Rozdział 17

41 8 4
                                    

Victoria

Impreza rozkręcała się w pełni, a tłum coraz gęściej wypełniał pokój. Muzyka grała głośno, bas wibrował w powietrzu, a światła zmieniały się w rytm, nadając pomieszczeniu energetyczny, pulsujący klimat. Już po chwili straciłam Elenę z oczu, a wokół mnie przewijały się różne grupki ludzi, śmiejąc się i rozmawiając.

Starałam się zrelaksować, ale to nie było łatwe. Myśli o Loganie nie dawały mi spokoju. Czy już tu był? Czy widział mnie, czy może jeszcze nie przyszedł? Mimo wszystko chciałam, by zauważył, jak wyglądam. Elena miała rację – to był wieczór, by poczuć się dobrze, ale nie mogłam oprzeć się nadziei, że Logan w końcu zwróci na mnie uwagę.

Przez chwilę dołączyłam do grupy znajomych, z którymi wymieniałam luźne rozmowy i śmiałam się z głupich żartów. Jednak gdzieś w głębi, wciąż szukałam go w tłumie.

— Victoria! — usłyszałam głos Eleny, która zmaterializowała się tuż obok mnie. — Chodź, musisz zatańczyć! — Pociągnęła mnie za rękę, a ja poddałam się jej energii. Weszłyśmy na parkiet i szybko wciągnęłam się w taniec, pozwalając muzyce pochłonąć moje ciało. Przez chwilę naprawdę zapomniałam o wszystkim, skupiając się tylko na tańcu i dźwiękach.

Ale nie na długo.

W pewnym momencie, kątem oka, zobaczyłam Logana. Stał niedaleko wejścia do kuchni, rozmawiając z Rayem. Z sercem w gardle szybko przerwałam taniec, odwracając się w jego stronę. Wyglądał jeszcze lepiej, niż sobie wyobrażałam. Casualowy, ale z klasą – czarna koszula idealnie na nim leżała, a dżinsy podkreślały jego sylwetkę. Zresztą... nieważne, co by założył, w tym momencie wszystko wydawało się na miejscu.

Chciałam do niego podejść, ale nagle poczułam, jak moje ciało zesztywniało. Co miałabym powiedzieć? Czy powinnam się odezwać, czy czekać na jakiś znak? Wiedziałam, że Elena będzie mnie namawiać, ale zanim cokolwiek zrobiłam, sytuacja się zmieniła. Obok mnie pojawił się Dylan.

Logan

Wszystko było na miejscu. Impreza wyglądała, jak każda inna – głośna muzyka, pełno ludzi, z których połowy nawet nie znałem, i wszędzie przewijał się śmiech oraz rozmowy. Ale dla mnie, tego wieczoru, wszystko było inne. Każda chwila była podszyta myślą o Victorii.

Ray, mój najlepszy przyjaciel, zagadał mnie o ostatni mecz, ale muszę przyznać, że ciężko było mi się skupić na rozmowie. Nie widziałem jej jeszcze, a moje myśli bez przerwy krążyły wokół tego, gdzie może być. Czy już przyszła? Czy wygląda tak niesamowicie, jak opisała mi Elena w wiadomości?

W pewnym momencie Ray klepnął mnie w ramię, wskazując w stronę parkietu.

— Stary, zobacz, kto się bawi. — Odwróciłem głowę i wtedy ją zobaczyłem. Victoria. Stała pośrodku tłumu, otoczona ludźmi, ale wyróżniała się jakby światła imprezy były ustawione specjalnie na nią. Wyglądała... niesamowicie. Czarna mini, która podkreślała jej figurę, i ten niebieski top idealnie komponowały się z jej jasnymi oczami. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Jej włosy opadały swobodnie na ramiona.

Na chwilę poczułem, jak wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Skupiłem się na niej – na jej uśmiechu, na tym, jak swobodnie tańczyła. Była piękna. Niesamowicie piękna. I wiedziałem, że nie mogę stracić tej chwili.

