Rozdział 15

584 109 26
                                    

Chloe

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chloe

Dziesiąty raz poprawiłam spódniczkę, spoglądając na Zoe, która z zapałem kolorowała swoją książeczkę. Jej małe paluszki mocno ściskały kredkę, a na buzi pojawił się ten jej charakterystyczny grymas koncentracji – lekko zmarszczone brwi, język wysunięty w kąciku ust. Widząc ją tak skupioną, na chwilę zapomniałam o własnych nerwach. Ale wystarczyło, że przypomniałam sobie, co mnie czeka tego wieczoru, a serce znowu zaczęło bić szybciej.

„To tylko randka”, powtarzałam sobie uparcie, chociaż wcale nie potrafiłam tego tak potraktować. To Alaric. Człowiek, który pojawił się w naszym życiu tak niespodziewanie, a teraz… miałam poczucie, że coraz bardziej się w nim zbliżamy.

W tym momencie Zoe oderwała się od swojego rysunku i spojrzała na mnie dużymi, ciekawskimi oczami.

- Mamusiu, idziesz z Arim? — zapytała nagle, jej słodki głosik zabrzmiał tak naturalnie, jakby to było oczywiste, że zna odpowiedź. W jej spojrzeniu była nuta dziecięcej intuicji, ta niewinność, która wyczuwa rzeczy, zanim jeszcze zostaną nazwane.

Poczułam, jak się rumienię, co przy Zoe było zupełnie absurdalne, ale nie mogłam nic na to poradzić. Jej pytanie było tak bezpośrednie, tak prawdziwe.

- Tak, skarbie, idę się spotkać z Alaricem — odpowiedziałam cicho, uśmiechając się trochę niepewnie. — Ale nie martw się, babcia będzie z tobą cały wieczór, będziesz się świetnie bawić.

Zoe przez chwilę przyglądała mi się uważnie, po czym skinęła główką, jakby oceniała, czy zaakceptować ten plan. Potem jednak uśmiechnęła się szeroko.

- Alaric lubi cię, mamusiu! — powiedziała, jakby to była najprostsza rzecz na świecie. Jej słowa wypowiedziane z taką pewnością wprawiły mnie w jeszcze większe zakłopotanie, ale jednocześnie dodały mi odwagi.

- Myślisz, że mnie lubi? — zapytałam, udając lekkie zdziwienie.

Zoe skinęła głową i znów wróciła do swojej kolorowanki. 

- Lubi cię, bo zawsze cię rozśmiesza i mówi, że masz śliczny uśmiech. — Stwierdziła to z taką naturalnością, że miałam wrażenie, że mówi coś równie zwyczajnego, jak opis koloru nieba.

Ścisnęło mnie w sercu, bo słowa Zoe były takie proste, a zarazem trafiały w samo sedno. Może właśnie dlatego ta randka była dla mnie taka wyjątkowa – przy Alaricu czułam się po prostu szczęśliwa, a Zoe, choć była mała, zauważała to szybciej niż ja sama.

Poprawiłam spódniczkę po raz ostatni, wzięłam głęboki oddech i pomyślałam, że może powinnam przestać się bać i po prostu dać temu szansę. Zoe pewność siebie dodała mi odwagi. Alaric już stał się częścią naszego życia, a jeśli Zoe to zaakceptowała, może i ja mogłam sobie na to pozwolić.

New Heartbeat #1 - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz