Mela i Jan szli powoli, niespiesznie, pozwalając, by atmosfera miasta ogarniała ich ciepłem wczesnoletniego słońca. Wrocław budził w niej wspomnienia; każdy zaułek, zapach, każdy detal przypominał o czasach, gdy była nastoletnią Amelią, gdy szła u boku Bruna, zakochana do szaleństwa, pełna niewinnej nadziei i wiary, że ich miłość przetrwa każdą próbę.
– Pamiętam, jak często tutaj spacerowałam – zaczęła, kiedy minęli Odrę i zbliżali się do Rynku. – Kiedy mama jeszcze żyła, urządzałyśmy sobie takie małe wycieczki. Ona zawsze wiedziała, jak sprawić, by nawet najzwyklejszy dzień stawał się wyjątkowy. Zawsze była dla mnie wszystkim – przyjaciółką, ojcem i matką jednocześnie. Kiedy po raz pierwszy powiedziałam jej o Brunie, uśmiechnęła się tak, jakby dokładnie wiedziała, że to prawdziwe uczucie.
Jan słuchał jej uważnie, z delikatnym uśmiechem na twarzy. Podziwiał, jak Mela potrafiła uchwycić w słowach magię tamtych chwil.
– A twój tata? – zapytał po chwili ciszy.
– W tamtych czasach... właściwie nie był częścią mojego życia. Wolał swoje, na obczyźnie. Zawsze czegoś brakowało, wiesz? Ale później... w Vancouver miałam okazję poznać go na nowo. Nie było to proste, ale w końcu zaczęłam dostrzegać, że starał się, jak mógł. Nawet jeśli nie umiał być takim ojcem, jakiego sobie wymarzyłam. Wciąż byliśmy obcymi ludźmi, ale daliśmy sobie drugą szansę.
– To bardzo dojrzałe podejście – skomentował Jan, a jego oczy zabłysły, jakby miał coś jeszcze na myśli. – Wiem, jak to jest, gdy rodzina nie jest doskonała.
Mela spojrzała na niego pytająco, a Jan zareagował lekko śmiechem.
– Mój tata... – zaczął, lekko się zacinając, jakby szukał właściwych słów. – Cóż, mówiąc krótko, był mistrzem w wyborze niewłaściwych priorytetów. Alkohol i kumple wygrywały z rodziną. Na szczęście moja mama była wystarczająco silna, żeby go zostawić. Zawsze powtarzała mi i Klarze, mojej siostrze, że na świecie są lepsze rzeczy do kochania.
– To musiało być trudne, ale... twoja mama brzmi jak prawdziwa bohaterka – odpowiedziała ciepło Mela, próbując na moment oderwać myśli od zbliżającego się spotkania z Brunem.
– To fakt. Bohaterka pełną parą. Teraz... teraz czeka na wnuki, aż ciężko nadążyć za jej entuzjazmem! Każdego dnia przypomina, że to najwyższy czas na małych Janków i małe Klary. Czasem zastanawiam się, czy już przypadkiem nie wykreśliła listy imion – zaśmiał się Jan, a jego śmiech był tak szczery, że rozbroił Melę, choć na chwilę odciągając ją od ciężaru tego, co ją czekało.
Jednak jak bardzo by się nie starała, coś ściskało jej serce coraz mocniej. Każdy krok w stronę Mostu Miłości zbliżał ją do momentu prawdy. Obraz Bruna pojawiał się w jej myślach nieustannie. Wyobrażała sobie, jak go zobaczy. Czy będzie czekał, z cierpliwością malującą się na jego twarzy? Czy zrozumie, że była jego Amelią, tą, którą utracił i której miejsce zajęła Mela, gdy niczego już nie pamiętała? Wiedziała, że musi powiedzieć mu wszystko – że odzyskała wspomnienia, że amnezja zniknęła, że znowu jest całą sobą... tylko co, jeśli on nie potrafi jej wybaczyć?
Gdy byli już blisko, Mela zatrzymała się na chwilę i spojrzała na Janka, który milczał, widząc jej napięcie.
– Janek, jeśli... jeśli Bruno mnie nie zrozumie, jeśli... – przerwała, czując, jak głos grzęźnie jej w gardle.
– Mela – Jan delikatnie złapał ją za ramiona i spojrzał jej głęboko w oczy. – Masz prawo do swojej historii. I jeśli Bruno naprawdę cię kocha, jeśli to uczucie jest tak silne, jak mówisz, znajdzie w sobie siłę, by zrozumieć. Nie bój się. Czasem trudne rozmowy są konieczne, by zacząć nowy rozdział.
![](https://img.wattpad.com/cover/376499612-288-k145283.jpg)
CZYTASZ
Spotkamy się na moście miłości [ZAKOŃCZONE]
Romance[bez redakcji] 16+ Amelia i Bruno byli nierozłączni, dopóki tragiczny wypadek nie rozbił ich życia na kawałki. Ona - pełna marzeń szesnastolatka - traci matkę i pamięć, zostaje zabrana przez ojca do Kanady, zostawiając wszystko, co kochała. On - zak...