Logan
Od tygodnia żyłem jak w letargu. Myśli o Victorii nie dawały mi spokoju, mimo że próbowałem wszystko zepchnąć na dalszy plan, jakby miały zniknąć, jeśli przestanę o nich myśleć. Obraz jej twarzy, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy – pełen rozczarowania i chłodu – wciąż mnie prześladował. Wiedziałem, że nie mam prawa oczekiwać jej przebaczenia. Mimo to gdzieś wewnątrz tliła się nadzieja, że może, chociaż nie teraz, z czasem mogłaby mi wybaczyć.
To było coś nowego, to poczucie winy, które mnie pożerało. Nigdy wcześniej nie czułem się tak bezradny, jakby coś wyrwało mi kontrolę nad własnym życiem. Gdziekolwiek nie spojrzałem, czułem, że to wszystko było jedynie cieniem rzeczywistości, którą zbudowałem przez swoje błędy.
A teraz miał być Halloween. Cała szkoła mówiła tylko o imprezie u Sama, największym wydarzeniu tej jesieni. Może to miało być oderwanie od tej sytuacji? Możliwość rozpoczęcia czegoś nowego? Z drugiej strony, wiedziałem, że Victoria też tam będzie. Widziałem, jak codziennie odwraca ode mnie wzrok na korytarzu, ignorując mnie jak powietrze, i nie mogłem się pozbyć tego bolesnego uczucia, że to wszystko jest moją winą. Ale wiedziałem, że nie odpuszczę. Choćby miała mnie ignorować przez całą imprezę, musiałem spróbować.
Noc Halloween. Przygotowując się do wyjścia, sprawdzałem się w lustrze, myśląc, że wygląd zewnętrzny niewiele zmieni, jeśli wewnątrz nadal czuję się pusty. Ostatecznie, to nie strój miała zrobić różnicę, a moje słowa. A ja nie miałem nawet pojęcia, czy Victoria chciałaby mnie wysłuchać. Wyszedłem z domu spóźniony, głowę wypełniały mi myśli o tym, że zobaczę Victorię. Nie mogłem przestać o niej myśleć od tamtej rozmowy – nie wiedziałem, co bardziej mnie gnębiło: jej chłodne słowa, pełne rozczarowania, czy sposób, w jaki na mnie patrzyła, jakbym był dla niej nikim. Jej wzrok przeszywał mnie na wskroś, sprawiał, że czułem się mniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Może po raz pierwszy dotarło do mnie, jak bardzo ją skrzywdziłem.
Z perspektywy czasu wszystko wydawało się tak głupie. Każdy żart, flirt z Jessicą, każde niedopowiedziane słowo, które prowadziło do tego, że Victoria czuła się odtrącona. A teraz, w noc Halloween, czułem, że być może to moja ostatnia szansa, żeby jej pokazać, że żałuję. Wiedziałem, że ta impreza to nie tylko miejsce do zabawy, ale też moja szansa, żeby ją odzyskać.
Gdy wszedłem do domu Sama, od razu uderzyła mnie muzyka, tłum ludzi i światła oświetlające całą przestrzeń. Przeciskałem się przez tłum, zerkając na każdy ruch, na każdą twarz, szukając jej. I wtedy ją zobaczyłem– wyglądała jak postać z innego świata. Była ubrana w długą, czarną suknię, miała lekko podkreślone oczy i włosy opadające na ramiona. Wyglądała... pięknie, ale i niebezpiecznie, jakby mogła w jednej chwili odrzucić każdego, kto podejdzie za blisko. Wyglądała jak prawdziwa królowa mroku, pełna siły i pewności siebie. Poczułem, że coś we mnie ożywa, jakbym widział ją po raz pierwszy. Patrzyła wokół z lekkim uśmiechem, rozmawiając z Eleną i resztą znajomych, i nie było śladu po tej dziewczynie, którą zraniłem. Jej obecność wydawała się przyciągać spojrzenia wszystkich dookoła. Czułem się, jakby każdy wokół niej zniknął, jakbym widział tylko ją.
Zaczynałem iść w jej stronę, ale zatrzymałem się na moment, widząc, że jest z Eleną, która również wyglądała, jakby przyszła na tę imprezę z myślą, żeby zrobić wrażenie. Obie sprawiały wrażenie, że czerpią z tego wieczoru pełnymi garściami. Patrzyłem, jak Victoria śmieje się i tańczy, obracając się i wirując na parkiecie. Widziałem w niej radość, siłę – wszystko, czego byłem tak blisko, a co tak głupio zniszczyłem.
Jessica pojawiła się obok mnie, chichocząc i klepiąc mnie po ramieniu.
– Logan! Zobacz, kto tu jest! – rzuciła z przesadną ekscytacją, wskazując na grupę Victorii. W jej głosie wyczułem fałsz, jakby czekała na moment, kiedy okażę słabość.
– Widzę, że wciąż nie odpuszczasz, co? – zapytała, zauważając mój wzrok utkwiony w Victorii. W jej głosie wyczuwałem cyniczny ton, coś, co wywołało we mnie gniew. Właściwie, Jessica była ostatnią osobą, którą chciałem teraz widzieć.
– Daj spokój, Jessica – mruknąłem, odwracając się od niej. – Naprawdę, nie mam ochoty na twoje komentarze.
Wywróciła oczami, ale odsunęła się, znikając w tłumie. W głowie miałem tylko jedno: muszę z nią porozmawiać. Zebrałem się w sobie, podszedłem bliżej i w końcu, kiedy spotkaliśmy się wzrokiem, ruszyłem w jej stronę.
– Victoria – powiedziałem, gdy stanąłem przed nią.
Odwróciła się do mnie, a jej spojrzenie było chłodne. Gdy zobaczyłem w jej oczach ten dystans, serce ścisnęło mi się z żalu. Przez chwilę panowała cisza, a ja walczyłem ze słowami, które próbowały wyjść z moich ust. Przeprosiny były na końcu języka, ale wiedziałem, że same słowa nie wystarczą.
– Logan – odpowiedziała krótko, głosem tak obojętnym, że aż mnie zabolało.
Wzięła mnie z zaskoczenia swoją pewnością siebie. Wydawało mi się, że zawsze miałem nad nią jakąś przewagę, że wiedziałem, jak jej zaimponować. Ale teraz czułem się bezradny.
– Moglibyśmy... porozmawiać? – zapytałem, z całym przekonaniem, jakie byłem w stanie zebrać.
Przez chwilę patrzyła na mnie, jakby rozważała odpowiedź, a potem potrząsnęła głową.
– Naprawdę teraz chcesz rozmawiać, Logan? Bo wydaje mi się, że już wcześniej miałeś na to szansę – odparła, a jej słowa uderzyły mnie niczym cios w twarz. Poczułem, że nie ma sensu naciskać, że może przegapiłem moment, w którym mógłbym coś naprawić.
Chciałem coś powiedzieć, jakąś odpowiedź, która przekonałaby ją, że to, co teraz mówię, jest szczere. Ale co mogłem jej powiedzieć? Prawda była taka, że ona miała rację. Moje przeprosiny brzmiałyby teraz pusto, wiedziałem o tym.
Patrzyłem, jak odchodzi, zostawiając mnie z tym uczuciem pustki, która rozszerzała się we mnie jak czarna dziura. Stałem na środku sali, oszołomiony, gdy nagle do mojej głowy wróciły wspomnienia z ostatnich miesięcy, które nie dawały mi spokoju. Dlaczego musiałem to wszystko zepsuć? Miałem przy sobie kogoś, kto był gotów dać mi wszystko, a ja to odrzuciłem, szukając czegoś ulotnego. Może byłem głupi, może nie wiedziałem, czego chcę, ale teraz było już za późno.
Nie mogłem pozbyć się widoku jej twarzy, tego zdecydowanego wyrazu, który mówił mi, że jej już nie zależy. Poczułem, że jestem sam w tym tłumie ludzi. Uciekłem na zewnątrz, wdychając zimne powietrze, które uderzyło mnie w twarz i przyniosło odrobinę ulgi.
Przez resztę nocy błąkałem się po okolicy, wracając myślami do tego, jak to się zaczęło. Mieliśmy razem tyle wspólnych chwil. Zaczęło się tak niewinnie, od przypadkowych spotkań w szkolnym korytarzu, aż nagle stała się częścią mojego życia. To ona była tą, do której pisałem, gdy miałem zły dzień, ona znała mnie lepiej niż ktokolwiek inny. A ja to wszystko straciłem.
Uświadomiłem sobie, że straciłem coś więcej niż tylko dziewczynę. Straciłem osobę, która mnie rozumiała i wspierała, nawet gdy sam nie wiedziałem, czego chcę. Byłem sam sobie winien, ale wiedziałem też, że nie mogę się poddać. Chociaż teraz miała prawo mnie nie słuchać, wiedziałem, że muszę próbować.
Postanowiłem, że nie dam za wygraną. Nawet jeśli to wymaga czasu, muszę jej pokazać, że się zmieniłem, że zdaję sobie sprawę z błędów, które popełniłem. W końcu, wracając do domu nad ranem, poczułem, że muszę się zmierzyć z prawdą o sobie, jeśli chcę mieć nadzieję na odzyskanie jej zaufania.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy kolejny rozdział. Jak myślicie jak Logan będzie się starał czy może podczas starania się podda? Jak wam się podoba rozdział? Zostawcie coś po sobie? To co chcecie następny. Buziaki do następnego
CZYTASZ
Adoptowane Marzenia | TOM 1|
RomanceMałżeństwo nie mogące mieć dzieci, pragnie zaadaptować dziecko i dać mu prawdziwy dom Ona- 16 letnia dziewczyna wychowanka domu dziecka. Przemoc w rodzinie była na porządku dziennym. Chodź życie postawiło się do niej uśmiechnąć. On- syn ich przyja...