18. Charlotte/ SZOK...

1.3K 236 77
                                    

Rozdział 18

Charlotte

SZOK...

Na drżących nogach szłam w stronę domu i miałam nadzieję, że Steven tego nie zauważy. To był jakiś koszmar. Kara za to, co zrobiłam, bo jak inaczej mogłabym to nazwać? Przypadek? Zrządzenie losu?

— Wszystko w porządku? — Steven przepuścił mnie w drzwiach, przyglądając mi się uważnie.

— Tak. Jestem zła, że poplamiłam sukienkę.

Uśmiechnął się, wchodząc do środka.

— Pomogę ci o tym zapomnieć... — Stanął za mną, sunąc dłońmi po moich odkrytych ramionach. Jego usta dotykały mojej szyi, a język, co chwilę dotykał skóry, zostawiając na niej mokre ślady.

— Steven... — delikatnie wyswobodziłam się z jego objęć i siląc się na uśmiech odwróciłam do niego przodem. — Potrzebuję prysznica. Poza tym rozbolała mnie głowa.

Skrzywił się.

— Dobra, mów. — Zrobił krok w tył i wsunął dłonie do kieszeni. — I nie ściemniaj, że wszystko jest w porządku.

Oczywiście, że zamierzałam ściemniać. Niby co miałabym mu powiedzieć? Że to przez brata Su? Że w sumie to poznaliśmy się z Jaredem już kilka lat temu? Że zaciągnęłam go do łóżka tylko po to, by zajść w ciąże?

— Jestem zmęczona, to po pierwsze, a po drugie... — westchnęłam, bo w sumie tak naprawdę miałam do niego żal — jak mogłeś powiedzieć przy wszystkich, że szpiegowałam Susan?

Zmarszczył czoło.

— Poważnie, Char?

— Tak!

— Przecież nic takiego się nie stało. Nawet Jared wydawał sie tym rozbawiony...

— No właśnie! Nabijał się ze mnie jak pozostali! Jak ty.

Tak właściwie, to Jared wcale się ze mnie nie śmiał. Miałam nawet wrażanie, że próbował zakończyć temat, który niefortunnie poruszył Steven i byłam mu za to wdzięczna.

— Nie ważne. Potrzebuję kąpieli — oznajmiłam już znacznie spokojniej i ruszyłam w kierunku schodów. Nie odwracałam się za siebie, nie chciałam patrzeć mężowi w oczy. Znał mnie zbyt dobrze, by wiedzieć, kiedy kłamałam.

— Charlotte... — odezwał się zbolałym tonem, więc przystanęłam i zerknęłam w jego stronę. Dalej tkwił w tym samym miejscu, z dłońmi w kieszeniach, ale jego wyraz twarzy się zmienił. Złagodniał.

— Przepraszam. Ja... Po prostu przepraszam. Weź kąpiel, a ja znajdę jakiś film... — urwał, czekając na jakąkolwiek reakcję z mojej strony.

— Dobrze — bąknęłam.

Moje dłonie drżały, a łzy napływały do oczu. Gardło miałam ściśnięte a w głowie gonitwę myśli. Wpadłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Nie wiem ile czasu spędziłam próbując wyrównać oddech. Może minutę, pięć, dziesięć. Może znacznie dłużej. Wiedziałam tylko, że jeżeli nie będę umiała zapanować nad emocjami, zniszczę wszystko co mam. Stracę Stevena. Stracę moje dotychczasowe życie.

Napełniłam wannę wodą, dodając ulubiony olejek do kąpieli i zanurzyłam się w miękkiej pianie. Mięśnie momentalnie zaczęły się rozluźniać, a delikatny ból głowy – odpuścił. Gdy zamknęłam oczy widziałam tylko Jareda. Dzisiejszy wieczór sprawił, że zaczęłam postrzegać go nieco inaczej, chociaż tak właściwie nie miałam o nim żadnego zdania. Jednak z jakiegoś powodu byłam pewna, że to dobry człowiek. Nie wiem skąd akurat taka myśl, ale nie wierzyłam, że mógłby celowo kogoś skrzywdzić. Już sam fakt, że obiecał milczeć... Z jednej strony mi ulżyło, ale to było tak skomplikowane i trudne, że ledwo to ogarniałam. Najchętniej usunęłabym ten fragment z mojej pamięci i nigdy więcej do niego nie wracała.

Gdyby nie ty...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz