Następnego dnia Sasha poszła na zakupy. Mężczyźni zjedli wszystko, co miała w lodówce. Kupiła tonę herbatników wracając do domu. Niewiarygodne jak dała sobie wejść na głowę, ale już ich polubiła. Wiedziała, że potrzebowała ich, bo w głębi duszy czuła się samotna i nikt inny jej nie tolerował. Tego dnia przyszedł tylko Sebastian.
O nic nie pytał. Po prostu stanął w drzwiach i zaproponował tort machając Sashy mąką przed twarzą.
-Nie jestem pewna czy ten piekarnik da radę-powiedziała patrząc na breję, w formie do ciast, którą Sebastian nazwał ciastem.
-Dlaczego wybrałaś to mieszkanie?-spytał i usiadł na blacie sprawdzając najpierw ręką czy drewno wytrzyma jego ciężar.
-Idealnie mnie odwzorowuje-odparła i usiadła na krześle obok małego stoliczka.
Minuty wlekły się niemiłosiernie, a oni siedzieli w milczeniu zerkając, co pewien czas na siebie.
-Chyba jest dobry-powiedział wyciągając ciasto na blat. Spojrzała na niego z niepewną miną-No dobra, ja spróbuję pierwszy.
Ukroił kawałek i bez zawahania wziął go do ust. Przełknął i uśmiechnął się do niej.
-Jest niezłe-powiedział i ugryzł kolejny kawałek. Jednak szybko mina mu zrzedła. Pobiegł do łazienki tłucząc talerz z ciastem.
W czasie, gdy Sebastian wymiotował Sasha wyrzuciła zakalec do śmietnika.
-Dlaczego tu ze mną jesteś?-spytała.
-Lubię towarzystwo kobiet-odparł wycierając twarz kuchennym ręcznikiem.
-Normalni motocykliści się tak nie zachowują?
-My nie jesteśmy normalni. Szczerze mówiąc jesteśmy jak szczeniaczki. Słodkie milutkie, ale chwila nieuwagi i nie masz ręki. A tak serio to...polubiłem cię.
-Mówisz to każdej dziewczynie, której orzygałeś łazienkę?–uśmiechnęła się.
-Jesteś pierwsza-odwzajemnił uśmiech-Odprowadzisz mnie do drzwi?
Ruszyła przed siebie, a po chwili usłyszała za sobą kroki mężczyzny. Ujęła klamkę i przyciągnęła drzwi do siebie.
-Sasho nie!
Dziewczyna zaczęła krzyczeć, kiedy lepka ciemna ciecz zaczęła obryzgiwać jej twarz. Odskoczyła od drzwi i wpadła w ramiona Sebastiana. Z szeroko otwartymi oczami patrzyła na okrwawione ciało wiszące w jej framudze. Zwłoki kołysały się na grubym sznurze, który oplatał szyję mężczyzny.
-O mój Boże- załkała-Daniel...
Sebastian przytulił mocno do siebie dziewczynę, która zaczęła się szamotać.
-On nie żyje-powiedział ostro, żeby dotrzeć do umysłu Sashy.
Zza drzwi wyszedł Oskar. Dziewczyna widząc jego zakrwawione dłonie przestała się szarpać.
-Ty pieprzony dupku- wlepiła w niego swoje zaszklone spojrzenie-Nienawidzę cię!
-Mieliśmy go zostawić-powiedział spokojnie Sebastian.
-Dzieciak za dużo węszył-odparł Oskar i wzruszył ramionami, wskazał brodą na Sashe-I chciałem ją trochę nastraszyć.
-Przesadziłeś.
-Możliwe. Posprzątaj to, strasznie śmierdzi.
Sebastian położył dłonie na biodrach Sashy i mocno ścisnął. Wepchnął ją do skromnej sypialni i zatrzasnął drzwi. Nawet nie próbowała się z niej wydostać. Usiadła na łóżku i pozwoliła sobie na kilka łez. Nie czuła do Daniela żadnych silniejszych uczuć, ale czuła, że jest jej przyjacielem, jedynym, jakiego miała od wieków.****
Mam nadzieję, że rozdział jak i opowiadanie nie jest złe :) Liczę na wasze komentarze jak i sprawiedliwą ocenę. Miłego wieczoru Kochani ! Cieszę się, że Was przybywa! :*
CZYTASZ
Usmażona w trampkach
БоевикWłącz wiadomości. O czym znów mówią? Złe informacje napływają do nas z każdej strony. Jednak nikt z tym nic nie robi. Dlaczego? Morderstwa, gwałty, kradzieże są czymś co uważamy już za normalne. Ludzie stali się nieczuli. Nie zareagują, dopóki to i...