Rozdział 34

12 4 2
                                    

Victoria

Dni powoli mijały, a ja coraz bardziej przygotowywałam się do Halloweenowej imprezy u Sama. W głowie miałam wszystko zaplanowane: kostium, makijaż, fryzurę, nawet sposób, w jaki chciałam wejść na imprezę, pokazując Jessice, że mnie nie złamała. Przez ostatnie dni byłam zdeterminowana, by skupić się na sobie i zacząć budować życie niezależne od tego, co zrobił Logan. Mimo że wciąż czułam ból po tym, co się stało, zaczęłam też odkrywać coś nowego – wewnętrzną siłę, której nigdy wcześniej nie byłam świadoma.

Impreza miała być w sobotę, więc w piątek po szkole Elena przyszła do mnie, żebyśmy mogły przygotować kostiumy. Już na samą myśl o tym czułam dreszczyk emocji. Mój kostium Królowej Ciemności wyglądał perfekcyjnie: długi, czarny gorsetowy top z koronkowymi rękawami, długa spódnica z tiulowymi warstwami i misternie zdobione dodatki. Całość była elegancka, a jednocześnie drapieżna, dokładnie jak chciałam. Elena miała rację – miałam nie tylko czuć się pięknie, ale też pewnie i silnie.

Przygotowywałyśmy się przez kilka godzin, chichocząc, przymierzając dodatki, poprawiając makijaż, aż w końcu byłyśmy gotowe. Elena wyglądała równie olśniewająco jako "Czarodziejka Nocy" z ciemnofioletową suknią, mieniącą się w świetle. Gdy zobaczyłam nasze odbicia w lustrze, byłam pod wrażeniem tego, jak elegancko i odważnie wyglądałyśmy. Czułam, że tamtej nocy, po raz pierwszy od dawna, naprawdę mogę się bawić i oderwać od wszystkiego.

Dotarłyśmy na imprezę chwilę po dziewiątej, kiedy sala była już pełna uczniów, których stroje mieniły się kolorami, a muzyka pulsowała, nadając rytm całemu wieczorowi. W powietrzu unosiła się ekscytacja – ludzie śmiali się, tańczyli, a światła reflektorów oświetlały ich twarze, dodając wszystkiemu nieco teatralnego klimatu. Kiedy weszłyśmy do środka, kilka osób odwróciło się w naszą stronę, a ja mogłam poczuć na sobie spojrzenia pełne podziwu i zaskoczenia.

To było dziwne uczucie, ale równocześnie bardzo przyjemne. Nie byłam pewna, czy to, co widziałam w ich oczach, to rzeczywisty podziw, czy tylko efekt stroju i makijażu. Nagle poczułam się jak ktoś zupełnie inny – jak ktoś, kto może być na tyle silny, by stawić czoła każdemu wyzwaniu.

Rozglądałam się po sali, chcąc upewnić się, że Jessica mnie zobaczy, ale jednocześnie nie chcąc tego robić zbyt nachalnie. W międzyczasie Elena zagadywała mnie do tańca, więc dałam się porwać rytmom muzyki, pozwalając sobie na chwilę zapomnienia. Bawiłam się świetnie, śmiejąc się, tańcząc i rozmawiając z ludźmi, których wcześniej nie znałam tak dobrze. Każdy moment sprawiał, że czułam się bardziej wolna od tego, co mnie ostatnio przygnębiało. Cieszyłam się chwilą, bez analizowania, bez zastanawiania się, co by było gdyby.

W końcu zauważyłam ją — Jessica stała po drugiej stronie pokoju, przy grupie swoich przyjaciół. Miała na sobie suknię anioła, śnieżnobiałą, z ogromnymi skrzydłami i błyszczącymi dodatkami. Była jak zawsze perfekcyjna, niemal jakby specjalnie chciała podkreślić kontrast między nami. Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę, a ja dostrzegłam w jej oczach coś, co mnie zaskoczyło. To był cień zazdrości, może nawet niedowierzania. Wiedziałam, że nie spodziewała się mnie tutaj, a już na pewno nie w takim wydaniu. Poczułam triumf, ale starałam się, by nie było tego po mnie widać. Odpowiedziałam jej krótkim, pewnym siebie uśmiechem i wróciłam do rozmowy z Eleną, która widziała całą scenę.

– Wygląda, jakby zobaczyła ducha – szepnęła do mnie z zadowoleniem Elena, rzucając mi porozumiewawcze spojrzenie. – Brawo, dziewczyno!

Roześmiałam się, czując, jak cała presja powoli odpływa. To był moment, w którym poczułam się, jakbym naprawdę zaczynała nowy rozdział – nie jako osoba, którą zranił Logan, ale jako ktoś silniejszy i bardziej świadomy siebie.

Nie minęło wiele czasu, gdy zauważyłam Logana wchodzącego do sali. Był ubrany jako pirat, z zawadiackim uśmiechem, który kiedyś sprawiał, że moje serce biło szybciej. Mimo wszystkich emocji, jakie wywoływał we mnie jego widok, poczułam, że tym razem było inaczej. Byłam zła, owszem, ale ten gniew powoli wypierała pewność, że zasługuję na coś lepszego niż to, co mi zaoferował. Mimo że starałam się na niego nie patrzeć, czułam jego wzrok na sobie. Zauważył mnie prawie od razu, a ja starałam się zachować kamienną twarz, nie dając mu satysfakcji. Wiedziałam, że musi widzieć, że już nie jest najważniejszą osobą w moim świecie.

– Podejdzie do ciebie – ostrzegła Elena, jakby czytała mi w myślach.

I rzeczywiście, po chwili Logan ruszył w moją stronę. Z każdym krokiem zbliżał się, a ja czułam napięcie narastające w powietrzu. Chciałam być zimna, obojętna, ale nie mogłam zaprzeczyć, że jego obecność nadal mnie poruszała.

– Victoria – powiedział, kiedy stanął przede mną. Jego ton był cichy, może nawet przepraszający. W jego oczach dostrzegałam cień niepewności, a jego zwykle pewny siebie uśmiech zniknął.

– Logan – odpowiedziałam chłodno, starając się trzymać emocje na wodzy.

Zawahał się na chwilę, jakby szukał słów, które mogłyby naprawić to, co się stało.

– Moglibyśmy... porozmawiać? – zapytał, a w jego głosie słyszałam nadzieję.

Elena natychmiast wyczuła, że tego nie chcę. Przyciągnęła mnie do siebie, jakby mnie chroniąc, ale jednocześnie dając znać, że to ja decyduję.

– Naprawdę teraz chcesz rozmawiać, Logan? – zapytałam, czując, że w końcu mam kontrolę nad sytuacją. – Bo wydaje mi się, że już wcześniej miałeś na to szansę.

Przez jego twarz przebiegł grymas, a ja wiedziałam, że moje słowa trafiły w sedno. Może w końcu zrozumiał, jak bardzo mnie zranił. Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało, a napięcie narastało.

– Wiem, że zawaliłem – powiedział w końcu, jego głos przepełniony autentycznym żalem. – Wiem, że nie powinienem... że nie zasłużyłem na to, żebyś mnie teraz wysłuchała, ale Victoria, naprawdę mi zależy.

Westchnęłam, czując, że słowa, które zawsze chciałam od niego usłyszeć, teraz nie mają takiego znaczenia. Może kiedyś by mi wystarczyły, ale teraz? Teraz czułam, że potrzebuję więcej niż tylko jego przeprosin.

– Logan, to, co się stało, nie było pomyłką – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. – Ty po prostu nie wiedziałeś, czego chcesz. A ja potrzebuję kogoś, kto będzie pewny.

Odwróciłam się od niego, zostawiając go z jego poczuciem winy, a ja wróciłam do Eleny, która patrzyła na mnie z dumą.

– Jestem z ciebie taka dumna, Vicky – powiedziała, ściskając mnie mocno.

Uśmiechnęłam się, czując, że rzeczywiście zrobiłam krok naprzód. Tego wieczoru nie tylko odpuściłam Logana, ale też pokazałam samej sobie, że jestem gotowa na coś nowego. Nie czułam się już ofiarą; czułam się wolna.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Macie ze mną za dobrze, kolejny już za nami. Myślę już nad zakończeniem. Jak wam się podoba rozdział i zachowanie Victorii? Dobrze robi czy jednak źle. Zostawcie coś po sobie jak zawsze. Buziaki do następnego. 

Adoptowane Marzenia | TOM 1|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz