Victoria
Siedziałam przy stole, czując się jak intruz. Otoczona przez gwar rozmów i śmiechy dorosłych, miałam wrażenie, że jestem tu tylko na chwilę, jak gość, który nie do końca wie, dlaczego został zaproszony. Moje ręce drżały lekko, kiedy sięgałam po widelec, próbując skupić się na jedzeniu, zamiast na tłumie wokół mnie.
Nie pasowałam tu, czułam to całym swoim ciałem. Nawet mój ubiór wydawał mi się nie na miejscu – ciemna sukienka, która miała mnie ukryć, sprawiała tylko, że czułam się bardziej wystawiona na widok publiczny. Włosy, które starannie ułożyłam rano, teraz wydawały się zbyt ciężkie, spływające mi na ramiona jak cień, z którym nie mogłam się rozstać.
A jednak... było coś w tej atmosferze, w tych ludziach, co sprawiało, że nie mogłam całkowicie odrzucić myśli, że może, tylko może, nie jestem tu całkowicie obca. Logan siedział naprzeciwko mnie i choć starałam się unikać jego wzroku, czułam, że mnie obserwuje. Jego spojrzenie było delikatne, ale badawcze, jakby próbował odczytać coś, czego sama nie potrafiłam zrozumieć. Dlaczego to robił? Co w ogóle mogło go obchodzić, kim jestem i skąd pochodzę?
Przypomniałam sobie moment, kiedy Elizabeth nas sobie przedstawiła. Zwykłe "cześć", a mimo to miałam wrażenie, że dla Logana ten jeden wyraz miał większe znaczenie. Widziałam w jego oczach coś, co mnie zaskoczyło – może zainteresowanie, może troskę? Był kimś, kto wydawał się szczery, ale ta szczerość mnie przerażała. Zawsze bałam się ludzi, którzy chcą wiedzieć zbyt wiele.
Logan był inny niż wszyscy, których do tej pory znałam. Był wysoki, z szerokimi ramionami, które sprawiały, że wydawał się pewny siebie i mocno stąpający po ziemi. Jego postawa, choć wyprostowana, nie zdradzała arogancji. Wręcz przeciwnie, wydawał się kimś, kto nie potrzebuje pokazywać swojej siły, żeby inni ją dostrzegli. Miał ciemne, nieco potargane włosy, które wyglądały, jakby nie dbał o to, czy są idealnie ułożone, a mimo to nadawały mu pewien rodzaj uroku. Jego oczy były koloru szafiru, ciepłe i uważne. W tych oczach było coś, co przyciągało – jakby zawsze obserwował więcej, niż mówił. Gdy patrzył na mnie, czułam, że widzi więcej niż tylko to, co na zewnątrz. Miał spokojne spojrzenie, ale jednocześnie przenikliwe, jakby zawsze próbował zrozumieć to, co kryje się za słowami. Twarz Logana była wyrazista – z mocno zarysowaną szczęką i lekkim zarostem, który dodawał mu dojrzałości. Na jego ustach często gościł lekki, ledwo zauważalny uśmiech, który mógłby wydawać się nieco ironiczny, gdyby nie jego łagodność. Był to uśmiech, który mówił, że nie bierze wszystkiego zbyt poważnie, ale jednocześnie nie bagatelizuje niczego.
Kiedy zapytał mnie, co lubię robić w wolnym czasie, poczułam ukłucie niepokoju. Dlaczego pytał? Co chciał wiedzieć? Czy naprawdę interesowało go, że lubię czytać, że czasami piszę? Z trudem zebrałam się na odpowiedź, a kiedy wypowiedziałam te słowa, czułam się, jakbym zdradzała fragment siebie, którego nie powinnam była odsłaniać.
– Lubię czytać – powiedziałam, a potem dodałam niepewnie – czasami piszę.
Nie spodziewałam się, że będzie chciał kontynuować ten temat. Zwykle w takich sytuacjach rozmowy ucinały się szybko, ludzie kiwali głową, udając zainteresowanie, a potem przechodzili do swoich spraw. Ale Logan nie był taki. On zadał kolejne pytanie.
– Jakie książki lubisz?
Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. Czy on naprawdę chciał to wiedzieć? Czy to było coś więcej niż tylko kurtuazja?
– Różne – odpowiedziałam, starając się utrzymać rozmowę na powierzchni. – Najczęściej coś romantycznego, czasem fantastyka.
