Rozdział 5

1K 163 55
                                    

Obudziła mnie piosenka American Idiot. Zdziwiłam się, bo to przecież nie mój budzik. Podniosłam głowę - nie mogło być później, niż po siódmej. Wzięłam do ręki telefon. Dzwoniła Ronnie. Zdziwiło mnie to, ponieważ nie utrzymujemy kontaktu poza pracą. Jednak odebrałam:

- Hej - usłyszałam po drugiej stronie.

- Cześć, stało się coś? - zapytałam.

- Tak.

Na jej słowa zmarszczyłam brwi.

- Nie musimy iść dzisiaj do pracy - kontynuowała, na co ja wydałam z siebie pisk godny zarzynanego prosiaka.

- Ale jak to?

- Pękła rura, zalała kuchnię i będzie jakiś remont, więc mamy trzy tygodnie wolnego - mówiła pełna entuzjazmu.

- Super - chciałam coś jeszcze dodać, ale niestety przerwało mi miauczenie. - Przepraszam, pogadamy kiedy indziej, muszę nakarmić kota.

- To ty masz kota?

No tak, zapomniałam o jej świrze na punkcie tych zwierząt.

- Tak, od wczoraj - uśmiechnęłam się na wspomnienie mojej głupoty.

- To ja nie przeszkadzam, pa!

- Do usłyszenia.

I dziewczyna się rozłączyła.

Postanowiłam zacząć nowy dzień z kotem u boku. Nazwałam go Kevin - kiedyś miałam dobrego kolegę o tym imieniu, niestety przestaliśmy się kontaktować jakieś dwa lata temu, mimo że mnie zranił i tak tęsknię. Nawet bardzo.
Dzisiaj akurat mi się przyśnił.

Postawiłam nogę na zimnej podłodze i wstałam, a kotek do mnie podbiegł. Zaczynam go coraz bardziej lubić.

W piżamie poszłam do kuchni, ponieważ chciało mi się pić. Kocur poszedł za mną, a ja nalałam mu mleka. Sama napiłam się soku grejpfrutowego, włączyłam telewizje i oglądałam Spider-Mana. Niestety, leciały same powtórki. Po godzinnym wgapianiu się w telewizor, zdecydowałam, iż się ubiorę. Wróciłam na górę.

Dosyć szybko uporałam się z włosami, które ponownie zawiązałam w luźnego warkocza na prawą stronę. Włączyłam laptop i zalogowałam się na Facebooku, przejrzałam powiadomienia i propozycje dołączenia do grona znajomych. Zdziwiło mnie jedno: Ashton Irwin. Nie znałam gościa, kojarzyłam go tylko z YouTube, więc usunęłam zaproszenie i zamknęłam urządzenie. Chwilę po tym w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, a następnie ich zamykanie oraz głos Emily oznajmiający swoją obecność. Po minucie szatynka znajdowała się w moim pokoju, dziwnie się uśmiechając. Jej ogrągłą twarz zdobiły rumięce, zielone oczy śledziły moje ciało. Była niska, lecz posiadała kobiece kształty. Usiadła na łóżku i obserwowała jasno niebieską ścianę.

- Hej, blondyno - powitała mnie przyjaciółka.

- Cześć - zrobiłam to samo.

- Pamiętasz, jak mówiłam ci o tym cudnym zespole, w którym są same ciasteczka? - dziewczyna zadała pytanie.

- Tak nie za bardzo - odrzekłam zgodnie z prawdą.

- Jak mogłaś? - udała oburzenie, na co się zaśmiałam. - Ale serio, jak mogłaś zapomnieć? Oni są słodcy jak polukrowane rurki z kremem, te z piekarni za rogiem.

Na wspomnienie tych boskich słodkości westchnęłam - co jak co, ale te rurki były pyszne.

- I narobiłaś mi ochoty na coś słodkiego... - udałam obrażoną.

Start Screaming |5sos| [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz