Rozdział XVIII

12 3 1
                                    


Popołudnie z Melą było dla Bruna niczym nieoczekiwany prezent, który pojawił się nagle, zupełnie niespodziewanie, ale rozświetlił cały jego dzień. Każda chwila z nią była dla niego jak ułamek czasu, w którym mógł zanurzyć się bez reszty. W powietrzu unosił się zapach jedzenia i ketchupu, ale to nie jedzenie przyciągało jego uwagę – cała jego uwaga skupiona była na Meli.

Dostrzegł, jak raz po raz spogląda na niego ukradkiem, a on wyłapywał każdy jej spojrzenie. To było dla niego niemalże jak gra, w której czekał na moment, gdy złapie ją na gorącym uczynku. Uśmiechał się lekko za każdym razem, gdy udawał, że niczego nie zauważa, jednak jego oczy zdradzały wszystko. Gdy Mela kolejny raz spojrzała w jego stronę, nie wytrzymał i parsknął śmiechem.

– Mela, czy ja mam coś na twarzy? – zapytał z udawanym zmartwieniem, dotykając policzka. – Może coś mi się przykleiło, a może to ketchup?

Mela, zaskoczona jego pytaniem, zamrugała szybko, a na jej twarzy pojawił się rumieniec. Była zawstydzona, że Bruno zorientował się, jak intensywnie na niego patrzyła. W odpowiedzi chwyciła buteleczkę ketchupu i, uśmiechając się przebiegle, wycisnęła odrobinę czerwonego sosu na palec.

– Owszem, masz tu i tu – odpowiedziała zaczepnie, dotykając jego policzka ketchupem, robiąc mały ślad w kąciku jego ust. – I jeszcze tutaj. – Po czym zawahała się na ułamek sekundy, ale dodała kolejny kleks tuż na jego ustach.

Bruno spojrzał na nią z szerokim uśmiechem, jego oczy błyszczały rozbawieniem.

– No cóż, nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale właśnie poczułem się nieco... niekomfortowo – powiedział poważnym tonem, jednak zdradzały go iskierki w oczach. – Może będę musiał cię poprosić o pomoc w tej niezręcznej sytuacji.

Mela uniosła brew, udając, że się zastanawia, ale jej usta już układały się w lekki uśmiech.

– Cóż, jak widzisz, jestem strasznie gapowaty – dodał Bruno z szelmowskim uśmiechem, wskazując na kleksy ketchupu. – Chyba ktoś powinien coś z tym zrobić. – Jego głos był spokojny, ale napięcie między nimi wyczuwalne.

Mela tylko się uśmiechnęła, powoli zsuwając z nóg Stefana i przesuwając się bliżej, tak, że ich kolana prawie się stykały. Nachyliła się nad nim, opierając się lekko o jego udo. Każdy ruch był jak starannie zaplanowany krok w tańcu. Kiedy jej usta zbliżyły się do jego policzka, Bruno poczuł ciepło jej oddechu. W jednej chwili w jego oczach pojawił się figlarny błysk, który ona natychmiast dostrzegła. Był napięty, a każdy mięsień w jego ciele wydawał się gotowy na jej kolejny ruch. Mela spojrzała mu w oczy, trzymając w dłoni butelkę ketchupu, a potem dotknęła palcem miejsca na jego policzku.

– Hm, mogłabym... – wyszeptała, a jej głos był jak miękkie pociągnięcie aksamitnego pędzla na jego skórze. Zbliżyła swoje usta do jego twarzy, a Bruno poczuł, jak przechodzi go dreszcz pożądania. – Delikatnie dotknąć te miejsca ustami. Chyba tylko tak mogłabym dokładnie pozbyć się tego ketchupu...

Bruno wstrzymał oddech, czując, jak przyciąga go jej zapach i ciepło bijące od niej. Obserwował, jak zbliżała się jeszcze bardziej, po czym, jakby chcąc podsycić jego napięcie, cofnęła się nieznacznie, badając jego reakcję. W odpowiedzi dostrzegła jedynie pragnienie malujące się w jego oczach.

Powoli, jakby delektując się każdą sekundą, zaczęła muskać jego skórę ustami, dokładnie zlizując ketchup z jego policzka. Poruszała się z niezwykłą starannością, jej wargi lekko dotykały jego skóry, a koniuszek języka łagodnie przesuwał się po miejscach, które jeszcze przed chwilą zdobiły czerwone ślady. Czuł, jak każda sekunda tego gestu przynosi mu rozkosz niemal nie do zniesienia. Zostawiła ostatni kleks ketchupu na jego ustach, zatrzymując się, by spojrzeć mu głęboko w oczy.

Spotkamy się na moście miłości [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz