Otworzyłam powoli oczy i przez chwilę leżałam na plecach, zapatrzona w cudowny widok nad moją głową. Nie mogłam oderwać wzroku od kolorów: typowy dla pory nocnej granat przechodził w fiolet, by na końcu zamienić się w delikatny, pudrowy róż. Puszyste obłoki sunęły leniwie, a ich wierzchołki złociło zachodzące słońce. W powietrzu unosiła się gorzkawa woń rozmarynu połączona z orzeźwiającym zapachem mięty i słodkim aromatem bergamotki. Nie byłam pewna, co znaczy to wszystko. Umarłam? Czy może to po prostu kolejna halucynacja, wywołana przez wycieńczony organizm?
Mogłabym tu zostać, leżeć i rozkoszować się widokiem, a przynajmniej taki miałam zamiar, dopóki nie zmrużyłam powiek. Chciałam zapamiętać ten ujmujący obraz, najlepiej z jak największą ilością detali, ale zamiast nich, dostrzegłam cieniutkie linie złączonych ze sobą monitorów i niewielkie obudowy dyfuzorów, zawieszonych pod sufitem — zapewne odpowiedzialnych za moją aromaterapię.
Czar prysł, a ja uświadomiłam sobie, że mimo całego mojego wysiłku wciąż przebywałam w pałacu. W każdym razie takie wyjaśnienie wydawało mi się najbardziej prawdopodobne, zważywszy na to, że tylko pomniejszeni posiadali odpowiednio rozwiniętą technologię, pozwalającą na te wszystkie wymyślne dekoracje. Pamiętałam również, że wypiłam skondensowany wyciąg z ziół, żeby oszukać kamery termowizyjne, podczas mojej ucieczki wzdłuż korytarza, znajdującego się w sekcji inżynierów. Mikstura zadziałała na mnie o wiele szybciej, niż się tego spodziewałam, prawdopodobnie dlatego, że rośliny rosnące w oranżerii były zmutowane i często miały nieco odmienne właściwości niż ich odpowiedniki sprzed detonacji, albo przynajmniej ich działanie było o wiele silniejsze.
Pamiętałam również, że dotarłam do leża lagragonów, a mój stan był wówczas bardzo poważny. Nikt normalny nie pomyślałby w takiej sytuacji o przetransportowaniu mnie dalej, niż do sekcji medycznej. Dlaczego więc, zamiast leżeć na szpitalnym łóżku, byłam tutaj? Nigdy dotąd nie widziałam tego miejsca.
Powoli podniosłam się na łokciach. Chwilę mi to zajęło, bo ramiona wciąż miałam odrętwiałe i słabe. Czułam się jak przykuta do materaca. W pierwszej kolejności dostrzegłam nieskończenie długie, szklane łodygi, splecione ze sobą i obsypane bujnie półprzezroczystym, żywicznym kwieciem, którego koniuszki zabarwiono na wszystkie kolory tęczy. Później wrzosowe ściany, nieśmiało wystające spomiędzy ogromnych regałów, pełnych książek o pastelowych grzbietach. Gdy spuściłam oczy, mój wzrok spoczął na podłodze, a ta z kolei przypominała błękitne jezioro, pokryte co najmniej setką liści lilii wodnej, w kolorze szczerego złota. Dalej, strzeliste okna wypełniały witraże przedstawiające skrzydlate elfy, ale najbardziej imponującym elementem wystroju było moje łóżko, które dostrzegłam na samym końcu.
Majaczący nad moją głową, delikatny jak mgła baldachim układał się na wzór kielicha ogromnego tulipana, obwieszonego drobnymi lampkami i sztucznym bluszczem w złoto brunatnym odcieniu. Tkanina baldachimu sprawiała wrażenie niezwykle delikatnej, lekkiej i połyskiwała niczym pajęcza sieć, pokryta kryształkami porannej rosy.
Pewnie jeszcze długo tkwiłabym w tej pozycji, oszołomiona kunsztem i pięknem otaczających mnie dekoracji, gdyby nie to, że kiedy spróbowałam unieść się nieco bardziej, zorientowałam się, że nie mogę tego zrobić. Coś krępowało moje nadgarstki i nogi w kostkach. Szarpnęłam mocniej, ale niczego to nie zmieniło. Spanikowana, zaczęłam w pośpiechu szukać przyczyny takiego stanu. Dopiero po chwili dojrzałam cieniutką, niemal transparentną taśmę, elastyczną na tyle bym była w stanie poruszyć ręką, ale jednocześnie uniemożliwiającą mi wstanie z łóżka.
— Co do cholery? — warknęłam, ponawiając próbę zerwania się z więzów. Na próżno. Jedyne co uzyskałam to ból i jeszcze większą frustrację.

CZYTASZ
Iris z różowej mgły
Science FictionJako córka głównodowodzącej w Ogrodzie 519 - będącego zarazem pierwszą i najważniejszą oazą ludzkości od czasu detonacji "Calineczki", bomby zawierającej specjalny gaz mający ocalić ludzkość od zagłady wywołanej szkodliwymi działaniami człowieka, si...