Rozdział 23

26 6 3
                                    

Logan

Miałem na języku wszystko, co pragnąłem powiedzieć, ale kiedy zobaczyłem jej niepewność, w moim sercu pojawiły się wątpliwości. Ale wiedziałem, że nie mogę tego dłużej odwlekać.

— Chciałem powiedzieć, że... — zacząłem ponownie, ale wtedy pojawił się nagły hałas, który nas rozproszył. Grupa dzieci wpadła na nas, śmiejąc się i krzycząc w zachwycie nad rybami.

Uśmiechnąłem się, ale w sercu czułem, że okazja umyka mi przez palce. Spojrzałem na Victorii, która wydawała się być równie zaskoczona tym, co się wydarzyło.

— Może po prostu kontynuujmy zwiedzanie? — zaproponowała, a ja skinąłem głową, wciąż czując, że muszę znaleźć odpowiedni moment, by jej to powiedzieć.

Próba wyznania uczuć nie szła mi tak, jak planowałem. Byłem już gotów powiedzieć coś znaczącego, ale widok dzieci, ich śmiechy, krzyki – wszystko to skutecznie rozbiło atmosferę. Mimo wszystko poczułem ulgę, kiedy Victoria zaproponowała, żebyśmy po prostu kontynuowali zwiedzanie. Może miałem szansę przemyśleć to jeszcze raz. Poznaliśmy się przecież całkiem niedawno, a ja już czułem coś, czego dawno nie czułem. Z każdym kolejnym krokiem przez oceanarium, z każdym kolejnym spojrzeniem na nią moje myśli się plątały, a uczucia narastały, choć wciąż nie wiedziałem, jak to ująć w słowa.

Przechadzaliśmy się obok kolejnych akwariów, rozmawiając o wszystkim, od ciekawostek o morskich stworzeniach po śmieszne wspomnienia z dzieciństwa. Im bardziej swobodnie czułem się przy niej, tym bardziej pragnąłem, żeby to nie był tylko kolejny spacer między znajomymi.

W końcu dotarliśmy do największego akwarium, w którym majestatycznie unosiły się rekiny i płaszczki. Victoria przyglądała im się z podziwem, jej twarz odbijała się w szklanej tafli, a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku.

— To niesamowite, prawda? — powiedziała cicho, nawet na mnie nie patrząc. — Takie potężne i jednocześnie piękne. Trudno sobie wyobrazić, że coś tak dużego może być tak... delikatne w ruchach.

— Dokładnie — odpowiedziałem, chociaż nawet nie wiedziałem, czy mówiłem o tych stworzeniach, czy o niej.

Patrzyłem na nią, a w głowie wciąż miałem te słowa, które wcześniej nie zdołały paść. Wziąłem głęboki oddech.

— Victoria, chciałem ci coś powiedzieć. Wiem, że nie znamy się zbyt długo, ale... czuję, że jesteś kimś, kogo szukałem. Nie wiem, czy to jest zbyt nagłe, ale chciałbym cię lepiej poznać... w inny sposób.

Spojrzała na mnie zaskoczona, jej oczy przez chwilę wahały się, a potem na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

— Logan... — zaczęła powoli. — To prawda, znamy się krótko, ale... ja też czuję, że to spotkanie coś dla mnie znaczy.

Widziałem, że myśli, próbując ubrać swoje uczucia w słowa.

— Też chciałabym lepiej cię poznać — dodała. — Może po prostu dajmy sobie szansę?

Skinąłem głową, uśmiechając się szeroko. To proste wyznanie, bez wielkich słów czy gestów, wydawało się wszystkim, czego w tej chwili potrzebowaliśmy.

Victoria

Przyglądałam się Loganowi, jak z nieco zaskoczonym, ale jednocześnie szczerym uśmiechem kiwał głową, a ja czułam, że ten wieczór zmienił między nami coś fundamentalnego. Chociaż wcześniej wydawało mi się, że nasze spotkania są pełne zwykłej sympatii i przyjacielskiej swobody, nagle każda chwila z nim nabierała innego znaczenia. Nigdy bym nie pomyślała, że jedno spojrzenie na akwarium pełne rekinów i płaszczek wywoła u mnie taką falę emocji.

Zastanawiałam się przez chwilę, co będzie dalej. Czy nasza rozmowa faktycznie coś zmieni? Czułam, że powoli zbliżamy się do wyjścia z oceanarium, a ja wcale nie chciałam, by ten wieczór się kończył.

— Myślisz, że będą tu jeszcze jakieś ciekawe stworzenia? — zapytałam, szukając pretekstu, by zostać tu choć trochę dłużej.

— Możliwe. Może jeszcze parę zakrętów i natkniemy się na jakiegoś potwora morskiego? — odpowiedział, uśmiechając się z tą samą iskrą, która sprawiała, że przy nim czułam się tak dobrze.

Ruszyliśmy dalej, tym razem wolniej, jakby każde kolejne akwarium miało dla nas jakiś ukryty cel. Czasem, w chwilach ciszy, czułam, jak nasze ramiona lekko się stykają, i choć to były krótkie momenty, czułam, że mówią więcej niż wszystkie słowa, które tego wieczoru wypowiedzieliśmy.

Niedługo potem dotarliśmy do małej kafejki znajdującej się w rogu oceanarium. Wystrój wnętrza sprawiał wrażenie, jakby była zatopioną jaskinią, z podwodnymi światłami i blaskiem reflektorów oświetlających sztuczne koralowce.

— Może napijemy się czegoś? — zapytał Logan. — Wiem, że nie chciałaś kończyć tego wieczoru zbyt szybko.

— Masz rację, to byłby dobry pomysł — zgodziłam się, wdzięczna za to, że pomógł mi wydłużyć naszą chwilę razem.

Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Rozmowa toczyła się spokojnie, tak naturalnie, jakbyśmy znali się od lat. Rozmawialiśmy o naszych marzeniach i planach, o dzieciństwie i o rzeczach, które chcielibyśmy kiedyś zrobić. Czas płynął, a w miarę upływu minut czułam, że wszystko, czego się obawiałam – strach przed czymś nowym i nieznanym – powoli ustępuje miejsca spokojnej pewności.

Zerknęłam na Logana i uśmiechnęłam się. Bez pośpiechu, bez niepewności. Wystarczyła ta chwila.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mamy kolejny rozdział. Zostawcie coś po sobie. do następnego buziaki 


Adoptowane Marzenia | TOM 1|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz