Godzina piąta rano. Niektórzy już nie spali, zbierając się do pracy, zaś niektórzy jeszcze nie. Chyba tylko najmłodsza z domowników - Rita, wciąż beztrosko drzemała w swym łóżku, choć za dwie godziny zmuszona będzie udać się na zajęcia. Allis zazdrościła młodszej siostrze. Nigdy nie pomyślała, że pewnego dnia zapragnie wstać do szkoły. Tęskniła za tym, jak jeszcze miała na cokolwiek siłę. Teraz najwidoczniej na owe szczęście nie zasłużyła, nawet w aspekcie najprostszych czynności życiowych, takich jak sen, czy jedzenie.
Budzona co godzinę przez coraz to nowszy koszmar, była "na nogach" już przez nieokreśloną ilość czasu. Aczkolwiek jedynie metaforycznie, gdyż jej noc sprowadzała się do leżenia w łóżku i bycie zawiniętą w kokon z kołdry. Od ostatniego wydarzenia nie zmrużyła oczu. W tamtym momencie coś nieodwracalnie się zmieniło. Nie wypowiedziała od kilku dni ani słowa, nie zasnęła choćby na minutę. Paranoicznie bała się utraty kontroli i obudzenia się po raz kolejny w nieznanym miejscu poplamiona cudzą krwią.Ogarniał ją nieopisany lęk na samą myśl, w jakim stadium tej tajemniczej choroby mogła się znajdować. Za każdym razem, kiedy zamykała oczy, wyobraźnia projektowała coraz to więcej przebłysków prawdziwych czy też błędnych wspomnień związanych z domniemanym morderstwem w lesie, które dokonała, gdy jej umysł stanowił narzędzie dla Operatora.
Okno było otwarte. Ciszę od jakiegoś czasu zakłócało głośne, regularne skrzypienie o niezidentyfikowanym pochodzeniu. Wycieńczona siedemnastolatka wstała z łóżka, skradając się niepewnie w stronę drzwi balkonowych. W jej pokoju panowała ciemność, gdyż rolety zawsze musiały być zasłonięte w obawie przed obserwatorem z lasu. Odchyliła rolety zauważając coś niesamowicie dziwnego.
Na podwórku z widokiem na las stały huśtawki należące kiedyś do niej i jej siostry. Jedna z nich zajęta była przez tajemniczą dziewczynkę. Miała może dziesięć czy jedenaśćie lat, ubrana w różowo-białą, staromodną sukienkę przypominają tę od starych, porcelanowych lalek. Tak też wyglądała. Jej skóra biała jak papier. Zakręcone na końcach brązowe włosy z grzywką i spinkami kokardkami. Oczy duże, o długich rzęsach. Jasnozielone i wpatrujące się gdzieś w martwy punkt. Jej wygląd był niepokojący z powodu wyjątkowo wychudłej jak na dziecko twarzy, podkrążonych oczu i znacznie niedożywionej sylwetki.Czarnowłosa zamrugała kilka razy żeby upewnić się, czy nie ma halucynacji. Jednak dziewczynka dalej tam była, bujając się w przód i w tył. Allis wyszła na balkon. Gdy tylko drzwi się otworzyły, mała szatynka nawiązała z nią kontakt wzrokowy i zeskoczyła z huśtawki, biegnąc w stronę lasu ile sił w nogach. Przeszła przez dziurę w ogrodzeniu dzielącą działkę od dzikiej przyrody i zniknęła.
Nastolatka opuściła pokój i zbiegła na dół. Założyła pierwsze lepsze buty nawet ich nie wiążąc i wybiegła z domu, nie zważając nawet na zbierającego się do pracy ojca. Mężczyzna nie zdążył nawet zapytać córki o co chodzi, gdyż ta wyleciała na zewnątrz. Dobiegając do ogrodzenia, przeszła na drugą stronę i ruszyła za dziewczynką, choć tej już dawno nie było. Straciła ją z pola widzenia. Szła dalej, jednak gdy przeszła około pół kilometra, poddała się. Niemożliwe, by tak małe dziecko przemierzyło taką odległość w takim czasie. Zawróciła w stronę domu, wzdychając zrezygnowana. Działy się coraz dziwniejsze rzeczy, specyficzni i tajemniczy ludzie obserwowali jej dom, nie licząc oczywiście beztwarzowej istoty. Wcześniej, widywała tutaj także zamaskowanego bruneta w czarno-białej, teatralnej masce oraz zakapturzonego osobnika w żółtej bluzie z kapturem i czarnej kominiarce z wizerunkiem czerwonej, smutnej buzi i oczu. Uchwyciła ich nawet na zdjęciach w lesie.Otworzyła drzwi i weszła do salonu, zastając tam swojego ojca pijącego kawę i palącego papierosa. "Nigdy nie oduczy się jarać w domu" - zirytowała się Allis. Steven Avery był wysokim mężczyzną o ciemnych włosach i lekko opalonej karnacji oraz groźnym wyrazie twarzy i spojrzeniu. Jego aparycja świadczyła w pewnym sensie o jego przeszłości kryminalnej, choć jego rodzinie nic o tym nie było wiadomo. Posiadał sporo tatuaży i zawsze ubierał się w ciemne kolory. Myśląc o tym i przyglądając się wyrazowi jego twarzy, przypomniała sobie pewien istotny szczegół. On nosił TEN tatuaż. Znak "⦻". Miał go na szyi.
CZYTASZ
𝖎𝖓𝖋𝖔𝖗𝖒𝖎𝖘 𝖈𝖗𝖊𝖆𝖙𝖚𝖗𝖆 ⦻ 𝔰𝔩𝔢𝔫𝔡𝔢𝔯𝔳𝔢𝔯𝔰𝔢
FanfictionWszystko zaczęło się w roku 2008, kiedy grupa studentów filmowych rozpoczęła projekt nad serialem ─ Marble Hornets. Młodzi mężczyźni zniknęli jednak z internetu w tajemniczych okolicznościach, pozostawiając po sobie jedynie serię przerażających i ps...