To jego kolej, teraz to właśnie on idzie dumnym krokiem w stronę wysokiego stołka na środku sceny, którą na ten konkretny moment stworzyła sobie jego wyobraźnia. Idealnie dopasowana szata z najlepszych materiałów, wyszyta rękoma, które jakość okazują ceną. Wysoko uniesiony podbródek, szyderczy uśmiech, wzniosłe spojrzenie.
To on jest teraz na oczach i językach setki ludzi, którzy obserwują go z wyczekiwaniem. Przecież tak się różni od reszty pospolitych twarzy, to oczywiste, że wiedzą kim jest i mają co do niego szczególne oczekiwania.
To on z czystej uprzejmości, bo przecież tak dobrze wie, co zaraz usłyszy, zasiada na ciemnym, wysokim stołku. Chłodne drewno styka się z czarną szatą, gdy wygodnie się układa.
Teraz wszystkie oczy mogą podziwiać jak on, rozpieszczony dziedzic czystokrwistego rodu Malfoyów, trafia do tego jakże dumnie brzmiącego domu Węża. Teraz w końcu godnie będzie mógł nosić swoje nazwisko, a ojciec na pewno powie jaki jest dumny ze swojego syna.
To on jest teraz ważny.
Tiara Przydziału zdaje się nie mieć najmniejszej wątpliwości i, mimo że w głowie chłopca ta chwila trwała nawet więcej niż godzinę, realnie dopiero udało mu się zasiąść, gdy ledwie dotykający jego głowy zaczarowany przedmiot ochoczo wykrzyczał swój dokonany wybór. Wybór, po którym chłopak wydziera się i zeskakuje, zrzucając roześmianą Tiarę pod nogi. Pędzi przed siebie, a Wielka Sala zdaje się nie mieć końca.
— Draco! Ej, Draco!
Sala znika, śmiechy ustają, nagle jakby wpadł w bezkresną dziurę, widzi tylko ciemność. Niczym opięty linami, próbuje się poruszyć.
****
Pierwsze co zaczyna zauważać po nagłym rzuceniu się do siadu, to wirowanie w głowie, przyspieszone tętno i niemal całkowita ciemność, z którą zdawał się walczyć księżyc, odbijając nieco światła w stronę okna dormitorium i mocno coś mocno przygaszonego, świecącego raczej z dołu. Ciężko oddycha, próbując dojść do siebie po tym absurdalnie banalnym koszmarze. Wzdycha, zauważając jak blisko od niego znajdują się okulary odbijające, jak zakłada, światło różdżki Pottera.
— Draco, wszystko w porządku? Zacząłeś krzyczeć "nie, nie chcę" i prawie wyleciałeś z łóżka, w ostatniej chwili Cię złapałem i wrzuciłem na materac.
— Eh, tak. Dzięki. Miałem... bardzo głupi sen — odpowiada, uśmiechając się niezręcznie, czego Harry nie może zauważyć, wygrzebując spod jego łóżka różdżkę. Po chwili Draco już lepiej widzi jego twarz. Ręką odruchowo zaczyna poprawiać swoje rozczochrane włosy.
— Wypadła mi z rąk jak się rzuciłem Cię łapać — wyjaśnia. — To co Ci się takiego strasznego śniło?
— Nie polubiłbyś odpowiedzi. Zresztą, nieważne. Która godzina? Chyba jeszcze możemy iść spać. Przepraszam, że Cię obudziłem.
— Taa... Też nie miałem słodkich snów, więc nie martw się, nie obudziłeś mnie. Właśnie miałem iść do salonu. Jak chcesz to wracaj spać, ale jutro i tak mi opowiesz. Ciekawi mnie czego tak bardzo nie chce Draco Malfoy.
— Ha ha, bardzo śmieszne, Potter. Wiesz, jak już tak świecisz mi po twarzy, to jakoś odechciewa się spać. Chodź, pod kominkiem nie narazimy się na obudzenie tych tu.
Nastolatkowie zbierają się do wyjścia, Harry podaje blondynowi koc, który podczas jego szarpaniny podczas snu, musiał wylądować na podłodze. Poprawa pościeli zajmuje mniej niż kilkanaście sekund z dobrze wyćwiczonym zaklęciem sprzątającym. Draco przepuszcza kolegę w drzwiach i obaj kierują się schodami w dół. Harry już na ostatnim progu rzuca zaklęcie w kierunku kominka. Pokój natychmiast rozświetla ogień. Na czerwonych cegłach tańczą płomienie, wyraźnie zadowolone ze swojego zajęcia. Obaj siadają na kanapie, na wprost kominka, korzystając z ciepła bijącego spomiędzy dwóch betonowych filarów. Draco przeciąga się, wpatrując dalej w ogień. Późno wrócili do dormitorium, wszyscy już spali, więc ominęło ich tłumaczenie dotyczące jego powrotu do sypialni Gryfonów. Oznaczało to również, że spali bardzo krótko, a kolejne cztery godziny bezsennej nocy jeszcze przed nimi. Ziewa, zasłaniając swoją chudą twarz dłońmi.
CZYTASZ
Nie taki Ślizgon zielony jak go piszą || Drarry
Historia CortaGdy jesteś przyszłym dziedzicem fortuny swojej bogatej rodziny i masz wszystko, czego tylko zapragniesz, nieoczekiwane sytuacje, na które nie masz wpływu - mogą Cię pogrążyć bardziej niż się tego spodziewasz. Ale przecież gorzej już być nie może, pr...