Rozdział 8

1K 151 59
                                    

Obudziłam się o dziesiątej strasznie zmęczona. Nie spałam przez pół nocy, auto odjechało dopiero o czwartej nad ranem, a ja byłam tak przestraszona, że nie zmrużyłam oka jeszcze przez godzinę. Zapewne wyglądałam jak trup, ale co się dziwić. Zwlokłam się z łóżka po krwawej walce w myślach. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, jedynie założyłam bandamkę ze wzorkiem w szalone koty. Ubrana w dres, powoli skierowałam się do kuchni - czułam się jakbym była na kacu. Nakarmiłam kota i sama zrobiłam sobie kawę.

Tak, duża filiżanka czarnej działa cuda. Niestety, rozkoszowanie się dziełem bogów nie trwało długo, bo usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Chcąc nie chcąc, skierowałam się na górę, poślizgnęłam się na dywaniku, jednak cudem się nie wywaliłam. Odebrałam w ostatniej chwili, bo piosenka akurat się kończyła.

- Dzień dobry, córeczko - usłyszałam po drugiej stronie ciepły głos mamy, na co momentalnie się uśmiechnęłam.

- Hej!

- Dzwonię, bo jesteśmy już w drodze. Będę za godzinę - powiedziała.

- Sama? - zapytałam zdziwiona.

- Tak, Marcy musi pojechać jeszcze do szkoły - wytłumaczyła.

- W niedzielę?

- Tak, kochanie - powiedziała spokojnie. - Jakiś chłopak malował graffiti na ścianie, a tata jest jego wychowawcą i chciał załatwić sprawę od razu.

- Aha, to dobrze - powiedziałam z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

- Ja muszę kończyć, widzimy się później - oznajmiła i rozłączyła się, zanim cokolwiek powiedziałam. Jednak po chwili urządzenie zadzwoniło ponownie, więc od razu odebrałam:

- Hej, blondi - przywitał się Luther.

- Hej - powiedziałam, nie podzielając jego entuzjazmu. - Po co dzwonisz?

- Zmontowałem nagranie, wyślę ci je później - powiedział szczęśliwy. Nie rozumiem takich ludzi, jak można być zadowolonym przed południem?

- Dobra, czekam - odparłam, - Przepraszam, ale muszę kończyć.

- Jasne, to na razie - pożegnał się, a ja zrobiłam to samo i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Opadłam na łóżko, a kot położył się na mnie. Za nic nie chciałam wstawać, nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam.

***

Z krainy mlekiem i miodem płynącej wyrwał mnie głos mamy. Zdziwiłam się, powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam kobietę o wiśniowych, krótkich włosach i z uśmiechem od ucha do ucha. Zmarszczyłam brwi, nie spodziewałam się jej.

- Wreszcie wstałaś - powiedziała uśmiechnięta.

- Która godzina? - zapytałam zachrypniętym głosem i odkaszlnęłam.

- Parę minut po pierwszej, kochanie - odpowiedziała mi.

- O kur... - nie dokończyłam, ponieważ mama przyglądała mi się karcącym wzrokiem - ...czę - skończyłam wyraz i się uśmiechnęłam. - Kiedy wróciłaś?

- Pół godziny temu.

- Oł, pewnie jesteś głodna? - po zadaniu pytania wstałam z łóżka i się rozciągnęłam.

- Troszeczkę, zaraz coś zrobię.

- Nie musisz, zrobiłam wczoraj zupę dyniową, wystarczy odgrzać i zrobić grzanki.

Mama zmierzyła mnie czujnym rodzicielskim wzrokiem, uśmiechnęła się i powiedziała:

- Dobrze, na pewno będzie smaczne, jeżeli zrobiłaś to sama - zaakcentowała ostatnie słowo. Ups, chyba ktoś mnie przejrzał. Gdy kobieta wyszła z pokoju, zaśmiałam się i poprawiłam włosy.

Zeszłam na dół kierowana cudownym zapachem dyni i curry. Mama właśnie nalewała pomarańczowy krem do białych miseczek, a ja - chcąc jej pomóc - wyciągnęłam upieczony chlebek czosnkowy i wyłożyłam na talerz. Nalałam jeszcze sok wiśniowy i usiadłam do stołu.

***

Po zjedzonym posiłku postanowiłyśmy zrobić z mamą coś razem, więc właśnie tańczyłyśmy na stole do piosenki Sex bomb. Dawno nie miałam tak dobrego kontaktu z mamą; czuję, że kobieta rozwiązała swoje problemy albo była przynajmniej na dobrej drodze. Właśnie leciał refren, który my śpiewałyśmy na całe gardło, a zapewne sąsiedzi w promieniu pół kilometra też to słyszeli:

Sexbomb, sexbomb you're a sexbomb
You can give it to me when I need to come along
(Give it to me)
Sexbomb sexbomb you're my sexbomb
And baby you can turn me on
(Baby you can turn me on
You know what you're doing to me don't you. ha ha,
I love you do)

Gdy refren się skończył, usłyszałyśmy trzask zamykanych drzwi i po chwili ojciec zjawił się w kuchni. Patrzył na nas jak na duchy, a ja po prostu zeskoczyłam i go przytuliłam, zaciągając się zapachem jego wody kolońskiej. Ta woń zawsze mnie uspokajała i na myśl przywodziła dom. Dzisiejszy dzień sprawił, że byłam szczęśliwa. Brakowało mi tego ciepła, a teraz naprawdę dobrze się czułam.

- Też się stęskniłem, Pszczółko - powiedział rozbawiony.

- I jak, jaką karę dostał ten chłopak? - zapytałam, ignorując jego wcześniejszą wypowiedź.

- Nic strasznego, będzie wolontariuszem w schronisku i zamaluje swoje rysunki - powiedział z uśmiechem. - Mam do ciebie prośbę.

- Już się boję - zaśmiałam się i spojrzałam na tatę. - O co chodzi?

- Nic wielkiego, po prostu przez ten tydzień pójdziesz trzy razy do schroniska - ktoś mus mieć oko na chłopaka, a pan Friddley niestety musi zająć się chorą żoną. - Spojrzał na mnie błagalnie.

- No nie wiem... - udałam zamyślenie. - Zgoda - zaśmiałam się, a ojciec mnie ponownie przytulił. Lubiłam przychodzić do schroniska, ale gorzej było później, kiedy zostawiałam te zwierzęta. À propos zwierząt, rodzice chyba dalej nie wiedzieli o Kevinie.

- Mamo?

- Tak?

- Bo teraz to ja mam prośbę, bo wiesz, jak ja lubię zwierzęta i... - nie dokończyłam, bo przerwał mi pisk mamy.

- Co to jest? - wskazała palcem na kota.

- To Kevin... - wytłumaczyłam. - No bo ja go znalazłam głodnego i to jest moja prośba... - powiedziałam, a rodzicielka ponagliła mnie ręką. - Mogę go zatrzymać?

- Ale córciu, wiesz, że kot to obowiązki...

Oho, zaczyna się kazanie.

***

Po bardzo długiej dyskusji przekonałam mamę do zatrzymania Kevina. Co prawda, rodzice nie byli zadowoleni, ale moje "za" wygrały z ich "przeciw", więc nie za dużo mieli do gadania. Właśnie dochodziła dwudziesta, a my oglądaliśmy serial z operacjami plastycznymi, komentując głupotę tych całych pustych panienek. Mój telefon nie ma jednak wyczucia i musiał zadzwonić w chwili, gdy babka omawiała zabieg odsysania tłuszczu. A byłam taka ciekawa...

Pobiegłam na górę i wkurzona odebrałam. Jak okazało się później, dzwonił Luther z informacją, że wysłał mi nagranie trzy godziny temu, ale nie odbierałam. Po uspokojeniu chłopaka rozłączyłam się i położyłam się na łóżku, zabierając laptop. Sprawdziłam, czy filmik się zgadza, nawet go nie oglądając i wysłałam. Jak się okazało, zdążyłam w ostatniej chwili, bo zostało pół godziny do końca. Z uśmiechem wróciłam na dół.

Hej kluseczki!

Mam rozdział! Cieszycie się? Nie odpowiadajcie. Po pierwsze dziękuję za recenzję dwóm osobą madczii i gerasavii. Zapraszam do ich książek. Ja tradycyjnie proszę o gwiazdki i komentarze oraz jeśli chcecie to podawajcie książkę dalej. Jak pogoda u was? u mnie gorąco. Topię sie hahaha.

Moja mama jest nienormalna.
Oglądam sobie keeki z 5sos a ona : Córciu co ty za gejowskie porno oglądasz?! Haha

Przy L.A pisałam, że chce zacząć nowe ff i to prawda. Za niedługo prolog pojawi się na moim profilu, wprowadzane są ostatnie zmiany w okładce. A więc zapraszam :)

No to do kolejnego rozdziału ily xx

Start Screaming |5sos| [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz