„Po prostu" wstałam i „po prostu" zaczęłam pakować swój dobytek.
To całe „po prostu" nie było ani trochę proste. Nie potrafiłam poprosić Nestora o chwilę prywatności. Odwlekałam więc w czasie najgorsze, ale w końcu musiałam to zrobić...
Obchodzenie się na jego oczach z tak intymnymi rzeczami jak bielizna wprawiło mnie jedynie w zakłopotanie i niewinne skrępowanie. Kolejne chwile dostarczyły mi już natomiast największego upokorzenia w moim życiu...
Czułam się kompletnie obnażona pokazując swoje cenności, a były nimi na przykład rolki szarego papieru. Zacisnęłam zęby, chowając godność do kieszeni i skrupulatnie zebrałam je z podłogi, zaglądając przy tym pod łóżko, by żadnej nie pominąć. Wartościowe w moim przypadku były także służące mi za pojemniki kubeczki po jogurtach. W jednym z nich trzymałam zestaw składający się z łyżki, łyżeczki, widelca i kilku noży. Posiadałam też cztery szklanki, trochę więcej różnej wielkości talerzy, garnek, patelnię i mieszczące się w niewielkim kartonie bogactwo przyborów kuchennych. Normalni ludzie przechowywali takie przedmioty w kuchni, a kosmetyki w łazience. Ja miałam wszystko w maleńkim pokoju.
Nestor, na którego nie miałam odwagi spojrzeć, niczego nie komentował. Trzymał torbę z ciężką pościelą i cierpliwie czekał...
Kiedy „po prostu" opuszczałam mieszkanie, z którym nie łączyła mnie żadna więź, ani przez chwilę nie brałam pod uwagę opcji pozostania w Warszawie i kontunuowania nauki. Wciąż posiadałam jeszcze ładną sumkę na koncie, ale z całą pewnością zbyt małą na ten cel. Z tego powodu pogrążał mnie żal, a moja obecność należała do wątpliwych. Zdałam sobie z tego sprawę widząc jak niosący moje bagaże Nestor ciągnie jednym palcem klamkę topornej bramy kamienicy. Doskoczyłam do niego za późno. Światło popołudniowego słońca już wpadało do środka, a ja mogłam najwyżej podziękować za przepuszczenie. Nie zdążyłam jednak tego zrobić. Wyraz mojej wdzięczności przeciął pisk, jak się po chwili okazało mój własny. Zaskoczona widokiem właściciela nieruchomości, który zbyt raptownie odbił się od fasady budynku, materializując przede mną, podskoczyłam w miejscu. Automatycznie spojrzałam za siebie, żeby ocenić, czy jacyś jego koledzy nie czają się w pobliżu, ale zobaczyłam tylko Nestora. Nie trzymał już bagaży. Z dłonią na moim ramieniu wodził samymi spojówkami po otoczeniu. Jego opanowanie sprawiło, że otulił mnie nagły spokój.
– Sorry, nie chciałem cię przestraszyć – usłyszałam za sobą. Nestor jakby w tym samym momencie skinął nieznacznie głową. Uznałam to za znak, że sytuacja jest pod kontrolą i powoli przeniosłam spojrzenie z mężczyzny, dzięki któremu moje serce biło szybciej w pozytywnym znaczeniu na faceta, przez którego moje serce prawie wyskoczyło z piersi w negatywnym znaczeniu. Od razu dostrzegłam plik banknotów. – Nie chcę problemów – burknął, podając mi pieniądze. Oniemiałam, ale moje palce automatycznie zaczęły szacować wartość. – Klucz – zażądał w zamian. Wertując kasę jedną ręką, drugą wsunęłam do kieszeni i nie patrząc na swojego rozmówcę, oddałam mu jego własność.
Odzyskałam sumę trzech czynszów i mimo że była to kropla w morzu moich potrzeb, to zupełnie się jej nie spodziewałam, dlatego poczułam natychmiastowy strzał dopaminy. Wstąpiła we mnie nowa motywacja. Miałam wrażenie, że mogę przenosić góry. W ułamku sekundy postanowiłam, że jeszcze raz wyjadę do Anglii, będę pracować dłużej i ciężej, zarobię więcej, a potem ponownie rozpocznę studia i dzięki już zdobytej wiedzy przyswajanie materiału przysporzy mi mniej trudności, może nawet zdobędę stypendium naukowe.
Myślałam intensywnie całą drogę. Dopiero gdy Nestor zaparkował przed swoim blokiem, zorientowałam się, że z podekscytowania podskakiwała mi noga. Uzmysłowiłam sobie także, że nie podziękowałam przyjacielowi za wszystko, co dla mnie zrobił. Nieco impulsywnie podbiegłam do niego, kiedy wysiedliśmy z samochodu i objęłam go w pasie, przytulając. Poczułam, jak zdębiał, prostując się na baczność, ale po chwili, wraz z wydechem okrył mnie ramionami.
CZYTASZ
WUM
Teen FictionWarszawski Uniwersytet Medyczny jak co roku wita nowych studentów, oferując im szereg różnych kierunków. Stomatolog to też lekarz, ale... "- Co robi dentysta, gdy zasłabnie mu pacjent? - Dzwoni po lekarza". Cóż... Ten dowcip nieustannie krąży na le...