Rozdział 2

1.4K 184 153
                                    

Leżałam w łóżku, rozmyślając nad swoim życiem. Podejrzewałam się nawet o chorobę psychiczną. Bałam się wszystkiego, co mnie otacza, miałam przywidzenia. Tajemnicze, czarne auto odjechało w drugą stronę, a ja znów się wygłupiłam. Albo ktoś naprawdę się na mnie uwziął, albo jestem nienormalna. Na dodatek, rodzice wyjeżdżają jutro na dwa dni, aby przemyśleć pewne sprawy. Normalnie byłoby mi na rękę, wolna chata i w ogóle, ale nie teraz - gdy boję się wracać sama po pracy, a co dopiero zostać sama w domu. Wiedziałam, że tej nocy nie było mi dane zaznać snu, więc wzięłam kartkę, długopis i zaczęłam pisać piosenkę.

***

Po dwóch godzinach komponowania, miałam kolejny tekst, który nie ujrzy światła dziennego. Po wyrzuceniu z siebie emocji poczułam się lepiej. Zapisanych kartek zebrała się już cała szuflada, nic dziwnego - w końcu piszę od trzech lat. Muzyka sprawiała, że świat dla mnie nie istniał. Gdy grałam lub śpiewałam, czułam się jak na haju - po prostu byłam szczęśliwa.

Po zdaniu matury zrobiłam sobie roczną przerwę od nauki, by zastanowić się nad moim dalszym życiem. Tata proponował, aby rozwijać się w kierunku muzycznym, mama popierała jego zdanie. Uważała, że to grzech marnować taki talent. Ja jednak nie mogłam się zdecydować, ponieważ nigdy nie miałam pewności, że ktoś mnie zauważy, że wybiję się z tej szarej masy innych młodych muzyków.

Zawsze miałam umysł humanistyczny, dlatego mogłam robić coś w tym kierunku, na przykład zostać prawnikiem. Jednak nasuwało się pytanie: czy robiąc to, będę szczęśliwa? Życie jest krótkie, więc po co mam robić coś, co jest nudną rutyną nieprzynoszącą uśmiechu? Jednak rodzice nigdy nie narzucali mi swojego zdania i nie stawiali przed faktem dokonanym. Pomimo to, zawsze mogłam na nich liczyć, służyli dobrą radą, umieli mnie wysłuchać i doradzić.

Z tatą miałam zawsze lepszy kontakt, może dlatego, że również był uzdolniony muzycznie. Jego rodzice go nie rozumieli i nie pozwolili mu założyć zespołu, o którym tak bardzo marzył. Teraz jest szalonym nauczycielem muzyki, z którym na lekcjach nikt się nie nudzi. Dużo czasu spędzał w domu, dlatego dosyć często się widzieliśmy.

Mama, to ona była u nas pracoholikiem, może nie tak dosłownie. Po prostu dużo czasu spędzała w pracy, była architektem wnętrz. Zawsze mnie to fascynowało, jednak mój mózg był anty-matematyczny.

Ostatnio zauważyłam coś dziwnego i niepokojącego: moja rodzicielka wyglądała tak, jakby miała jakiś problem i specjalnie spędzała więcej czasu w pracy, abym ja tego nie zauważyła. Niestety, nic nie mogłam z tym zrobić, bo kiedy się pytałam, co się dzieje, zbywała mnie zdaniem: ,,Wszystko dobrze, kochanie". Musiałam więc czekać na to, aż sama będzie gotowa mi powiedzieć.

***

Obudziłam się, gdy na dworze było bardzo jasno. Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam, ani która teraz godzina, ale niespecjalnie mi to przeszkadzało. Dzisiaj nie musiałam iść do pracy - tak jak w każdy czwartek. Chciałam sięgnąć po telefon, który - nie wiem, jakim cudem - znalazł się na podłodze. Wychyliłam się więc i po chwili spadłam boleśnie na czoło.

Super. Jakbym nie mogła normalnie wstać i go sobie wziąć. Teraz będę miała guza, tylko tego mi brakowało. Podniosłam moje szanowne cztery litery, po drodze chwytając smartfon i chwiejnym krokiem podeszłam do fotela obrotowego. W głowie cały czas mi się kręciło. Usiadłam na nim i powoli odblokowałam ekran Samsunga w celu sprawdzenia godziny. To, co zobaczyłam, wstrząsnęło moim ciałem. Czternasta pięćdziesiąt pięć - spałam do piętnastej albo mam halucynacje. Po dłuższej chwili wpatrywania się z niedowierzaniem w ekran, postanowiłam zrobić coś ambitnego i cały dzień przesiedzieć w domu. Niestety, niebiosa miały dla mnie inne plany. Urządzenie trzymane w moich rękach niespodziewanie zadzwoniło, a ja przestraszona podrzuciłam je do góry, ale nie udało mi się go z powrotem złapać.

Start Screaming |5sos| [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz