Victoria
Impreza nabierała tempa, a salon wypełnił się śmiechem i muzyką. Światła migotały, rzucając delikatny blask na zebranych, a w powietrzu unosiła się atmosfera rozluźnienia i radości. Kiedy podniosłam wzrok, zauważyłam Logana po drugiej stronie pokoju. Uśmiechnął się do mnie, a jego spojrzenie sprawiło, że serce zabiło mi mocniej. Wiedziałam, że ten wieczór może zmienić coś między nami, ale nie chciałam się zbytnio na to nastawiać. Mimo wszystko była to przecież tylko impreza – przynajmniej w teorii.
— Chodź idziemy tańczyć — powiedziała do mnie Elena
Elena chwyciła mnie za rękę i pociągnęła na parkiet. Muzyka była głośna, rytmiczna, a ludzie wokół nas bujali się i śmiali, pochłonięci atmosferą wieczoru. Spojrzałam na Logana, który wciąż stał po drugiej stronie pokoju, z uśmiechem patrząc w moją stronę. Czułam ciepło w środku na myśl, że na mnie patrzył.
— No chodź, nie zamyślaj się tak — Elena szturchnęła mnie łokciem, śmiejąc się, jakby widziała przez mnie wszystko.
Tańczyłyśmy razem, z każdą chwilą coraz bardziej pochłonięte muzyką. Elena była jak wir energii, zachęcając mnie, żebym dała się ponieść i przestała myśleć o wszystkim. Nawet nie zauważyłam, kiedy dołączyli do nas znajomi, tworząc mały krąg tańczących. Pomiędzy wirującymi twarzami i śmiechem wyłapałam wzrok Logana, który w końcu ruszył w naszą stronę. Poczułam, jak serce bije mi szybciej na myśl, że zbliża się do mnie.
Logan podszedł do mnie chwilę później, delikatnie uśmiechnięty.
— Bawisz się dobrze? — zapytał, a jego głos ledwie przebił się przez dźwięki muzyki.
— Tak, całkiem dobrze. Zwłaszcza teraz, gdy jesteś tutaj — odpowiedziałam, nie mogąc ukryć uśmiechu.
— Mogę się przyłączyć? — zapytał z uśmiechem, patrząc na mnie w taki sposób, że wszystko inne na moment przestało istnieć.
— Jeśli wytrzymasz nasze tempo! — zażartowałam, śmiejąc się, choć w środku czułam lekką tremę.
Logan objął mnie lekko w talii, dopasowując się do rytmu muzyki. Pomiędzy nami była wyjątkowa bliskość, czułam jego dłoń na moich plecach, a w jego oczach dostrzegałam coś więcej niż tylko przyjaźń. Oboje tańczyliśmy w ciszy, chociaż wokół nas było pełno ludzi i głośna muzyka. Czułam, jak między nami rodzi się coś więcej niż przyjaźń. W jego spojrzeniu widziałam coś, co rozgrzewało mnie od środka. Logan był zawsze tym cichym, opiekuńczym typem, a w tej chwili zdałam sobie sprawę, jak bardzo mnie to do niego przyciąga.
Wszystko było idealne, jakby wieczór ułożył się w jedną piękną chwilę. Gdy muzyka ucichła na moment, żeby zaraz wybuchnąć nowym, szybkim rytmem, nagle poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. To był Dylan. Stał po drugiej stronie pokoju, patrząc na mnie intensywnie, niemal ze złością. Napięcie w jego wzroku sprawiło, że poczułam się nieswojo. Coś w jego spojrzeniu mówiło mi, że nie podoba mu się to, co widzi.
Zadrżałam lekko, nie mogąc pozbyć się uczucia, że Dylan coś planuje. Jego wzrok był tak przenikliwy, jakby próbował odgadnąć każdy mój ruch, jakby nie był w stanie znieść tego, że spędzam czas z Loganem. Atmosfera, która wcześniej była pełna ciepła i radości, nagle stała się napięta, jakby ktoś podkręcił temperaturę w pokoju.
— Hej, wszystko w porządku? — zapytał Logan, wyraźnie zauważając zmianę w moim nastroju.
— Tak... chyba tak — odpowiedziałam, próbując się uśmiechnąć. Nie chciałam psuć tego momentu, ale spojrzenie Dylana wciąż mnie niepokoiło. Odpowiedziałam Loganowi nieco spokojniejszym uśmiechem, starając się nie dać po sobie poznać, że coś mnie wytrąciło z równowagi.
Zanim jednak zdążyłam w pełni odzyskać spokój, Dylan podszedł do nas, ignorując Logana i wpatrując się tylko we mnie.
— Victoria, potrzebuję z tobą porozmawiać — powiedział, starając się mówić swobodnym tonem, ale w jego głosie czułam jakąś nutę napięcia.
— Teraz? — Zdziwiłam się, czując, jak serce przyspiesza. Logan spojrzał na niego podejrzliwie, a ja dostrzegłam, że w jego spojrzeniu pojawił się cień irytacji.
Dylan nie czekał na odpowiedź, tylko chwycił mnie za rękę, ignorując Logana, który wyglądał na coraz bardziej zirytowanego. Mimo wszystko poszłam za nim, chcąc, by sytuacja się wyjaśniła, zanim przerodzi się w coś poważniejszego.
Poczułam, jak łapie mnie za nadgarstek i bez słowa wyciąga z salonu, prowadząc w stronę tylnego korytarza.
— Dylan, co ty robisz? — zapytałam z przerażeniem, próbując wyrwać rękę z jego uścisku. Był jednak zbyt silny, a ja coraz bardziej traciłam poczucie kontroli nad sytuacją.
— Musimy porozmawiać— syknął, jego twarz była pełna gniewu, a oczy miał puste, jakby obcy człowiek przejął kontrolę nad jego ciałem. Zaciągnął mnie do ciemnego, wąskiego korytarza prowadzącego do garażu, z dala od innych.
— Dylan, przestań! To mnie boli! — krzyknęłam, szarpiąc się, ale jego uścisk był zbyt mocny.
Zamiast mnie puścić, przyparł mnie do ściany. Czułam jego ciężki oddech na swojej skórze i zaczęłam naprawdę panikować. Wiedziałam, że nikt nas tu nie usłyszy. Próbowałam go odpychać, ale on złapał mnie mocniej, nie pozwalając mi się ruszyć.
— Myślisz, że możesz tak po prostu wybrać sobie Logana? Że ja cię tak łatwo odpuszczę? — wysyczał przez zęby, ściskając mnie tak mocno, że czułam ból na skórze. Czułam, że nie mam sił, żeby się bronić, i zaczęłam się trząść ze strachu.
—Przestań! Proszę! Pomocy! — znów krzyknęłam na niego, ale on nic sobie z tego nie robił. Zaczął sunąć ręką po moim udzie do góry. Próbowałam się wyrwać, ale trzymał mnie w mocnym uścisku. Wiedziałam, że nikt mi nie pomoże, ponieważ wszyscy bawili się w salonie, a muzyka zakłócała moje wołanie o pomoc.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam was. Kolejny rozdział za nami. Jak wam się podoba? Zostawcie coś po sobie, gwiazdkę, komentarz. Do następnego.
ps. chcecie jeszcze jeden?
CZYTASZ
Adoptowane Marzenia | TOM 1|
RomanceMałżeństwo nie mogące mieć dzieci, pragnie zaadaptować dziecko i dać mu prawdziwy dom Ona- 16 letnia dziewczyna wychowanka domu dziecka. Przemoc w rodzinie była na porządku dziennym. Chodź życie postawiło się do niej uśmiechnąć. On- syn ich przyja...