Nie sprawdzałam! Wybaczcie!
Rozdział...
Jared
MĘTLIK...
Grzebałem widelcem w zapiekance, podczas gdy Susan przyglądała mi się uważnie. Unikałem jej wzroku, ale była nieugięta. Coraz trudniej było mi przed nią udawać, że wszystko jest dobrze.
Moje myśli wciąż zaprzątała sprawa Emmy. Jedno wypowiedziane przeze mnie zdanie sprawiło, że Charlotte zbladła.
Badałem.
Analizowałem.
"Mam podobnie" miało zabrzmieć swobodnie, może nieco żartobliwie. Równie dobrze mogło nie być w tym żadnych intencji, żadnych insynuacji. Wiele osób miewa podobne nawyki, to nic nadzwyczajnego, a mimo to Char wyglądała, jakby miała za chwilę zemdleć. Jej zachowanie znów dało mi do myślenia. Zbyt wiele punktów łączyło się ze sobą, za dużo zdarzeń, bym ot tak wyrzucił z głowy myśl o tym, że jestem ojcem. To było irracjonalne, skomplikowałoby życie wielu osób, ale wbrew temu wszystkiemu przyjemnie ogrzewało moje serce. Do tego stopnia, że gdy nie mogłem zasnąć wyobrażałem sobie jak byłoby gdyby Emma mogła mówić do mnie "tato".
Gdyby ktokolwiek powiedział do mnie w ten sposób.
— Podjąłeś już jakąś decyzję? W sprawie pracy? — Słowa Susan wyrwały mnie z zamyślenia. Uniosłem wzrok i zauważyłem jak dziwnie mi się przygląda. — Wszystko w porządku?
— Dlaczego miałoby nie być?
— Bo ja wiem. Dziwnie się ostatnio zachowujesz. Poza tym nie odpowiedziałeś, czy chciałbyś pracować dla Trenta.
Zapomniałem o tym. Nie poświęciłem nawet minuty, by zastanowić się nad propozycją Su.
— Jeszcze nie wiem.
Susan odłożyła sztućce i wyprostowała się na krześle. Głośno westchnęła i mrużąc oczy stwierdziła:
— Czegoś mi nie mówisz.
Zaczyna się.
— Wielu rzeczy, Su. Przypominam ci, że jestem dorosły i nie mam obowiązku spowiadania się przed tobą z własnych działań, myśli... — rzuciłem odrobinę kpiąco. Chciałem obrócić jej podejrzenia w żart, żeby dała mi spokój.
— Nie, to nie to... — mruknęła, nie spuszczając ze mnie wzroku. Po chwili znów wróciła do jedzenia, ale byłem przekonany, że dla niej temat nie został jeszcze zakończony i przy pierwszej lepszej okazji wróci do niego.
Kolacja minęła nam w ciszy. Potem Su zamknęła się w sypialni i z laptopem i masą papierów, twierdząc, że ma mnóstwo pracy. Podobno jedna z agentek odeszła do konkurencji i teraz to na nią spadło więcej obowiązków.
Posprzątałem po posiłku i jak niemal każdego wieczoru udałem się do ogrodu by jak kretyn gapić się na dom sąsiadów. Zazwyczaj nikogo nie zauważałem. Rolety w ich oknach opuszczały się, gdy tylko robiło się ciemno, a do ogrodu nikt nie wychodził. Dziś jednak coś było nie tak. Okno na piętrze było odsłonięte, a światło w pomieszczeniu zapalone. Mignęła mi postać Charlotte, a chwilę później Stevena. Domy były w bliskim sąsiedztwie, więc miałem doskonały widok na... kłótnię. Nawet słyszałem podniesione głosy, jednak nie udało mi się wyłuskać żadnego konkretnego słowa. Ona mocno gestykulowała, on stał przed nią i w milczeniu jej się przyglądał. Nie znając ich, pewnie pomyślałbym, że jakaś rozhisteryzowana kobieta wścieka się na swojego męża o byle co. Sam przerabiałem to wielokrotnie. Natomiast jeśli o Andersonów chodziło... Tu wczuwałem drugie dno. Przyglądałem im się od jakiegoś czasu bardziej wnikliwiej niż na początku i miałem wrażenie, że ich małżeństwo wcale nie było tak szczęśliwe, jak się wydawało. Susan ciągle powtarzała, że nigdy nie spotkała bardziej dobranej pary, niż jej sąsiedzi, nawet Karen podczas naszej "nie randki" wspominała, że gdyby miała kiedyś się ustatkować, chciałaby być tak szczęśliwa jak Char i Steven.
CZYTASZ
Gdyby nie ty...
Genç Kız EdebiyatıCo znajdziecie w tej książce? ✔️Slow Burn🔥 ✔️Spotkanie po latach 🗓️ ✔️Skomplikowane relacje rodzinne😱 ✔️Trudna przeszłość głównego bohatera😢 ✔️ Małżeństwo💒 ✔️Zdrada, wynikiem której jest ciąża🛏️ ✔️Dużoooooo tajemnic "Łzy moczyły moje policzki...