Zebrałem się w sobie, gotów podejść do niej, gdy nagle zobaczyłem, że ktoś inny zmierza w jej stronę. Dylan. Był moim wrogiem od zawsze – w sumie nie wiem, dlaczego, ale od pierwszej klasy nie mogliśmy się dogadać. A teraz, widząc go idącego w stronę Victorii, poczułem w sobie coś, czego nie czułem wcześniej. Rywalizację.

Podszedł do niej z nonszalanckim uśmiechem na twarzy, jakby był pewien, że wszyscy na niego czekali. Victoria uśmiechnęła się do niego, choć wydawało mi się, że to był raczej uprzejmy gest niż coś więcej.

Ray zauważył moją zmianę nastroju.

— Nie przejmuj się nim. On zawsze musi pokazać, że jest w centrum uwagi. Ty masz o wiele większe szanse, bracie. — Klepnął mnie w ramię, próbując dodać mi odwagi.

Ale wtedy Dylan zaczął się przymilać do Victorii, nachylając się bliżej i próbując wciągnąć ją w rozmowę. Czułem, jak moje serce zaczyna szybciej bić. Musiałem coś zrobić. Już chciałem się do niej zbliżyć, gdy ktoś zawołał:

— Gra w butelkę! Kto chętny?

Zawsze to samo, każdy wieczór musiał zakończyć się tą grą. Cała grupa zaczęła się przemieszczać w stronę salonu, a Dylan, nie chcąc tracić szansy, pociągnął Victorię za rękę. Na szczęście, ona wydawała się nieco zdystansowana. To był moment, by zadziałać.

Wszedłem do środka, siadając z Rayem po jednej stronie kręgu. Dylan usiadł naprzeciwko mnie, a Victoria po jego lewej. Zobaczyłem, że Elena wcisnęła się pomiędzy nią a Dylanem i puściła mi oczko. Patrzyłem, jak uśmiechała się do innych, ale jej spojrzenie na chwilę zatrzymało się na mnie. Wiedziałem, że muszę to wykorzystać.

Victoria

Gra w butelkę zaczęła się szybko. Śmiechy i okrzyki wypełniały pokój, gdy kolejni ludzie wykonywali swoje zadania. Nie mogłam się do końca skupić, bo wiedziałam, że Logan siedzi niedaleko. Czułam jego wzrok na sobie, a moje serce biło szybciej z każdą chwilą.

W końcu butelka wskazała na mnie. Siedziałam tam, czując, jak wszyscy zwracają na mnie uwagę. Zadanie było proste, ale jednocześnie trudne.

— No dobra, Victoria — krzyknął ktoś z grupy. — Pytanie czy wyzwanie? — zadał mi pytanie

— Wyzwanie — odpowiedziałam

— Musisz pocałować najładniejszego chłopaka w pokoju! — wykrzyknął ktoś z grupy, a wszyscy zaczęli wiwatować.

Rozejrzałam się, udając, że muszę to przemyśleć, ale tak naprawdę wiedziałam od razu. Spojrzałam na Logana. Siedział naprzeciwko mnie, jego wzrok spotkał się z moim. Ten moment wydawał się trwać wieczność.

Podniosłam się i podeszłam w jego stronę. Nikt się nie odzywał, a wszyscy wstrzymali oddech. Stałam przed nim, patrząc mu w oczy, a on patrzył na mnie. To było to. Moment, w którym nasze światy zderzyły się po raz pierwszy.

Zbliżyłam się do niego i zadałam pytanie. — Czy mogę cię pocałować?

Miałam nadzieję, że się zgodzi. W tamtej chwili istniał tylko on i ja. 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam was z góry przepraszam, że rozdziału nie było, ale miałam trudny tydzień. Mamy kolejny. Zostawcie coś po sobie, gwiazdkę, komentarz. Buziaki do następnego 

Adoptowane Marzenia | TOM 1|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz