Pov Victoria
Leżałam na łóżku, wsłuchując się w ciszę, która wypełniała pokój. Było to dziwne uczucie – przyzwyczajona byłam do hałasu, do ciągłej krzątaniny, do niepewności i chaosu, które zawsze towarzyszyły życiu w domu dziecka. Tutaj było inaczej. Każdy dźwięk był wyraźny: szelest liści na zewnątrz, delikatne trzeszczenie podłogi gdzieś na dole. Wszystko zdawało się być spokojne. Moje ciało zaczynało się powoli rozluźniać, choć wciąż czułam ukryte napięcie, które towarzyszyło mi od lat.
Po kilku minutach wstałam, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Podeszłam do okna, spoglądając na ogród, który otaczał dom. Był piękny – zadbany, pełen kwiatów i roślin, które falowały delikatnie na wietrze. Światło popołudniowego słońca miękko opadało na ziemię, tworząc przytulny krajobraz. Czy tak wygląda normalne życie? Czy ludzie, którzy dorastali w takich domach, zawsze czuli się bezpiecznie? Jak to jest nie bać się, że jutro wszystko może się zmienić?
Rozejrzałam się po pokoju. Na półkach stało kilka książek, niektóre wyglądały na nowe, inne na wyraźnie zużyte. Podeszłam bliżej i przejechałam palcem po grzbietach. Nazwiska autorów nic mi nie mówiły, ale tytuły brzmiały obiecująco. Na stoliku obok łóżka leżała notatnik i długopis – czy to był jakiś subtelny gest, sugerujący, że mogę pisać, jeśli będę chciała? A może to po prostu przypadek? W domu dziecka nigdy nie miałam takiej swobody – wszystko było narzucone z góry, kontrolowane, regulowane. Tutaj czułam, że mogę sama zdecydować, co zrobić ze swoim czasem. Ale ta wolność była dziwnie przerażająca.
Zajęłam się rozpakowywaniem swoich rzeczy, choć nie było tego wiele. Kilka ubrań, które nie pasowały do niczego, co znajdowało się w tym domu. Były stare, wytarte, niektóre z nich nosiły ślady mojego poprzedniego życia. Zastanawiałam się, czy Elizabeth i Matthew będą chcieli mi kupić nowe rzeczy, czy będę musiała jakoś dopasować się do tego miejsca z tym, co miałam.
Rozpakowując rzeczy musiałam chwilę odpocząć, podeszłam do okna. Stanęłam przy nim, wpatrując się w ogród, kiedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam Elizabeth, która stała w progu z łagodnym uśmiechem na twarzy. Zawsze miała w sobie ten rodzaj ciepła, który starała się przekazywać nawet w najmniejszych gestach.
– Victoria? – zaczęła, jakby nie chciała mnie spłoszyć. – Chciałam ci tylko powiedzieć, że dzisiaj na kolację przychodzą nasi przyjaciele. Pomyślałam, że dobrze byłoby, gdybyś ich poznała.
Zamilkła na chwilę, jakby czekała na moją reakcję, ale ja tylko skinęłam głową. Nie wiedziałam, co powinnam odpowiedzieć.
– To Beth i John, nasi bardzo bliscy znajomi – dodała, przesuwając się nieco bliżej. – I ich syn, Logan, też będzie. Może słyszałaś o nim, chodzi do tej samej szkoły, do której niedługo będziesz chodzić.
Logan. To imię sprawiło, że poczułam się nieswojo, ale starałam się to ukryć. Wiedziałam, kim jest. Słyszałam o nim, jeszcze zanim tu trafiłam. Nagle poczułam, jakby całe to spotkanie miało nabrać zupełnie nowego znaczenia.
– Kolacja będzie za godzinę. Nie chcemy cię do niczego zmuszać, ale będziemy się cieszyć, jeśli do nas dołączysz – powiedziała, zerkając na mnie z wyczekiwaniem.
Spojrzałam na nią i z trudem wymusiłam uśmiech.
– Dobrze – odpowiedziałam, starając się brzmieć neutralnie.
Elizabeth wyraźnie odetchnęła z ulgą, jakby to, że zgodziłam się na kolację, było czymś ważniejszym, niż przypuszczałam.
– Cieszę się, naprawdę – powiedziała z ciepłem w głosie. – Logan jest bardzo sympatyczny, myślę, że się dogadacie.
Te słowa odbiły się echem w mojej głowie. „Dogadacie się". Nie byłam pewna, czy to w ogóle możliwe. Logan i ja... pochodziliśmy z dwóch różnych światów. Ale teraz nie miałam wyboru. Kolacja stała się czymś, czego nie mogłam uniknąć.