Zastanawiałam się, czy moje odpowiedzi są wystarczająco dobre, czy może brzmię zbyt powierzchownie. A potem zauważyłam coś w jego oczach – Logan nie ocenia, nie próbuje mnie prześwietlić. Jego pytania były proste, ale szczere. I to sprawiło, że poczułam, jak moja obronna tarcza zaczyna się kruszyć.
Kiedy wspomniał o książkach przygodowych, które lubi, nie mogłam powstrzymać cienia uśmiechu, który przemknął po mojej twarzy. Właśnie to sprawiło, że na chwilę poczułam się normalnie. Jakbyśmy byli dwójką zwykłych nastolatków, którzy rozmawiają o zwykłych rzeczach, a nie ja, dziewczyna z przeszłością, której lepiej nie odkrywać.
– Przygoda jest dobra – powiedziałam, starając się brzmieć pewniej, niż się czułam.
Atmosfera przy stole zaczęła się zmieniać. Wydawało mi się, że mogę oddychać nieco swobodniej, choć wciąż byłam czujna. Dorosłych było więcej niż kiedykolwiek bym chciała, ale rozmowy toczyły się wokół mnie, nie dotykając moich najgłębszych lęków. Byłam tu, na powierzchni, a Logan pomagał mi pozostać w tej przestrzeni.
– Jakie jest twoje ulubione miejsce do czytania? – zapytał po chwili.
To pytanie było jak uderzenie w coś, czego jeszcze nie byłam gotowa dotknąć. Moje ulubione miejsce... było miejscem, które mogłam kontrolować. Ciche, bezpieczne, odizolowane od świata. Moja przystań w chaosie, który mnie otaczał.
– W moim pokoju – odpowiedziałam, patrząc na talerz, starając się, żeby mój głos nie zdradził za wiele. – Tam jest cicho.
Nie wiedział, jak wiele to dla mnie znaczyło. Cisza była moim schronieniem, moją zbroją. W ciszy mogłam oddychać, myśleć, być sobą, nie musząc się martwić, co inni o mnie pomyślą.
Logan kiwnął głową, jakby rozumiał, choć nie sądziłam, że mógłby. A jednak jego spojrzenie mówiło coś innego. Czułam, że starał się zbliżyć, ale w sposób, który nie przerażał, nie naruszał mojej prywatności.
Kiedy zaproponował wymianę książek, poczułam nagły dreszcz wzdłuż kręgosłupa. To była taka prosta propozycja, ale brzmiała jak zaproszenie do czegoś więcej. Do tego, by otworzyć przed kimś swoje myśli, swoje wewnętrzne światy. Nie wiedziałam, czy jestem na to gotowa. Ale mimo wszystko skinęłam głową, nie chcąc zamykać drzwi, które mogły prowadzić do czegoś nowego.
Ostatnie chwile kolacji minęły w cichej atmosferze. Nie mogłam przestać zastanawiać się nad Loganem, nad tym, dlaczego chciał mnie poznać. Co takiego we mnie widział?
Kiedy wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia, ja też wstałam od stołu. Czułam, że dzisiejszy wieczór był inny niż każdy, który przeżyłam w ostatnich latach. Coś się zmieniło. Nie wiedziałam jeszcze, co to było, ale miałam przeczucie, że ten moment mógł być początkiem czegoś większego.
Zostając na chwilę w tyle, spojrzałam na Logana. Jego wzrok spotkał mój, a w tamtej chwili wiedziałam, że nasze ścieżki splotły się w sposób, którego nie mogłam jeszcze w pełni pojąć. Ale wiedziałam jedno – nie byłam już sama. Może, po raz pierwszy od dawna, zaczynałam wierzyć, że mogę na kimś polegać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy kolejny rozdział. Macie ze mną za dobrze. Dajcie znać jak podobał wam się rozdział, zostawcie coś po sobie jak zawsze do następnego.
Ps. Chcecie może jakiś mini maraton w tym tygodniu. dajcie znać
Buziaki
CZYTASZ
Adoptowane Marzenia | TOM 1|
RomanceMałżeństwo nie mogące mieć dzieci, pragnie zaadaptować dziecko i dać mu prawdziwy dom Ona- 16 letnia dziewczyna wychowanka domu dziecka. Przemoc w rodzinie była na porządku dziennym. Chodź życie postawiło się do niej uśmiechnąć. On- syn ich przyja...