Czasami musimy wziąć się w garść.
Czasami musimy przestać się mazać.
Czasami musimy... Do jasnej cholery!
Nie potrafię... Ale spróbuję.
Miał to być zwykły dzień z Em, tylko z Em. I był.
Poszłyśmy na lody, do kawiarni i nawet do galerii, bo szatynka chciała kupić sobie sukienkę na randkę z Lutherem. Byli tacy uroczy...
A teraz siedziałyśmy w kawiarni i popijałyśmy cappuccino, zajadając się sernikiem czekoladowo-cynamonowym.
Pogoda była dosyć ładna, więc zajęłyśmy stoliki na dworze, gdzie w spokoju mogłyśmy się prażyć i podziwiać błękitne niebo.
Białe stoliki były rozstawione po całym placu, a my usiadłyśmy przy tym, który stał w cieniu dębu.
- Słuchasz mnie? - słowa przyjaciółki dotarły do mnie, jak przez mgłę.
Pokiwałam głową i skupiłam się na tym co mówi dziewczyna, chociaż było to trudne, bo przed oczyma dalej miałam twarz George'a i plik dokumentów, udowadniających, że moje życie istniało, jeszcze poza tym prawdziwym życiem, z moimi PRAWDZIWYMI rodzicami.
Przemyślałam dużo, nie spałam przez całą noc, by zrozumieć, że zachowuję się egoistycznie, że nigdy nie powinnam być tym, kim się stałam przez te parę tygodni.
- On jest taki słodki, zupełnie jak Danque - rozmarzyła się, podpierając twarz na dłoniach i zakładając nogę na nogę.
- Nawet o nim nie wspominaj - uprzedziłam, z udawaną grozą. - Dupek do kwadratu.
- Przesadzasz, a nawet jeśli to on był uroczy, nawet nie wiesz ile razy ci go zazdrościłam. - Zaśmiała się głośno, nawet za głośno.
- To ja tobie zazdrościłam Toma, weź to było ciasteczko, oj, ciasteczko... - rzuciłam, przechylając filiżankę i wypijając ostatni łyk kawy.
- Wcale nie - zaprzeczyła - dupek do kwadratu - sparodiowała mnie, przez co moje kąciki drgnęły i uśmiechnęłam się.
- Tak, wiemy, znamy już te gadki, każdy chłopaka to dupek do kwadratu. - To nie był głos Emily, na pewno nie. To było coś bardziej męskiego...
- Rike! Jak długo u stoisz - zapytałam bardziej zdziwiona niż oburzona, wstając i przytulając chłopaka.
- Spokojnie kobieto, tylko pięć minut, zobaczyłem was i pomyślałem, że podejdę - powiedział, a ja zamiast na dalszych słowach skupiłam się na jego wyglądzie, bo strasznie rzucał się w oczy.
Miał założony czarny biały tank-top, na niego narzucił kwiecistą koszulę, a jego chude nogi, odziane były w bardzo obcisłe dżinsy, które - nawiasem mówiąc - nie wiem jak umożliwiały dopływ krwi. Dopełnieniem tego wszystkiego, były bordowe trampki.
Mam prawie identyczne...
- Dobrze pomyślałeś. - Poklepałam go po plecach. - Em przynudza i jesteś moim wybawieniem. - Wskazałam na przyjaciółkę.
- Ej! słyszałam - fuknęła niezadowolona.
- O to chodziło.
Emily również wstała i z uśmiechem pacnęła mnie w tył głowy, szepcząc: "Należało ci się". Machnęłam tylko ręką i zadałam pytanie Raynowi:
- Masz jakieś plany? - Spojrzałam na niego wyczekującym wzrokiem. - Nudzę się jak mops - wyjaśniłam.
- Jeśli chcesz możemy iść do parku, tam chyba będzie jakaś zbiórka charytatywna. Zawsze chciałem być wolontariuszem - gdy mówił, jego oczy się świeciły, a ja wiedziałam, że wolontariat to wszystko, czego mi potrzeba.
- Ja się zgadzam, nie wiem, jak Emily.
***
- Może pani wrzuci dolara? - zatrzymałam jakąś kobietę, która najwidoczniej się spieszyła, bo nawet nie uraczyła mnie spojrzeniem.
Zaklęłam i potrząsnęłam trzema dwu-dolarówkami, które udało mi się uzbierać w trzy godziny. Podbiegłam do kolejnej osoby, która spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem i odeszła. Usiadłam na ciepłym asfalcie i wkurzona spuściłam głowę. Oj, byłam zła.
Nawet nie wiem, kiedy obok mnie usiadł Rike i zadowolony potrząsną prawi pełną puszką. Spojrzałam na niego i bezsilna wyjęłam trzy monety, pytając jak mu się udało zdobyć tyle pieniędzy.
- To po prostu urok osobisty i umiejętność przekonywania, ale nie martw się, kiedyś się nauczysz - zapewniał spokojnie, choć miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie śmiechem.
- Miejmy nadzieje. Bo za tydzień tu wrócę, ale z moją gitarą.
- Będziesz nią biła ludzi? - Zmrużył oczy i zmarszczył brwi, mierzwiąc włosy.
- Głupi jesteś - zarechotałam - ale tak, wybije połowę Sydney, zadowolony?
- Oczywiście. Zgarnijmy Emily i odstawmy puszki, bo chyba pani Anne chce się już zbierać.
- Tak, jasne. I pójdźmy jeszcze do pizzerii bo jestem głodna jak wilk
Jeden z najkrótszych rozdziałów w całym ff
Ale nie chciałam lać wody za dużo, bo i tak cały rozdział składa się z lania wody.
Za to jest nasz "gwałciciel", który w następnym rozdziale namiesza, oj namiesza.
Ale mniejsza.
Jak się podobało?
Czekam na szczere opinie i gwiazdki
CZYTASZ
Start Screaming |5sos| [zakończone]
Fanfiction"Gdy życie ci się psuje to po prostu - zacznij krzyczeć. Powierz otchłani swoje żale i odetchnij z ulgą". "I wtedy zdałam sobie sprawe, że cała moja egzystencja, okraszona była kłamstwem". Kochałam ich, a oni mnie okłamali. Nie, inaczej, oni zataili...