Pov Logan
Siedziałem przy kuchennym stole, przeglądając notatki z ostatnich lekcji. To był zwykły wieczór, a mama z tatą krzątali się w kuchni, przygotowując coś smacznego na kolację. Lubiłem te chwile, gdy dom wypełniał się zapachami gotowanych potraw, ale dzisiaj miałem wrażenie, że coś wisi w powietrzu.
Nagle usłyszałem, jak tata zawołał mnie z salonu. Wstałem i podszedłem do niego, ciekaw, co się dzieje. Mama stała obok, uśmiechając się szeroko, co zawsze oznaczało, że przygotowali dla mnie jakąś niespodziankę.
– Logan, chcemy ci coś powiedzieć – powiedziała mama, a w jej głosie brzmiała radość, ale i pewna ekscytacja. – Dzisiaj wieczorem idziemy do Elizabeth i Matthew na kolację.
To mnie zaskoczyło. Wiedziałem, że Elizabeth i Matthew to nowi opiekunowie Victorii, dziewczyny, o której słyszałem w szkole. Od razu przypomniałem sobie o plotkach, które krążyły wśród kolegów. Wszyscy mówili, że była inna – że nie pasowała do reszty. To sprawiło, że poczułem się dziwnie. W jednej chwili miałem okazję poznać kogoś, kto mógł być dla mnie ważny, a w drugiej – to było przerażające.
– Victoria? – powtórzyłem, chcąc upewnić się, że dobrze zrozumiałem. Moje myśli zaczęły się chaotycznie przewijać. Co mogę powiedzieć? Jak powinienem się zachować?
– Tak, Victoria – potwierdziła mama, a jej oczy rozbłysły entuzjazmem. – Chciałam, żebyś się z nią zapoznał. Może to być dla was obojga świetna okazja.
Kiedy mama to powiedziała, w mojej głowie zaczęły pojawiać się wątpliwości. Pamiętałem, że w szkole niektórzy z moich kolegów mówili o Victorii w sposób, który nie był przyjemny. Zastanawiałem się, jak ona się czuje w tej nowej sytuacji, czy będzie się czuła swobodnie w naszym domu. W końcu, nie każdy potrafił odnaleźć się w nowym otoczeniu, zwłaszcza w obliczu nowego życia.
– Czy ona będzie się dobrze bawić? – zapytałem, próbując ukryć swoje wątpliwości. – Może to dla niej zbyt duża zmiana.
Mama spojrzała na mnie, jakby wiedziała, co myślę.
– Logan, nie możesz oceniać kogoś tylko przez pryzmat tego, co słyszałeś. To twoja szansa, żeby poznać ją lepiej. Pamiętaj, że dla Victorii to też nowa sytuacja. Bądź dla niej miły.
Wziąłem głęboki oddech. Chociaż w sercu czułem niepokój, postanowiłem spróbować. Nie chciałem, żeby ktokolwiek czuł się wykluczony, zwłaszcza ktoś, kto już przeszedł tyle trudnych chwil.
– Dobrze – powiedziałem w końcu, starając się przekazać pewność, której w sobie nie czułem. – Zobaczę, jak się sprawy potoczą.
Tata kiwnął głową z aprobatą, a mama się uśmiechnęła, jakby moje słowa dodały jej otuchy. Teraz, gdy musiałem spędzić z Victorii czas, poczułem, jakby sytuacja stawała się bardziej realna, a ja musiałem stawić czoła własnym obawom.
Zastanawiałem się, jak wygląda Victoria. Słyszałem, że jest nieco zamknięta w sobie, ale mam nadzieję, że może znajdziemy wspólny język. Na pewno potrzebuje przyjaciela, kogoś, kto pomoże jej poczuć się lepiej w nowym otoczeniu.
Zdecydowany, że dam z siebie wszystko, wróciłem do moich notatek, ale w mojej głowie krążyła tylko myśl o tym, jak przywitać Victorii, gdy już przyjdzie. To miała być kolacja, która mogła otworzyć przed nami nowe drzwi.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy kolejny. Co myślicie o naszym Loganie jak przyjmie Victorię? Czy plotki będą prawdziwe na jej temat.
Zostawcie coś po sobie. Do następnego.
CZYTASZ
Adoptowane Marzenia | TOM 1|
RomanceMałżeństwo nie mogące mieć dzieci, pragnie zaadaptować dziecko i dać mu prawdziwy dom Ona- 16 letnia dziewczyna wychowanka domu dziecka. Przemoc w rodzinie była na porządku dziennym. Chodź życie postawiło się do niej uśmiechnąć. On- syn ich przyja...