proszę... Nie wymawiaj tego imienia. — Przerywa mu, na samą myśl się wzdrygając. Harry nie kontynuuje tematu. Bez wątpienia wierzy, że Lucjusz to właśnie taka osoba - w każdej chwili chcąca wykazać się wyższością nad innymi, więc i wymaga perfekcjonizmu od syna, w końcu dziecko to też może być powód do dumy. Lub wprost przeciwnie.
W nocy Draco, choć z wachaniem, zdradził mu, że Czarny Pan niedawno właśnie po raz pierwszy z nim rozmawiał bardziej na poważnie; musiał uznać, że w ten rok dojrzał, żeby choćby chcieć się do niego odezwać w przeciwieństwie do poprzedniego lata, no i tym razem na dłużej zabawił w ich posiadłości. Powiedział też wszystko co wie. Tego oczywiście nie było wiele - nijak nie zarobił sobie na zaufanie. No ale co mógł tak naprawdę zrobić w tej sytuacji? Jego rodzice też nie są jakoś zachwyceni... nowym lokatorem? Obrywają za byle głupotę, tylko dlatego, że są w pobliżu, a ciężko, żeby nie byli w pobliżu, na Dworze Malfoyów. No w każdym razie, niewiele przekonywało go do służby u tego potwornego czarodzieja.
W dodatku jego ojciec dostał jakieś zadanie i ma je niedługo wypełnić - rzecz jasna, nie powiedzieli mu o co chodzi. W ogóle poza nawrzucaniem mu jaki to bezwartościowy, głupi i nieudany jest, niewiele z nim rozmawiali. Może to i lepiej. Jakby byli w lepszych stosunkach, może jeszcze dziś napisałby do nich list z informacją o pojmaniu Harrego Pottera w kiblu Jęczącego Ducha i, być może, już pakowałby związanego, nieświadomego niczego, Pottera do torby z narzuconym zmniejszająco-zwiększającym zaklęciem, żeby wysłać go wraz z listem - sową.
CZYTASZ
Nie taki Ślizgon zielony jak go piszą || Drarry
Short StoryGdy jesteś przyszłym dziedzicem fortuny swojej bogatej rodziny i masz wszystko, czego tylko zapragniesz, nieoczekiwane sytuacje, na które nie masz wpływu - mogą Cię pogrążyć bardziej niż się tego spodziewasz. Ale przecież gorzej już być nie może, pr...