24. Charlotte/ NAPIĘCIE...

1K 269 129
                                    

Być może będą jakieś błędy itp. Wybaczcie! Dziś na wariackich papierach :/ Postaram się naskrobać Wam dziś coś jeszcze, a jak się nie uda, to jutro :)

Rozdział 24

Charlotte

NAPIĘCIE...

Chyba nigdy nie cieszyłam się tak z obecności Karen, Gwen i Tima w moim domu. Gdy tylko dotarło do mnie, że Steven wpadł na genialny pomysł, by odwdzięczyć się Jaredowi kolacją, od razu uznałam, że nie możemy przebywać z nim sami. Dlatego wpłynęłam na męża, by zrobić z tego spotkanie przyjaciół. Zgodził się i chyba nawet był zadowolony. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie.

Mną jednak wstrząsały dreszcze niepokoju. Emma była w domu i wiedziałam, że jeśli na dole będą goście, ona nie pójdzie spać wcześniej.

— Mamusiu, kto przyjdzie? — spytała, dłońmi wygładzając sukienkę. — To czyjeś urodziny? Jeśli tak, to nie mamy prezentu. Namalować coś?

— Nie, nie trzeba. Nikt nie ma urodzin. Tata zaprosił ciocię Su i jej brata, bo chciał mu podziękować, za pomoc.

— On nie pozwala na wszystko, jak tatuś — skrzywiła się. — Nie lubię go.

No tak, każdy kto używał w jej obecności słowa: "nie" zaliczał się do grupy tych mniej, bądź wcale nie lubianych. Cieszyłam się jednak, że nie lgnęła do Jareda. Dystans w naszej sytuacji był dobry. Im dalej będzie się trzymała od niego, tym lepiej.

— Nie musisz — poprawiłam jej dwa fikuśne kucyki. — Ale powinnaś być uprzejma, w końcu to nasz gość.

— Zawsze tak mówisz. A kiedy przyjdą?

Moją odpowiedź zastąpił dzwonek do drzwi. Emma przyłożyła dłoń do ust i czmychnęła na kanapę, gdzie wtuliła się w poduchy, a mnie serce podeszło do gardła. Nawet dłonie zaczęły lekko drżeć. Jeśli nie zapanuję nad reakcjami własnego ciała, będę zgubiona. Nie mogłam trząść się za każdym razem, gdy obok pojawiał się Jared. Steven gotów byłby pomyśleć, że jestem tym mężczyzną oczarowana.

— Otworzę. — Posłałam Emmie ciepły uśmiech.

Idąc w kierunku drzwi próbowałam wyrównać oddech, ale to okazało się trudniejsze, niż sądziłam. Z każdym krokiem serce coraz szybciej tłukło się w piersi, a ja wariowałam. Tak. Naprawdę wariowałam. Odkąd Jared ponownie pojawił się w moim życiu traciłam zmysły i cholernie mnie to przerażało.

Zanim chwyciłam za klamkę postarałam się jeszcze o uśmiech, który nie zdradziłby mojego zdenerwowania i wzięłam głęboki oddech.

Nie wiem czego się spodziewałam, ale na pewno było widać moje zaskoczenie, gdy spojrzałam na Jareda. Do tej pory widywałam go w jeansach, koszulce. Czasem jedynie w spodniach od dresu, gdy akurat naprawiał coś za domem Susan, ale dziś był bardzo elegancki.

— Możesz już zamknąć usta. — Susan zachichotała i przecisnęła się koło mnie, wchodząc do domu. — Przypominam, że masz męża.

— Co? — Dopiero teraz na nią spojrzałam. Minę miała rozbawioną i wyglądała przy tym, jakby powstrzymywała się przed powiedzeniem czegoś jeszcze, czegoś bardzo niestosownego. — Co ty wygadujesz?

— Nic, nic. — Machnęła ręką i poszła do salonu, gdzie zostawiłam Emmę. Po chwili usłyszałam, jak chwali jej sukienkę.

— Nie przejmuj się nią. — Jared uśmiechnął się do mnie, jakby chciał przeprosić za siostrę, a sekundę później jego spojrzenie prześlizgnęło się po mojej sylwetce. — Wyglądasz ślicznie.

Gdyby nie ty...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz