XXVI. the real enemies

15 0 2
                                    

To był wyjątkowo spokojny, jesienny poranek. Timothy przemierzał las, paląc papierosa. Żadnych misji i obowiązków, tylko rzucić okiem na okolice rezydencji, gdyż w nocy podczas patrolu Kate zgłosiła, że słyszała niepokojące krzyki w oddali. Potrzebował tego odpoczynku i samotności, zwłaszcza po tak stresującym miesiącu. Grupa Skroll'a przybierała na sile. Pełnomocnicy Operatora mieli coraz więcej wrogów. Prawdziwych wrogów.
Odchylił głowę do tyłu, spoglądając na korony drzew obwieszone kolorowymi liśćmi, które wyróżniały się na tle szarego, pochmurnego nieba. Kiedy oddalał się od siedziby, czuł niepokój pomieszany z chęcią wolności. Niczym ptak, który nie znał życia poza klatką. Z jednej strony zachwycony możliwością błogości i wolności, zaś z drugiej - obawiający się nieznanego.
 Im więcej rozmawiał i myślał o przeszłości, tym bardziej do niego wracała. Miał też poczucie winy z powodu swojego wiecznie zirytowanego przysposobienia, którym z pewnością wkurwiał każdego na około. Obawiał się, że z czasem każdy się od niego odwróci. W dodatku Toby był strasznie atencyjny, ciągle próbował zwrócić na siebie uwagę. Rogers dokuczał, Wright się wkurzał. Znów sobie dogryzali, jakby ostatnia rozmowa niczego nie rozwiązała. Trochę mu współczuł, lecz nie potrafił być dla niego przyjacielem, a tym bardziej zastąpić chłopakowi ojca. Oprócz obowiązków zabójcy na zlecenie, istniało jeszcze mnóstwo innych problemów, personalnych i związanych z relacjami międzyludzkimi. Był zmęczony.

Skręcił w lewo, zmierzając na zachód. Musiał sprawdzić, co się tam stało poprzedniej nocy. Pogrążona w mgle alejka wydrążona w leśnej glebie zdawała się nie mieć końca i zlewać z zamgloną atmosferą. Ciekawe, co to w ogóle było, te darcie w środku nocy. Słychać było jakieś wrzaski cierpienia oraz pisk opon. Wtedy nie mogli tego zrobić, nie spał tylko on i Kate The Chaser, która pukała po pokojach, by zawiadomić pogrążonych w śnie współpracowników. Reszta była na nocnej misji. Było ich za mało, a zagrożenie niemożliwe do oceny z powodu zbyt dalekiej lokalizacji, dlatego przełożyli sprawę na dzień dzisiejszy. Nie wiedział, czy dobrze oszacowali miejsce potencjalnego incydentu z ubiegłego wieczoru, mógł tylko mieć nadzieję. Szedł już tak od jakiejś godziny, sprawdzając każdy krzak i zarośla w wymaganym do weryfikacji obszarze. Nie zauważył nic, ani nikogo.
Już miał ochotę zawrócić, chcąc zrzucić winę na jakieś zwierzę, ale natknął się na skuloną sylwetkę leżącą wśród drzew. Osoba ta wyglądała na zamarzniętą i martwą z każdym krokiem. W końcu zbliżył się do niej, trzymając pod ręką niewielki pistolet modelu Beretta 92. Przykucnął. Ujrzał niesamowicie bladego chłopaka o zakrwawionych, jasnych włosach, ubranego tylko w luźne jeansy oraz szarą bluzę z czaszkami. Tak w zasadzie, wszystko było u niego zakrwawione. Krew ciągnęła się po ściółce, jakby ten wcześniej czołgał się i próbował przemieścić. Dotknął jego dłoni, która była lodowata. Przyłożył rękę do nadgarstka i ku zdziwieniu, puls był wyczuwalny. Lekko i nieco zbyt wolno, ale był. Przewrócił go na plecy. Przyglądał się dotkliwie pobitemu, młodemu mężczyźnie, posiadającemu najprawdopodobniej ledwo dwadzieścia lat, o aparycji narkomana, bądź osoby zmęczonej i niedożywionej. Miał podbite oczy i głęboką ranę na policzku wyciętą w symbol "X". Z nosa i z sinych ust spływała mu krew.

"To dzieciak, pewnie jakiś ćpun i ofiara porachunków" - pomyślał, kucając przy nim. Nie wiedział, co z tym chłopakiem zrobić. Nie wyglądał na kogoś, kto miał złe zamiary wobec Proxies i Operatora. Musiał po prostu dostać się do tego lasu przypadkiem, bądź ktoś go tu wywiózł. Usiłował go obudzić, by poznać prawdę. Szturchnął chłopaka, potrząsając nim. Otworzył oczy, patrząc na niego z przerażeniem widocznym w jasnych tęczówkach. Wzdrygnął się i zaczął cofać w stronę drzewa, widząc broń. Tim nie chciał robić mu krzywdy, nie zabijali raczej niewinnych, przypadkowych osób. To tylko jakiś ćpunek. Jeżeli już, to likwidowali wpływowych dilerów, którzy zatruwali społeczeństwo. Dalej zastanawiał się, o co chodziło z tym symbolem. To nie był znak Skrollverse, oni posługiwali się przekreślonym jednorazowo na skos okręgiem ( Ø ).

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝖎𝖓𝖋𝖔𝖗𝖒𝖎𝖘 𝖈𝖗𝖊𝖆𝖙𝖚𝖗𝖆 ⦻ 𝔰𝔩𝔢𝔫𝔡𝔢𝔯𝔳𝔢𝔯𝔰𝔢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz