20. Charlotte/PANIKA...

960 230 100
                                    

Rozdział 20

Charlotte

PANIKA...

Od kilku dni robiłam wszystko, aby zatrzymać Emmę w domu. Moja kreatywność zaskakiwała nawet mnie samą. Dosłownie wszędzie walały się zabawki. Lalki, klocki, maleńkie plastikowe filiżanki i dzbanuszki. Byłam zdeterminowana. Nie mogłam dopuścić, by Jared miał jakikolwiek kontakt z moją córką, więc dom zmienił się w bawialnię. Być może Stevenowi to nie odpowiadało, ale miałam to gdzieś. I tak nie było go w domu przez całe dnie.

Nie przemyślałam swoich decyzji. Nie przemyślałam tego, że przecież Su w każdej chwili mogła mu powiedzieć ile tak naprawdę lat ma Emma. Są rodzeństwem, być może opowie mu o tym, jak długo ze Stevenem staraliśmy się o dziecko, a wtedy Jared połączy kropki...

— Mamo! Mamusiu! — Płaczliwy głos Emmy wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam w stronę schodów i wzdychając głośno ruszyłam w ich stronę.

Emma od dwóch dni kiepsko się czuła. Dużo spała i straciła apetyt. Wczoraj myślałam, że jest po prostu zmęczona, ale gdy dzisiejszego poranka nie przyszła do naszej sypialni, jak to miała w zwyczaju, czułam, że coś jest nie tak.

Uchyliłam drzwi do jej pokoju i zajrzałam do środka. Leżała na boku i zamglonym wzrokiem wpatrywała się w ścianę.

— Em, skarbie... — Podeszłam do niej i od razu przyłożyłam dłoń do jej czoła. — Jak się czuje moja małą księżniczka?

Nie odpowiedziała. Zamiast tego przekręciła się na plecy i mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem.

— Coś cię boli?

— Główka — powiedziała, ale jej głos nie brzmiał jak zwykle. Był rozdrażniony i jednocześnie słaby.

Emma rzadko chorowała, ale jeżeli już dopadło ją choróbsko, była nie do zniesienia. Gdy tylko zauważałam, że coś zaczyna się dziać, panikowałam. Ale to nie był jedyny powód mojego zdenerwowania. Ja po prostu bałam się, że coś jej się stanie, a tego nie byłabym w stanie znieść. Steven oczywiście twierdził, że wyolbrzymiam, ale to nie on musiał ją godzinami nosić na rękach i uspokajać. O podawaniu jakichkolwiek leków nie wspominając. Wypluwała wszystko, co okazywało się lekarstwem.

Czułam, że zaczynam się denerwować, a moje ręce drżą.

— Pójdziemy na dół, dobrze? — Odkryłam ją i wzięłam na ręce. — Sprawdzimy, co się dzieje...

W łazience wygrzebałam apteczkę i poszłam do salonu, w którym na kanapie ułożyłam wygodnie Emmę. Leżała okryta kocem i chyba nawet nie zauważyła, że włączyłam jej bajkę.

— Musimy zmierzyć ci temperaturę. — Nie wiem, kogo bardziej chciałam przekonać do tego pomysłu – siebie, czy ją.

— Nie.

Westchnęłam i uklęknęłam przy niej.

— Musimy. Później... — zawahałam się przez moment — dostaniesz cukierka.

Widziałam jak walczyła ze sobą, zanim podjęła decyzję. Kochała słodycze jak każde dziecko i była w stanie pójść na wiele kompromisów, byle tylko zatopić w nich swoje małe ząbki. To dało mi nadzieję, że może z pomocą małych przekupstw poradzę sobie z nią.

Po krótkich negocjacjach zgodziła się na zmierzenie temperatury.

— Cholera... — wymamrotałam. — Jesteś chora...

Skrzywiła się i mocniej okryła kocem, a ja pogłaskałam ją po głowie. Była rozpalona i taka nieobecna. Zwykle ciężko było ją okiełznać, ale dziś nie przypominała mojej Emmy.

Gdyby nie ty...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz