Rozdział 20

364 87 55
                                    

Alaric

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alaric

No dobrze, mój żart nie był najwyższych lotów, ale chciałem się na niej odegrać. Widząc jednak jej przerażenie i potok łez, nie potrafiłem dłużej się nad nią znęcać. Patrzyłem, jak jej oczy rozszerzają się ze strachu, a jej twarz blednie. To był moment, w którym zdałem sobie sprawę, że posunąłem się za daleko.

- Hej, spokojnie, to tylko żart - powiedziałem, starając się, by mój głos brzmiał łagodnie i uspokajająco. - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.

Jej reakcja była natychmiastowa. Łzy płynęły po jej policzkach, a ona patrzyła na mnie z mieszaniną ulgi i złości. Wiedziałem, że zraniłem ją bardziej, niż zamierzałem.

- To nie było zabawne - powiedziała przez łzy, próbując opanować drżenie w głosie. - Myślałam, że naprawdę coś ci się stało.

- Więc teraz jesteśmy kwita - mruknąłem, przymykając oczy. Czułem się jakby przejechał mnie tir. Pomimo leków, które niewątpliwie dostawałem, bolało mnie całe ciało, a głowę miało mi rozerwać.
Byłem wściekły na siebie, że przez swoją nadgorliwość, prawie odebrałem sobie szansę, którą podarował mi los. Otworzyłem oczy i spojrzałem na Chloe, która w dalszym ciągu stała przy oknie i pociągała nosem.

Na nią również byłem zły. Albo bardziej rozczarowany. Jednak widząc jej zbolałą minę, zamiast ulgi poczułem ciężar winy. Widząc jej zapłakaną twarz, zdałem sobie sprawę, jak bardzo ją zraniłem. To nie miało tak wyjść. Mój żart miał być tylko niewinną zemstą za jej wcześniejsze słowa, ale chyba zbytnio się zagalopowałem.

- Już nie płacz. Kiepski żart, przepraszam.

Chciałem dodać coś jeszcze ale do sali wszedł lekarz.

- Wyspał się pan wreszcie? Pana narzeczona nieźle najadła się strachu.

- Narzeczona?- zapytałem, patrząc na Chloe, której policzki aktualnie zrobiły się czerwone.

Lekarz patrzył na nas zdezorientowany, ale ja widziałem tylko Chloe, która za wszelką cenę unikała mojego wzroku. Czyli jednak zależało jej na mnie?

- Jak się pan czuje?- zapytał i zaczął mnie osłuchiwać.

- Jak przejechany trampek - odpowiedziałem szczerze.

- Gorączka zaczyna spadać, leki zaczynają działać. Zostawimy pana na parę dni żeby infekcja na dobre ustąpiła. Musi pan bardziej na siebie uważać, takie sytuacje nie mogą się powtarzać, rozumiemy się?

Pokiwałem głową, a gdy wyszedł, wypuściłem głośno powietrze. Nie wiedziałem co mam zrobić. Z jednej strony chciałem żeby Chloe ze mną została, żeby mnie wreszcie przytuliła i zapewniła, że mogę na nią liczyć. Z drugiej zaś…

New Heartbeat #1 - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz