Chloe Fairchild, przeżywa ogromny dramat po stracie swojego męża, który ginie na służbie tuż przed tym, jak miała mu powiedzieć o ich pierwszym dziecku. Zmagając się z żałobą i samotnością, Chloe stara się znaleźć siłę, by wychować córkę, mimo że ka...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Chloe
Zasłużyłam sobie. Byłam świadoma, że moje słowa bardzo go zraniły i miał prawo do tego, by się ode mnie odsunąć. Każdy ma granice wytrzymałości, a ja przekroczyłam jego. W głębi serca wiedziałam, że moje ostre komentarze i brak empatii nie pozostały bez wpływu na naszą relację. Czułam ciężar swoich działań i rozumiałam, że jego decyzja była wynikiem mojej postawy. Miał prawo do swojej reakcji, a ja musiałam ponieść konsekwencje swojego postępowania. Przyszedł czas na refleksję i zrozumienie, że słowa mają moc, której nie można lekceważyć.
Siedziałam w samochodzie pod szpitalem i próbowałam się uspokoić. Moje oczy były opuchnięte od płaczu, policzki mnie paliły, a serce waliło z rozpaczy. Próbowałam zapanować nad chaosem emocji, który mnie ogarnął. Każda łza, która spływała po mojej twarzy, przypominała mi o bólu, który teraz musiałam znieść. Oddech był nierówny, jakby płuca nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu. W głowie kłębiły się tysiące myśli, ale żadna z nich nie przynosiła ukojenia.
Musiałam się uspokoić i wrócić do Zoe. Nie mogłam obarczać rodziców, bo i tak mieli przeze mnie ręce pełne roboty. Zebrałam resztki odwagi, otarłam łzy i wzięłam kilka głębokich oddechów. W momencie gdy chciałam odpalić samochód w moją boczną szybę ktoś zapukał. Podskoczyłam wystraszona i z wyrzutem zerknęłam w okno.
- Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć - odpowiedziała ze skruchą.
- Nie to ja przepraszam.- westchnęłam wychodząc z samochodu.- W mojej głowie panuje taki chaos, że nie ogarniam życia dookoła.
- Coś się stało? Mój brat coś ci powiedział?
- Miał do tego prawo - powiedziałam niemrawo i spuściłam głowę.
- Nie będę udawać, że nie wiem o co chodzi. Jestem jednak pewna, że wszystko się ułoży. Każdy z was jest pełen emocji. Uspokoicie się i porozmawiacie.
- A jeśli on nie będzie chciał?
- Będzie - odparła pewnie.- On cię kocha Chloe. Może nie jest tego jeszcze świadom, ale ja to widzę. I ty też go kochasz. Gdyby tak nie było, nie siedziałbyś pod szpitalem i nie płakała.
- To jest wszystko takie skomplikowane.- wybuchłam płaczem.
- Wiem kochanie - powiedziała tuląc mnie do siebie.- Miłość taka jest, ale jak już wszystko uporządkujecie, zamiast deszczu wyjdzie tęcza, zobaczysz. Musisz tylko załatać pewne dziury przeszłości, które blokują twój ruch w przyszłość.