Pinkpop

52 6 6
                                    

Joost podniósł na mnie wzrok znad telefonu. Spojrzał na mnie z góry do dołu i uśmiechnął się pod nosem.

Zagwizdał, a ja zrobiłam piruet. Materiał mojej spódniczki zawirował razem ze mną.

Stanęłam przed nim, patrząc na niego z góry.

-Bogini - położył dłonie na moich biodrach, przyciągając mnie bliżej siebie.

Przyłożył wargi do mojego nagiego brzucha i przesuwał pocałunki
w górę, zaraz pod mostkiem.

Chwyciłam jego podbródek
i uniosłam jego twarz wyżej. Mały uśmieszek błąkał się po jego ustach.

Przesunęłam dłoń na jego policzek, po czym nachyliłam się, by go pocałować.

Podniosłam głowę. Przez chwilę wymienialiśmy intensywne spojrzenia. Jego błękitne tęczówki, studiowały rysy mojej twarzy.

Przeniósł wzrok na moje ciało, taksując mnie wzorkiem, aż zatrzymał go na mojej klatce piersiowej.

-Masz na sobie stanik?- uniósł jedną brew.

-Nie- zaśmiałam się, znów pochylając się w jego kierunku. Parsknął cicho śmiechem.

- Jesteś gotowy?- zapytałam.

-Tak... Prawie- wstał i teraz to on nade mną górował.

Musieliśmy już wychodzić. Joost podszedł do stołu, na którym leżała spora torba i zarzucił ją na ramię.

Gdy zamykał za nami drzwi, widziałam drżenie jego rąk. Stresował się, choć starał to przede mną ukrywać.

Nagle w pustym korytarzu rozbrzmiał dzwonek jego teleofnu, który skądś kojarzyłam.

Odebrał połączenie i przyłożył komórkę do ucha.

-Aha..- mruknął, spoglądając na mnie ukradkiem, a ja uniosłam brew- już wychodzimy... No, do zobaczenia.

Schował telefon do kieszeni, już otwierał usta, by coś powiedzieć, ale go ubiegłam.

-Co to za dzwonek?- zapytałam. 

-Eurovision ringtone- odparł, jakby to było coś oczywistego. Zamrugałam
z konsternacją.

-Mhm. A kto dzwonił?

-Tantu. Już jadą na miejsce.

-Dobra, to zamawiam już bolta- powiedziałam i włączyłam telefon.

Weszliśmy do windy i obowiązkiem było zrobić sobie w niej zdjęcie.

Joost pokazał znak pokoju i zorbił dziubek z ust, jego kąciki, były uniesione do góry. W drugiej ręce trzymał telefon robiąc nam zdjęcie. Oparłam jeden łokieć na jego ramieniu, przybierając pozę jak modelka dla ZARY.

Zajrzałam do jego telefonu.

-To nasze najlepsze zdjęcie- stwierdziłam pewnie.

-Naprawdę- skiwnął głową i dodał je do ulubionych w galerii.

Wyszliśmy z windy przed hotel. Bolt, którego zamówiłam miał przyjechać za minutę.

______

Wydarłam się na całe gardło, gdy usłyszałam pierwsze nuty ulubionej piosenki.

Spojrzałam na Joostta, cała rozradowana i ścisnęłam jego ręce. Odwazjemnił mój uśmiech.

Byłam tak szczęśliwa, że nie potrafiłam śpiewać, śmiech cały czas wybijał się ponad mój śpiew.

Joost podniósł jedną dłoń do góry, za którą trzymałam, abym zrobiła piruet. Zawirowałam wokół własnej osi.

Nie miałam kontroli nad własnym ciałem, bo kompletnie przejęła je muzyka. Tańczyłam w jej rytmy, nie puszczając dłoni mojego chłopaka.

Mężczyzna pociągnął mnie w swoją stronę, wylądowałam w jego ramionach. Pocałowałam go, kładąc dłonie ja jego policzkach.

Kompas več me ne plusluša (kompas już mnie nie słucha), moja izgubljena duša, išče vbmeri kjer si ti (moja zgubiona dusza, podąża tylko
w kierunku, w którym jesteś ty) brzmiało w tle, a Joost mnie całował, obejmując w talii.

-Kocham cię- nachyliłam się do jego ucha, aby to usłyszał.

-Ja ciebie też- odpowiedział głośno, oplótł ramiona w mojej talii- najbardziej na świecie.

Znów mnie pocałował, a ja rozplywalam się ze szczęścia. Czułam jak łaskoczą mnie wszystkie mięśnie, jakby odczuwanie ciąglej euforii sprawiło, że byłam na naturalnym haju.

To był ostatni kawałek, jaki zespół zagrał.

Staliśmy obok sceny, bo zaraz po nich miał wchodzić Joost. Choć nie był to najlepszy widok, to po chwili mogłam zobaczyć jak schodzą z piedestału.

Niestety nie zdążyłam podejść
i zrobić sobie z nimi zdjęcia, bo zbyt szybko uciekli.

Miałam ból w sercu, ale wewnątrz czułam, że jeszcze nadarzy się okazja, by to zrobić.

Dosłownie kilka minut później Joost musiał wejść na scenę.

Pocałowałam go w policzek, mówiąc mu na ucho "powodzenia".

Patrzyłam jak biega po scenicznych deskach w swoim niebieskim garniturze, a przy moim ramieniu stała Alanis, która nagle stała się moją bliską koleżanką.

Przypomniało mi się, jak jeszcze trzy miesiące temu, szeptalam do Helen, że najchętniej zerwałabym z niego ten garnitur, a jeszcze tej doby będę mogła to zrobić.

Joost na scenie był kimś kompletnie innym. Był pełen energii, krzyczał, przeklinał, wykonywał... Em... Sugestywne ruchy.

Czułam się wyjątkowo, bo widziałam go z obu dwóch stron. Ten dzikiej
i spokojnej. Z dala od oczu fanów, krzyków i kamer.

Gdy schodził ze sceny zobaczyłam łzy w jego oczach.

Ludzie krzyczeli potwornie głośno.

Objął Apso i Tantu, wymienili dwa słowa. Spojrzał na mnie i przytulił mnie do siebie.

Uśmiechnęłam się, do moich oczu również napłynęły łzy.

Widownia krzyczała i prosiła o bis, by Joost Klein pokazał się ponownie. Niestety nie mógł, bo zaraz miał wchodzić następny artysta.

-To jest właśnie Pinkpop- odsunął się lekko, by na mnie spojrzeć. Uśmiechnął się, zadowolony z siebie.

Przyciągnęłam jego twarz do siebie
i pocałowałam go w policzek. Ciaśniej przycisnął mnie do siebie, jedną dłoń ściskał na moim biodrze.

-Dla tych wszystkich ludzi wygrałeś. Wygrałeś wszystko- powiedziałam, tak, by być pewna, że usłyszy to tylko on.

Zobaczyłam jego błyszczące błękitne spojrzenie.

KONIEC.

[Stara Wersja] Uratuje Cię | Joost Klein FanfikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz