Rozdział 8

674 106 46
                                    

Alaric

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alaric

Chloe miała dziecko. Córeczkę, która była kopią swojej mamy. Gdy wziąłem ją na ręce, a ona wtuliła się w moje ramiona, czułem się jak masło na gorącym słońcu. Rozpuszczałem się. Czułem ciepło jej drobnych rączek zaciskających się na mojej koszuli, z ufnością, jakby wiedziała, że jestem jej schronieniem, że nie mógłbym jej skrzywdzić.

Kładąc ją do łóżeczka, moje ruchy stały się mechaniczne, jakby przez lata wyćwiczone. Gładziłem jej główkę, a w gardle czułem coś dziwnego – dziwną mieszankę wzruszenia i czegoś, czego nie potrafiłem nazwać. Może to było poczucie odpowiedzialności, a może coś więcej. Kiedy przeniosłem wzrok na Chloe, zobaczyłem, że patrzy na nas z tajemniczym wyrazem twarzy. Jej oczy, pełne ukrytych emocji, mówiły więcej niż jakiekolwiek słowa. Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę, i w tym momencie poczułem ciepło rozlewające się po całym moim ciele, ciepło, które otulało mnie jak puchowy koc w zimowy wieczór.

To uczucie, obecność Chloe i jej córki, wywoływało we mnie emocje, których się nie spodziewałem. Serce biło szybciej, jakby zaraz miało się wyrwać, by po chwili uspokoić się i wrócić do rytmu spokojnego, niemal kołyszącego. Byłem rozdarty i zagubiony. Od momentu, kiedy wróciłem, wszystko toczyło się szybko, nie pozostawiając mi chwili na złapanie oddechu. Czułem się, jakbym od tego czasu tkwił w ciągłym stanie gotowości, a przecież tak bardzo potrzebowałem odpoczynku. Pragnąłem się wyłączyć, oderwać myśli, ale te intensywne, piękne, pełne emocji niebieskie oczy Chloe stale mnie prześladowały.

W nich widziałem prawie wszystkie uczucia: niewypowiedziana troska, niepewność, ciepło i jakaś dziwna tajemnica, którą tylko ona znała. A ja bardzo zapragnąłem ją odkryć. Chciałem odgonić niepewność, dać jej poczucie że nie jest sama, że od teraz może na mnie liczyć. Gdy dotknąłem jej twarzy przyszło następne pragnienie, tak silne, że ledwo nad sobą panowałem. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z tak silnymi emocjami. A te między nami aż wylewały się bokami. Musiałem jednak dać jej przestrzeń. Dać jej wybór. Dlatego czym prędzej wyszedłem i tym razem to ja uciekłem.

Następnego dnia, jak co rano, wziąłem prysznic. Woda spływała po mnie, zmywając resztki snu, dając uczucie świeżości, której potrzebowałem, by zacząć dzień. Po chwili sięgnąłem po czarny, prążkowany sweter, którego miękki materiał idealnie przylegał do skóry, zapewniając jednocześnie komfort i elegancję. Dopasowałem do niego ciemne jeansy i brązowy pasek. Na lewy nadgarstek założyłem sportowy zegarek, który od przeszczepu serca nosiłem niemal obsesyjnie – teraz chciałem monitorować każdy jego ruch, każdy najmniejszy rytm, jakby było to konieczne, bym czuł, że mam nad nim pełną kontrolę.

Spryskałem się perfumami – zupełnie nowymi, które zaczęły mi odpowiadać po operacji. Wciąż nie mogłem się nadziwić, jak bardzo się zmieniłem od tamtej pory. Niby nikt nigdzie nie udokumentował, że biorca może odczuwać tak głębokie zmiany w swoim zachowaniu, gustach, czy codziennych nawykach. Przeszczep miał być czysto fizyczną ingerencją, nie wpływającą na moją tożsamość. A jednak, ja byłem żywym dowodem, że to nie do końca prawda.

New Heartbeat #1 - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz