Gdy w głębi duszy naprawdę stajesz się głupim gryfonem #29

24 4 0
                                    

— Już wszystko jasne, Marto. Jaki ja byłem głupi! — Draco typowo dla siebie chodzi po całej łazience w tę i z powrotem, łapiąc się za głowę.

— Znów wlatujesz tu jak poparzony i gadasz od rzeczy. — Duch staje ze skrzyżowanymi ramionami, pretensjonalnie patrząc na chłopaka.

— Słuchaj! Słusznie dostałem w ryj! 

— Czy ty się słyszysz, Draco? I czemu mówisz to taki zadowolony? Kto Cię w ogóle uderzył? Jeszcze nic mi nie powiedziałeś, draniu!

— Harry. — Odpowiada, patrząc teraz w swoje odbicie w lustrze. Dotyka nosa i kontynuuje. — Bo widzisz, ja w tym liście zacząłem się nad sobą użalać, a przecież to on już od zeszłego roku nie schodzi ludziom z ust. Nie dość, że wkręca mu się, że nic nie widział, że kłamie i jest walnięty, to jeszcze w tym roku pojawiła się Umbridge, która wyraźnie mu pokazuje, że ma mówić to, co kazało mu ministerstwo. No i wtedy wszedłem ja, cały na biało, wypisując ciągle do niego, po tym wszystkim, no i po tym jak sam go odrzuciłem... — Milknie na chwilę, opuszczając wzrok na podłogę. — No w każdym razie, Harry ma teraz dużo na głowie, Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, chce go zabić, a ja stwierdziłem, że chcę go sobie zabrać na pogaduszki, nawet nie myśląc o tym co on może czuć. Ta jego chęć niesienia wszystkim beznadziejnym przypadkom pomocy w końcu w nim eksplodowała, nic dziwnego! 

— No dobra, Harry może być zły ale to nie wyjaśnia dlaczego Cię uderzył i czemu jesteś taki zadowolony. — Zauważa, podchodząc bliżej.

— Oczywiście, że tłumaczy. Słuchaj, on nic tylko zadowala ciągle innych. Co by się nie działo, zawsze chętny do pomocy, rok temu widział śmierć Cedrica, od tamtej pory wypisują o nim w prasie, że zmyśla. Po prostu ma już dość, więc jak głupio pomyślałem o dodaniu mu kolejnego problemu, to było dla niego już za dużo. Dlatego dostałem w twarz - najszybszy sposób na radzenie sobie z problemem, to nie robienie go sobie. No więc zamknął mi gębę i postawił w ten sposób linię. 

— Okay, czyli miał swój pseudo powód na uderzenie Cię... Nie rozumiem dalej czemu go usprawiedliwiasz, ale w sumie to Twoje wychowanie i Ci durni Gryfoni chyba Cię tego nauczyli. Ale czemu się cieszysz?

— Skoro wiem, co się stało, to wiem za co mogę go przeprosić! Przecież Harry jest najmilszą osobą jaką znam, jest szansa, że mi wybaczy, Marto. — Mówi z podekscytowaniem, które nagle gaśnie. — Tylko... — zaczyna — dziś jeszcze odwaliłem. Nie chciałem, żeby Flitwick odejmował nam punkty z jego powodu, żeby nie mieli kolejnej możliwości do nawrzucania mu.

— Więc postanowiłeś zebrać na siebie jego uwagę i powiedziałeś coś bardzo głupiego? 

— Mhm... Istnieje malutka szansa, że użyłem słowa "szlama". A Potter naprawdę nie lubi tego słowa... 

— Oh, Draco. Ty zawsze uciekasz z deszczu pod rynnę. — Wzdycha i kładzie na ramieniu Draco swoją przenikającą go dłoń. — Jakbyś chciał wiedzieć, co ja uważam, to skup się. Nie zasłużyłeś na bicie Cię. Nie powinieneś go usprawiedliwiać tym, że ma gorszy czas, przecież to ty jesteś prześladowany od pierwszej klasy. Teraz to ty masz największe kłopoty u siebie w domu. Harry najwyraźniej nie jest dla Ciebie. Ani jako przyjaciel, ani tym bardziej jako chłopak. Przestękaj do końca szkoły nie wystawiając się, a potem, jak już będziesz wolny od tych wszystkich idiotów i zrozumiesz swoją wartość, poszukasz prawdziwych przyjaciół. — Skończyła, patrząc chłopcu w oczy. — Jej, nie spodziewałam się po sobie takiego spokoju ducha. — Zaśmiała się.

Nie taki Ślizgon zielony jak go piszą || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz