Rozdział XX

13 2 2
                                    


Od rana w klinice panował chaos – poczekalnia pękała w szwach, a każdy dzwonek telefonu zdawał się wypełniać przestrzeń coraz większym napięciem. Kasia, recepcjonistka o złotym sercu, dwoiła się i troiła, żeby nad wszystkim zapanować, mimo że liczba pacjentów i niecierpliwych właścicieli ich pupili rosła w zastraszającym tempie. Drobna i energiczna, szybko zorientowała się, że coś w powietrzu zapowiada kłopoty. Jej intuicja – nigdy dotąd jej nie zawodząca – kazała jej bacznie obserwować wejście, jakby czuła, że ktoś lada moment może wywołać kolejną awanturę.

Bruno po kilkutygodniowej przerwie wrócił właśnie do pracy i nie zdążył nawet w pełni zająć się pierwszym pacjentem, gdy poczuł niepokój. Od chwili, gdy przekroczył próg swojego gabinetu, w jego głowie nieustannie krążyła jedna myśl – Karolina. Od czasu ich ostatniego spotkania na kongresie nie miał z nią kontaktu, choć to bynajmniej nie oznaczało, że ona zapomniała o nim. Przez jego nieobecność odwiedziła klinikę już dwukrotnie, wywołując niemałe zamieszanie. Za każdym razem Kasia bez cienia zawahania informowała ją, że doktor Bruno przebywa na urlopie zdrowotnym i że nie wiadomo, kiedy wróci do pracy. Karolina, zirytowana odmową, próbowała przekupić recepcjonistkę, by zdobyć prywatny numer Bruna, ale Kasia była niewzruszona – zawsze gotowa bronić swojego szefa jak lwica, zwłaszcza przed takimi osobami jak ona.

Dzisiaj, niestety, nie mogła jej już zatrzymać. Kasia dostrzegła Karolinę natychmiast, gdy ta przekroczyła próg kliniki, niosąc na sobie ciężar aury pewności siebie i manipulacji, który wyczuwało się już z daleka. Niemal natychmiast ruszyła do gabinetu Bruna, a jej twarz, mimo że napięta, zdradzała determinację. Zapukała cicho, z wahaniem, po czym zajrzała do środka.

– Bruno, ona tu znowu jest – Kasia westchnęła głęboko, stukając palcami o framugę drzwi. – Pytam więc, chcesz, żebym ją... eee, jakby to powiedzieć... subtelnie wyprosiła?

Bruno poczuł, jak coś zaciska mu się w żołądku. Przez chwilę miał ochotę zniknąć, ale wiedział, że nie może wiecznie unikać tej konfrontacji.

– Dzięki, Kasiu – odparł, starając się zachować spokój. – Ale nie martw się. Poradzę sobie. Powiedz tylko, żeby poczekała w poczekalni, zaraz do niej przyjdę.

Kasia spojrzała na niego z niedowierzaniem.

– Jesteś pewien? – zapytała, mrużąc oczy z troską.

– Tak. Chyba muszę to w końcu załatwić – odparł, próbując wymusić uśmiech.

Kiedy Kasia zniknęła na korytarzu, Bruno westchnął i spojrzał na swoje odbicie w lustrze nad biurkiem. Chociaż zewnętrznie wyglądał na spokojnego, w jego głowie toczyła się burza. Doskonale wiedział, że Karolina nie pojawia się tu dla jakiejś niewinnej rozmowy.

Kilka minut później Bruno przekroczył próg poczekalni. Karolina siedziała na krześle z założonymi nogami, wpatrując się w ekran telefonu. Miała na sobie idealnie skrojony płaszcz w kolorze krwistej czerwieni, a jej ciemne włosy, upięte w elegancki kok, dodawały jej charakteru. Wyglądała jak ktoś, kto za wszelką cenę pragnie dominować nad otoczeniem – i z pewnością to jej się udawało.

Na widok Bruna uniosła brwi i odłożyła telefon.

– Bruno, kochanie, wreszcie! – rzuciła z przesadnym uśmiechem, wstając i przystępując kilka kroków w jego stronę.

– Karolina. Nie jestem pewien, dlaczego tu jesteś – odpowiedział chłodno, powstrzymując się przed zrobieniem kroku w tył.

Kasia, obserwująca wszystko z recepcji, podniosła wzrok na Karolinę i skrzyżowała ręce na piersi, gotowa w każdej chwili interweniować.

Spotkamy się na moście miłości [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz