Rozdział 12

346 84 45
                                    

Alaric

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alaric

Daisy Lake, do którego wróciłem miesiąc temu, pogrążone było w porannej, gęstej mgle. Tafla wody, zwykle spokojna i przejrzysta, teraz wydawała się tajemnicza i nieprzenikniona. Mgła unosiła się leniwie nad jeziorem, tworząc niemal eteryczny krajobraz. Brzegi jeziora, porośnięte bujną roślinnością, zniknęły w mlecznobiałej otulinie, a jedynym dźwiękiem było ciche pluskanie wody o kamienie.

Kiedy tak stałem na brzegu, próbując dostrzec coś poza bielą mgły, poczułem na skórze delikatną wilgoć. Powietrze było chłodne i orzeźwiające, nasycone zapachem mokrej ziemi i sosnowych igieł. W oddali słychać było odgłosy budzącej się przyrody – ptaki rozpoczynały swój poranny koncert, a z głębi lasu dochodził odgłos trzeszczących gałęzi, być może pod ciężarem przebiegającej sarny.

Z każdym oddechem czułem, jak otacza mnie spokój i cisza tego miejsca. Daisy Lake, choć teraz ukryte w mgle, nadal miało w sobie coś magicznego. Było jak z innego świata, gdzie czas płynie wolniej, a każdy moment jest wart zatrzymania. Wróciłem tu, aby znaleźć ukojenie i już wiedziałem, że to miejsce mi to zapewni. A może nie samo miejsce miało tu znaczenie?

Głupi uśmiech wtargnął mi na usta, zaraz po tym jak pomyślałem o Chloe. Czy możliwe było, że w tak krótkim czasie zadurzyłem się w niej? Jej obraz pojawił się w mojej głowie – te lśniące oczy, pełne życia i ciepła, oraz ten jej śmiech, który potrafił rozjaśnić nawet najbardziej ponury dzień. Spotkaliśmy się zaledwie kilka tygodni temu, a jednak czułem, jakbyśmy znali się od zawsze. Jej obecność w moim życiu sprawiała, że nawet najbardziej pochmurne dni nabierały barw.

Może to właśnie Chloe była powodem, dla którego powrót do Daisy Lake wydawał się tak wyjątkowy. Jej obecność dodawała temu miejscu nowego, nieznanego wcześniej blasku. Czułem, że to nie tylko jezioro przynosi mi ukojenie, ale także myśl o niej, o tym, że jest blisko, że mogę ją zobaczyć, usłyszeć jej głos, poczuć jej dotyk. Wreszcie nie czułem się samotny.

Ogarnęło mnie dziwne uczucie przygnębienie, gdy do mojej głowy wpadła myśl, że przed moją chorobą również nie byłem sam. Wspomnienia dawnego życia zaczęły zalewać mój umysł, wprawiając ciało w napięcie. Miałem świetną pracę, paczkę przyjaciół i Alice.

Alice... Jej imię pojawiło się w mojej głowie niczym duch przeszłości. Była nieodłączną częścią mojego życia, moją partnerką, osobą, której zaufałem bezgranicznie. Razem przeszliśmy przez wiele, budując wspólne marzenia i plany na przyszłość. Ale potem przyszła choroba, która zmieniła każdy aspekt mojego życia. Przyjaciele zaczęli się oddalać, a ja, nie mogąc znieść ciężaru swojego stanu, oddaliłem się od Alice.

To były trudne chwile. Patrzenie, jak wszystko, na czym mi zależało, rozpada się na kawałki. Straciłem pracę, a relacje, które uważałem za nierozerwalne, zaczęły się kruszyć. Czułem, że tracę kontrolę nad własnym życiem, a samotność stawała się coraz bardziej przytłaczająca. W końcu, gdy leżałem na łożu śmierci, a nadzieja na znalezienie serca malała z każdym dniem, Alice mnie opuściła. Jej odejście było jak ostateczny cios, który przypieczętował moją samotność.

New Heartbeat #1 - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz