9. Jared/ NIEDOWIERZANIE...

933 228 73
                                    

Od teraz rozdziały z perspektywy Charlotte i Jareda będą się pojawiały naprzemiennie. Jeżeli chcecie wiedzieć, kiedy to porządnie pieprznie... cóż, mniej więcej w 16 rozdziale :)

Koleją sprawą jest częstotliwość pojawiania się rozdziałów... Hm... To zależy wyłącznie od Was. 150 gwiazdek mnie nie motywuje :)

Rozdział 9

Jared

NIEDOWIERZANIE...

Zamówiłem kolejnego drinka. Ten dzień był chyba najcięższym w całym moim życiu, a trzeba było przyznać, że było ich całkiem sporo, zwłaszcza w ciągu ostatnich dwóch lat. Obok mnie, na wysokim barowym krześle usiadła kobieta. Jeden rzut oka w jej kierunku i wiedziałem już, że zwykle nie bywa w takich miejscach. Elegancka, wyrafinowana i piękna. Woń jej drogich perfum kontrastowała z unoszącym się wszędzie zapachem alkoholu i jedzenia. Nie pasowała tu. Wyróżniała się. Skarciłem się w myślach za to, że chciałem na nią spojrzeć. Nie była dla mnie, ani tym bardziej ja nie byłem dla niej. Mężczyzna pozbawiony duszy nie pasował do żadnej kobiety.

Jakim więc cudem stałem teraz przed nią i rozważałem jej absurdalną propozycję?

— Poczekaj... — Potrząsnąłem głową. — Wybacz, chyba się przesłyszałem.

Zacisnęła usta i przez chwilę przyglądała mi się w skupieniu, jakby sama coś właśnie analizowała.

— Nie przesłyszałeś się — oznajmiła stanowczo. — Proponuję ci noc w hotelu... — zlustrowała moją sylwetkę od góry do dołu i pospiesznie dodała: — ja stawiam.

To było jak policzek. Wiem, że nie wyglądałem idealnie. Nie miałem na sobie markowych ciuchów, ale co do cholery stało się z tym światem, że wystarczyło jedno spojrzenie na zupełnie obcą osobę i już miało się w głowie zdanie na jej temat.

To sprawiło, że zapragnąłem stamtąd wyjść.

— Nie. — Odwróciłem się na pięcie, kierując kroki w kierunku drzwi.

Co to u diabła było?!

Przez chwilę stałem na chodniku i gapiłem się w niebo. Ani jedna gwiazda nie lśniła na ciemnym tle. Miasto dawało wiele możliwości, ale odbierało też spokój i to, czym dzieliła się z nami natura. Przetarłem twarz dłonią i ruszyłem przed siebie. Miałem dokąd wrócić, tylko, że nie chciałem tam być. Już nie.

— Jared! — Usłyszałem głos Charlotte za plecami. — Poczekaj!

Stukot jej szpilek odbijał się echem w mojej głowie, a mimo to nie zatrzymałem się. Szedłem przed siebie, naiwnie licząc, że mnie nie dogoni, albo po prostu odpuści. Byłem mężczyzną, a ona pociągającą kobietą. Nie uprawiałem seksu... już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio leżałem w łóżku obok kobiety.

— Jared! — Znów krzyknęła, a potem nagle dźwięk obcasów zderzających się z chodnikiem nagle ucichł. — Cholera... — jęknęła chwilę później.

Zatrzymałem się i odwróciłem. Pochylona rozmasowywała swoją kostkę, krzywiąc się przy tym z bólu.

— Nic ci nie jest? — Podszedłem do niej i chwyciłem ją za ramię. — Powiedz, że nie skręciłaś kostki...

— Nie — wymamrotała. — Na pewno nie. Wpadłam w jakąś dziurę. Cholera! — Na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.

— Powinnaś usiąść. — Rozejrzałem się za jakąś ławką, ale żadnej nie zauważyłem, więc jedyną opcją było zaniesienie jej z powrotem do baru. — Złap mnie za szyję — poleciłem.

Gdyby nie ty...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz