Rozdział XXVIII

9 2 3
                                    




Chłodne, jesienne światło sączyło się przez ciężkie zasłony w jadalni domu rodzinnego Meli. Za oknem wiatr poruszał ostatnimi liśćmi na drzewach, zwiastując nadejście zimy. W kuchni unosił się zapach świeżo zaparzonej kawy i ciepłych grzanek, a na stole lśniły słoiki z domową konfiturą truskawkową, starannie przygotowaną przez babcię.

Eva zeszła na dół, niemal podskakując na ostatnim schodku. Miała na sobie obcisłe jeansy i prostą, białą koszulkę, a jej włosy, zawsze nieco rozwichrzone, były związane w niedbały kucyk.

Mela, krojąc chleb na kolejną porcję grzanek, spojrzała na nią z uniesioną brwią.
– Morticio Addams, to nadal ty? – zapytała żartobliwie, odkładając nóż. – Czy może to jakaś alternatywna wersja Jessiki Day z New Girl?

Eva parsknęła śmiechem i usiadła przy stole.
– Co ja mogę powiedzieć? Czasy czarnych koronek i eyelinera są za mną. Poza tym, jeansy są wygodniejsze na dłuższą metę – rzuciła, sięgając po filiżankę kawy.

Janek, który dotychczas milczał, siedząc naprzeciw Evy, uniósł wzrok znad swojego talerza. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę, po czym Eva uśmiechnęła się, unosząc lekko kącik ust.

– Janek, nie rób takiej miny, jakbyś zobaczył ducha – powiedziała, wrzucając na grzankę dużą porcję konfitury.

Janek spuścił wzrok, lekko zakłopotany, a Mela, która zauważyła jego reakcję, nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
– Eva, zostaw go w spokoju. Chłopak ma wystarczająco ciężkie życie bez twoich tortur.

Eva zachichotała, ale tym razem odpuściła.

– Tak właściwie, to mam coś wam do powiedzenia – odezwała się Eva, przerywając chwilę ciszy, jaka zapadła po śniadaniu.

Mela i Janek spojrzeli na nią z zaciekawieniem.

– Postanowiłam wynająć kawalerkę we Wrocławiu.

– Naprawdę? – Mela niemal wypuściła kubek z rąk. – A co z twoimi planami powrotu do Kanady?

Eva wzruszyła ramionami, przygryzając wargę.
– Na razie zostanę tutaj. Wiesz, ten czas u ciebie dał mi do myślenia. Wrocław ma swój urok – te galerie, sztuka, ludzie.

– Ludzie, powiadasz? – wtrącił Janek z lekkim uśmiechem, który zniknął równie szybko, jak się pojawił.

Eva rzuciła mu znaczące spojrzenie, ale odpowiedziała już Meli:
– Ostatnio, kiedy odwiedzałam jedną z galerii, wpadłam na kogoś, kto okazał się... całkiem wpływowy. Okazało się też, że był na jednej z moich wystaw w Vancouver i pamiętał moje prace. Zaproponował współpracę.

Mela zaniemówiła na moment.
– Eva, to cudowne!

– Zobaczymy, jak to wyjdzie – powiedziała Eva, ale w jej głosie brzmiała nutka ekscytacji.

Janek milczał, popijając kawę, ale nie sposób było nie zauważyć, że każde słowo Evy go intryguje. Mela, obserwując ich oboje, tylko pokręciła głową.

– Wygląda na to, że Wrocław ma na ciebie dobry wpływ – dodała, uśmiechając się lekko.

Eva spojrzała na nią, potem na Janka i znów na Melę.
– Może po prostu czasami trzeba zmienić wszystko, żeby odnaleźć coś prawdziwego.

*

Czas we Wrocławiu mijał nieubłaganie szybko. Kawiarnia, do której Eva zaprosiła Melę i Janka, była pełna ciepłego światła i zapachu świeżo mielonej kawy. Eva niecierpliwie przestępowała z nogi na nogę przy ich stoliku, aż w końcu opadła na krzesło z teatralnym westchnieniem.

Spotkamy się na moście miłości [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz