Chloe Fairchild, przeżywa ogromny dramat po stracie swojego męża, który ginie na służbie tuż przed tym, jak miała mu powiedzieć o ich pierwszym dziecku. Zmagając się z żałobą i samotnością, Chloe stara się znaleźć siłę, by wychować córkę, mimo że ka...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Chloe
Patrzyłam zdezorientowana na lekarza, który do mnie coś mówił i świecił cholerną latarką po oczach. Miałam wrażenie, że wszystko wokół mnie jest rozmyte, jak przez mgłę. Głos lekarza brzmiał daleko, jakby dochodził z innej rzeczywistości. Nie mogłam zrozumieć, co mówi, ale jego wyraz twarzy był pełen powagi, co tylko potęgowało mój niepokój.
Czułam się, jakbym była zawieszona pomiędzy snem a jawą. Moje ciało było ciężkie, jakby przygniatało mnie coś niewidzialnego. Próbowałam zebrać myśli, ale każda z nich rozpływała się w chaosie. Pamiętałam, jak jeszcze chwilę wcześniej… Ale wtedy znowu oślepiła mnie ta okropna latarka.
- Proszę pani, czy pani mnie słyszy? – Jego głos w końcu przebijał się do mojej świadomości.
Kiwnęłam głową, choć nie byłam pewna, czy to odpowiedź, którą chciałam dać. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. To wszystko było zbyt absurdalne. Za każdym razem, gdy próbowałam złapać sens, umykał mi jak piasek między palcami.
- Jak się pani czuje? – zapytał znowu, a ja zauważyłam, że zbliżył się jeszcze bardziej, jakby chciał upewnić się, że słyszę go na pewno.
Próbowałam otworzyć usta, by odpowiedzieć, ale moje ciało zdawało się być niezdolne do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Miałam wrażenie, że nie tylko moje ciało jest obce, ale i sama ja – nie wiem, kim jestem, nie wiem, co się stało.
Mój wzrok przesunął się na bok, na jakieś dziwne, szpitalne sprzęty. Pulsująca maszyna wydawała się wydobywać z siebie jakieś dziwne dźwięki. Wszystko to sprawiało, że czułam się zagubiona, zupełnie odcięta od rzeczywistości. I wtedy, jak przebłysk przez tę mgłę, pojawiła się myśl, która mnie uderzyła: On. Gdzie on jest? I… co się stało z nami? I gdzie jest Zoe?
- Zoe - wychrypiałam, czując, jak moje gardło boli, jakbym nie używała go od wieków. Wypowiedzenie jej imienia było jak walka o powrót do rzeczywistości, jakby ta jedna myśl mogła mnie przywrócić do życia.
Lekarz natychmiast zbliżył się do mnie, jego twarz stała się jeszcze bardziej skupiona.
- Z pani córeczką wszystko jest w porządku, pani… – powiedział, próbując mnie uspokoić, ale ja nie byłam w stanie skupić się na jego słowach. Nie to mnie teraz obchodziło.
Czułam, jak przez moje ciało przebiega fala lęku, jakby każda cząstka mnie walczyła o to, by znów zrozumieć, co się dzieje. Zauważyłam, że na szpitalnym łóżku leżałam sama. Bez niego. Bez Alarica.
- On… Gdzie on jest? – wykrztusiłam, niemal błagając o odpowiedź, która mogłaby mnie wyrwać z tej otchłani niepewności.