Rozdział 6

647 110 10
                                    

Alaric

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alaric

Kiedy wreszcie nadszedł mój pierwszy dzień pracy, sen wydawał się czymś nieosiągalnym. Przewracałem się z boku na bok, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. Raz było mi za gorąco, a po chwili całe ciało ogarniał nieprzyjemny chłód, jakbym balansował na granicy pomiędzy przyjemnym ciepłem a niepewnością. Podekscytowanie mieszało się ze zniecierpliwieniem, ale gdzieś głęboko czaił się też lęk – pytanie, czy dam radę, czy nie zawiodę.

W końcu leżałem bez ruchu, słuchając własnego przyspieszonego oddechu i bicia serca, które wybijało rytm niepewności i nadziei na nowy początek. Wiedziałem, że muszę się uspokoić – chciałem w końcu, żeby ten pierwszy dzień był dobry. Ale im bliżej było poranka, tym bardziej czułem, że to spotkanie odmieni coś więcej niż tylko moje zawodowe życie.

Wstałem parę minut przed budzikiem, czując, jak adrenalina już zaczyna działać. Odsłoniłem zasłony, wpuszczając do pokoju pierwsze promienie porannego słońca. Jego światło sprawiło, że wszystko wydawało się jaśniejsze, jakby zapraszało mnie do działania. Udało mi się przez chwilę zapomnieć o niepewności i strachu, które towarzyszyły mi przez całą noc.

Po szybkim prysznicu, który miał mnie obudzić, zająłem się przygotowaniami. Wybierałem strój z niezwykłą starannością, jakby każdy detal miał znaczenie. W końcu wybrałem elegancką, białą koszulę i dobrze skrojone spodnie, starając się wyglądać profesjonalnie, ale jednocześnie swobodnie. Kiedy stałem przed lustrem, sprawdzając swoje odbicie, patrzył na mnie zupełnie inny człowiek niż trzy lata temu.

Na stole w kuchni czekała na mnie zielona herbata, a aromat, który unosił się w powietrzu, działał na mnie kojąco. Wypiłem ją powoli, delektując się każdym łykiem, starając się zebrać myśli. W moim umyśle przewijały się obrazy kliniki, nowego otoczenia, a także Chloe - dziewczyny, która już od pierwszego spotkania budziła we mnie mieszankę fascynacji i niepokoju.

W miarę jak zbliżałem się do wyjścia, moje serce biło coraz szybciej. To był mój pierwszy dzień w klinice i chociaż czułem tremę, miałem nadzieję, że to doświadczenie otworzy przede mną nowe możliwości. Gdy zamykałem drzwi za sobą, powiedziałem sobie w duchu, że to jest czas na nowe wyzwania – czas na początek czegoś, co mogło zmienić moje życie.

Mimowolnie spojrzałem w stronę domu sąsiadki, ale na podjeździe nie było jej małego samochodu. Musiała więc wyjechać już do pracy. Ruszyłem w drogę moją "ekologiczną bestią" – tak, to było raczej ironiczne określenie mojego masywnego RAM-a. Mój potężny pickup, ze swoim rykiem silnika i ogromnym nadwoziem, nie wpisywał się w standardowe wyobrażenie o "zielonym" pojeździe, ale miał coś w sobie, co lubiłem. Choć nie był najbardziej ekologiczny, miałem do niego sentyment – towarzyszył mi w wielu wyprawach i był niezawodny.

New Heartbeat #1 - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz