XXV. where is my mind?

26 2 2
                                    

Rok szkolny dwa tysiące trzynaście na dwa tysiące czternaście, dobiegł końca. Fala morderstw, która zalała akademik oraz kwietniowa strzelanina odbiła się na psychice wielu uczniów, pogarszając ich wyniki w nauce. Wielu nie zdało do następnej klasy. Na całe szczęście, Allis udało się jakoś przecisnąć. Aidenowi też, oficjalnie zakończył edukację i udał się do pracy w sklepie muzycznym z płytami oraz ubraniami zespołów. Dostał ją już po wakacjach, we wrześniu, dzięki muzycznym znajomością jego ojca i wuja. Właściciel sklepu był dobrym kolegą Jamesa Ainsworth'a. Przejście przez rok szkolny było dla niego niezmiernie trudne. Długi czas przebywał w szpitalu, lecząc rany postrzałowe. Ojciec wydał sporo pieniędzy na rehabilitację jego przestrzelonych nóg. Na jedną dalej po części kulał, co wprawiało go w kompleksy i załamanie. Wrócił do szkoły na ostatni miesiąc i miał mało czasu na zaliczenia oraz poprawki. Przepuścili go po części z litości, przez jego stan zdrowia i dzięki temu, że w poprzednich latach był całkiem dobrym uczniem. Zdał na najniższych, dopuszczających ocenach. Tylko z muzyki szło mu świetnie.
Wiedział, że bez wsparcia czarnowłosej nie dałby sobie rady. Przynosiła mu do szpitala notatki i pomagała się uczyć jego materiału, choć sama była dwie klasy niżej i zmagała się z ciężkimi stanami psychicznymi. Nie potrafił opisać tej wdzięczności, jaką ją darzył. Na prawdę ją kochał, po przyjacielsku. Jak młodszą siostrę wręcz. W romantyczny sposób tak na prawdę pokochał jedynie świętej pamięci Margot. Straumatyzowany był do tego stopnia, iż każdy najmniejszy dźwięk na korytarzu sprawiał, że zrywał się z miejsca i miał ochotę uciec z lekcji. Ciągle śniły mu się trupy i strzelanina, miał przed oczami te sceny. Każdej nocy płakał, wciskając twarz w poduszkę. Dlatego też przez pewien czas nie brał narkotyków, gdyż od dłuższego czasu powodowały jedynie bad tripy. Nie dawały mu szczęścia ani rozrywki, targały nim jedynie emocjonalnie i przywoływały wspomnienia. Na prawdę był bardzo wdzięczny Allis.

Na jego smutnej, zmęczonej twarzy zawitał lekki uśmiech. Przeniósł stos płyt na półkę i zaczął je układać, pogrążając się w myślach. Robił to mechanicznie, po cichu leciał utwór zespołu Whirr pod tutułem Leave. Zawsze odpalał sobie jakiś rock na magnetofonie, żeby lepiej mu się pracowało. Przyjaciółka często przychodziła do niego do pracy, żeby porozmawiać czy pomóc mu przy wpisywaniu zamówień na komputerze. W jej kieszeń też wpadał jakiś grosz, lecz pracowała dorywczo, gdyż zostały jej jeszcze dwa lata szkoły. Tak się ugadali z szefem, by czasem jej coś zapłacił. Mieli tylko siebie. Ona tęskniła za Toby'm, on za Margot. Tylko dla swojej przyjaciółki starał się pozostać czysty od narkotyków. W dodatku, przez okres dwóch miesięcy spędzonych w szpitalu, ciągle faszerowali go lekami przeciwbólowymi, dlatego nie mógł ćpać, bo by się przekręcił. Chodził także do psychiatry, który niestety przepisał mu silne antydepresanty. To od nich teraz był uzależniony. Zażywał xanax.
Ułożył ostatnią płytę według kolejności alfabetycznej i udał się z powrotem do kasy, uruchamiając komputer. Całkiem pasowała mu ta robota. Była związana z czymś, co kochał. Na ekranie oprócz strony internetowej sklepu muzycznego, odpalonego miał Facebooka. Dostał powiadomienie od Molly. Całkiem lubił tę dziewczynę, to jego dobra koleżanka, z którą prowadził zespół.

Aczkolwiek był jeden problem - Lovette sama była narkomanką i w przeciwieństwie do niego, nie próbowała z tego wyjść. Prowadziła imprezowy styl życia i w pewien sposób ściągała go na dno, proponując mu wyjścia. Tak samo jak jego ćpuńscy koledzy, między innymi Skuty Johnny. Zaśmiał się pod nosem. Zawsze bawiła go ta ksywka. Sam ją wymyślił. Koleś ciągle łaził najarany, dlatego został Skutym Johnny'm. Czemu ciągle myśli o tamtym środowisku? Przecież dopiero dał im znać, że robi sobie przerwę od imprez i musi skupić się na pracy i wyleczeniu traum. Wszędzie były wyzwalacze i czynniki, przez które powoli wracał do nałogu. Nadal pracował jako diler w tym dziwnym kartelu, do którego wprowadził go typ o pseudonimie Soul Taker, przedstawiając się jako członek gangu Skroll'a. Coraz mniej chętnie do nich przychodził, gdyż wydawali się być szemranym i podejrzanym towarzystwem. Od niedawna miał wrażenie, że zajmują się nie tylko dilerką i kradzieżą. Że maczają łapska w czymś znacznie gorszym. Pobicia, porwania, nawet zabójstwa. Często słyszał rozmowy i widział krew w ich siedzibie. Zdarzało się, że w piwnicy ktoś krzyczał. Aiden nienawidził przemocy, jeszcze bardziej po byciu ofiarą szkolnego zamachu. Znów odciął się od pracy i czynności, którą miał wykonać. Strzałka spoczęła na powiadomieniu, które miał odczytać. "Ai, idziesz w sobotę na rave?" - pytała. Nawet nie chciał. Ciągle myślał go gangu Skroll'a. Przeszły go dreszcze. Co oni tak w zasadzie robili? I czemu ciągle rozmawiali o tej istocie, którą widywała Allis? To nie było w porządku. Mówili o likwidowaniu ludzi, których prześladowała istota bez twarzy. Ainsworth powoli zaczynał wierzyć w jego istnienie. Był coraz bardziej przekonany o obecności świata paranormalnego, choć dawniej bywał sceptykiem i ateistą. Miał wrażenie, że sam go widzi, im więcej spędza czasu z Zimińską. Teraz był niemal pewien, że musi być w porządku wobec jedynej bliskiej osoby, jaka mu została i zerwać z nimi wszelkie kontakty. Dziś po pracy miał się do nich wybrać. Ale zadecydował, że najpierw powie Allis. Miała przyjść do niego za około kwadrans, gdyż właśnie skończyła lekcje.

𝖎𝖓𝖋𝖔𝖗𝖒𝖎𝖘 𝖈𝖗𝖊𝖆𝖙𝖚𝖗𝖆 ⦻ 𝔰𝔩𝔢𝔫𝔡𝔢𝔯𝔳𝔢𝔯𝔰𝔢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz