Jego dane wyrzuciła w parku i zdała sobie sprawę, że się uśmiecha. Właśnie zabiła człowieka, a czuła się jakby, choć część jej duszy została wyzwolona. Gdy wróciła do mieszkania było już po trzeciej. Poszła do łazienki zmyć z dłoni zaschniętą krew. Ciecz obryzgała również jej twarz. Wycierając z siebie krew zapragnęła się położyć i spać tak długo, aż sama się obudzi. Miała wrażenie, że ta noc będzie inna i spokojnie do upust swojemu zmęczeniu. Kotka tanecznym krokiem weszła do pomieszczenia i zwinnie wskoczyła na umywalkę. Miauknęła i pokazała dziewczynie język.
Ona wiedziała.
Idąc na kolejne zajęcia, myślała o wczorajszej nocy. Brzydziła się tym, że zabicie człowieka dawało jej tyle spokoju i satysfakcji. Było ich jeszcze pięciu. Pięciu bydlaków zabawiających się jej ciałem przez kilka tygodni, a po tym wszystkim byli demonami w jej umyśle.
Poczuła na sobie czyiś wzrok. Odwróciła się powoli i natrafiła na spojrzenie chłopaka z kafejki. Zmarszczyła czoło. Miała złe przeczucia. Odetchnęła głęboko. Od nauki nie ucieknie. Prychnęła cicho pod nosem i uśmiechnęła się kpiąco. Kierunek studiów: Psychologia.
Kotka owinęła swój ogon wokół kostki dziewczyny. Odgoniła ją jednym machnięciem ręki. Myślała nad wczorajszym zajściem i nad tym ile emocji jej to przyniosło. Ulga. Jednego mniej.
Ciekawe, jakie to by było uczucie zabić wszystkich pozostałych. Kusiło ją te pytanie i podniecała myśl o zdobyciu odpowiedzi.
Ktoś zapukał do drzwi. Sasha krzyknęła cicho w myślach. Kogo tu niesie o tej porze. Słońce chyliło się ku horyzontowi, a powietrze tak jakby stanęło w miejscu. Nadchodzi burza... Dziewczyna była zaszokowana bardziej tym, ze ktoś w ogóle do niej przyszedł, niż godzina tego najścia.
Przejechała palcami po włosach. Odgarnęła ciemne kosmyki do tyłu i ruszyła niepewnie otworzyć. Wzięła głęboki wdech z myślą, że to zapewne listonosz albo jakiś świadek Jehowy lub co gorsza...sąsiadka. Żadne z jej przypuszczeń nie sprawdziło się.
-Masz może trochę cukru do podziałki? Wiesz, ciasteczka.
-Ty tu nie mieszkasz- odparła sucho-Ty pewnie nawet nie umiesz piec. Co tu robisz?
-Umówić się na kawę- uśmiechnął się ukazując białe górne kły.
-Skąd wiesz, że tu mieszkam?
-Popytałem trochę...
-Śledziłeś mnie- stwierdziła i wpuściła chłopaka do środka.
-Przyznaje- pewnym krokiem przeszedł przez korytarz i wszedł do jej małej sypialni, zwanej również prowizorycznym salonem- nie byłaś łatwym celem.
Mówił głosem osoby, która już wcześniej robiła takie rzeczy.
-Po co tu przyszedłeś, ale tym razem prawdę, proszę- dodała lekko ostrym tonem.
-Mmm ty prosisz- usiadł pewnie na niezaścielonym łóżku, a sprężyny wydały koszmarny pisk.
-To nawet nie jest zabawne.
-Umów się ze mną- powiedział- Co ci szkodzi?
-Strata czasu- odparła pewnie, chociaż w ogóle się tak nie czuła- I tak nie powiesz po co za mną łazisz.
Zaśmiał się.
-Jesteś bystrzejsza niż myślałem. Ale ja stąd nie wyjdę dopóki się nie zgodzisz.
-Zawsze możesz wylecieć- odparła ze słodkim uśmiechem.
Z jego szerokiego uśmiechu został cień szelmowskiego uśmieszku. Wstał powoli.
-Nie zaproponujesz mi czegoś do picia?
-Spieprzaj zanim to z ciebie popłyną krwawe soczki.
Uśmiech powrócił.
-Ostro. Czekam w piątek, tam gdzie ostatnio. Po twoich zajęciach, jeżeli nie przyjdziesz zacznę cię nękać.
Po chwili dziewczyna usłyszała dźwięk zamykanych drzwi. Kotka miauknęła.
Sasha warknęła głośno i gardłowo.
Wchodząc do kawiarni sama nie wiedziała, co czuje. Myśli o nieznajomym męczyły ją, a nawet irytowały.
Ciemnowłosy siedział na jej starym miejscu. Czerń ubrania dodawała mu mrocznego uroku. Musiała to przyznać. Kręcił ją w sposób fizyczny. Wzięła głęboki wdech i ruszyła do wybranego przez niego stolika.
-Myślałem, że nie przyjdziesz- przyznał, kiedy zajęła jedno z pustych krzeseł.
-Żebyś znowu mnie nachodził? Śmiało mogę cię zgłosić za nękanie.
-Coś mi mówi, że niezbyt ufasz naszym stróżom prawa.
Jego uśmieszek zirytował ją.
-Działasz mi na nerwy- powiedziała oschle.- Masz pięć minut, aby powiedzieć mi po co miałam się z tobą spotkać.
-Powiedzmy, że zainteresowałaś mnie. A miałaś się ze mną spotkać, aby hmm... poplotkować.
Może i dziewczyna żyła pod wiecznym stresem i czasami miała zwidy, ale chłopak ani trochę nie wyglądał na typa plotkary.
-Dobrze- powiedziała.- Poproszę z dwoma łóżeczkami cukru i z dodatkiem czekolady.
-Rozpuszczalna?
-Bingo.
Chłopak wstał i złożył zamówienie.
-Jak ci na imię?- spytał, kiedy zajął swoje miejsce.
Prychnęła.
-Sasha.
-Jestem Daniel- odparł z uśmiechem.- Masz bardzo ładne imię Saszo.
-Dziwaczny wymysł matki.
-Z przyjemnością poznam cię bliżej.
Przyjrzała mu się. Jego imię jednocześnie idealnie do niego pasowało oraz wydawało się, że jest dla niego z innej bajki. Przypomniała sobie o nieboszczyku. Była tak okrutna, aby kogoś zabić, a nie potrafiła spławić jednego metalowca.
Kelnerka przyniosła ich zamówienie.
-Po tej jednej kawie odczepisz się ode mnie- nie było to pytanie, a raczej rozkaz.
-Nawet gdybym chciał nie mogę- uśmiech nie znikał z jego twarzy.
-Dlaczego?
-Rozkaz naczelnego- wskazał palcem na głowę.
-Faceci nie myślą mózgiem- chwyciła uszko filiżanki.
-A czym?- zaśmiał się.
Spojrzała na niego uważnie i wymownie skierowała wzrok na jego krocze.
-A no tak- speszył się lekko.
Zapadła cisza, a dziewczyna upiła łyk słodkiej cieczy.
-Naprawdę chciałbym cię lepiej poznać.
Przeszedł ją dreszcz. Wystarczyło jej, że kilku lekarzy już się z nią zapoznało. Nie potrafiła normalnie żyć, myśleć, każde słowo, każdy czyn mógł przywrócić wspomnienia, a ona nie chciała pamiętać. Pamięć boli.
-Nie pozwolę ci na to- poczuła się jak mała dziewczynka. Kilka uderzeń serca i wszystko wróciło do normy.
-Proszę daj mi szansę- spojrzał na nią błagalnie.- Podobasz mi się.
On też się jej podobał, ale wątpiła czy jest gotowa na taką znajomość.
�����s��{<>
CZYTASZ
Usmażona w trampkach
ActionWłącz wiadomości. O czym znów mówią? Złe informacje napływają do nas z każdej strony. Jednak nikt z tym nic nie robi. Dlaczego? Morderstwa, gwałty, kradzieże są czymś co uważamy już za normalne. Ludzie stali się nieczuli. Nie zareagują, dopóki to i...