Rozdział 23

44 5 0
                                    

Czuła się odrętwiała, a jej ramiona pulsowały bólem. Otworzyła oczy. Zakrztusiła się, z jej gardła wydobył się rdzawy płyn. Ktoś ją skuł. Stała przyparta do ściany. Znajdowała się w dosyć niskim pomieszczeniu z kamienia. Wilgoć i zimno przesiąkały jej poszarpane ubranie. Jęknęła i próbując powstrzymać opadające powieki, spojrzała na małe okno, przez które wpadały rażące promienie słońca. Dosłownie czuła jak zwężają się źrenice, wzięła głęboki oddech. Obróciła głowę w bok, czując jak odrętwiałe ciało zaczyna drżeć.
-Igor...- wyszeptała i wybuchła kaszlem.
Mężczyzna został przykuty do ściany obok ciała dziewczyny, jednak on z powodu swojego wysokiego wzrostu nie zwisał bezwładnie nie dotykając podłogi. Jego głowa opadała na klatkę piersiową, do twarzy przykleiły mu się krwawe kosmyki włosów. Oddychał.
-Igor- próbowała poruszyć rękoma czując ogień przechodzący przez jej ramiona. Chłopak jęknął a jego głowa delikatnie uniosła się- Obudź się, błagam.
Igor zaczął kaszleć wypuszczając z ust ślinę, która zabarwiła drewnianą podłogę rdzawymi drobinkami.
-Uratowałaś mnie- wycharczał- a teraz siedzimy w kolejnym gównie.
Idealne podsumowanie mężczyzny sprawiło, że dziewczyna zmarszczyła brwi.
-Nie jesteśmy tu sami- dodał.
-Co ty pieprzysz? Oszczędzaj siły. Nawet nie wiemy, gdzie jesteśmy.
-Zamurowali tu kogoś - podniósł głowę i delikatnie skinął nią na przeciwną ścianę- To chyba jeszcze żyje.
Sasha spojrzała przerażona przed siebie. Biorąc coraz głębsze wdechy bacznie obserwowała ścianę. Dopiero po kilku minutach zdołała zauważyć kilku centymetrową szczelinę pomiędzy sufitem a ścianą.
-Nie przeżyjemy tego dnia- powiedziała.
-Ktoś tu idzie- jego głos wydawał się spokojny i zbyt lekko rozchodzący się po martwym powietrzu tego pomieszczenia.
-Każdego dnia budzą się w nas demony, czasem niektórzy są nimi cały czas. To nie są ludzie. Nic co krzywdzi w nas dobro nie może być ludzkie- zamknęła oczy próbując odepchnąć od siebie przeszłość.Drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Do środka weszła ciemna postać, która miała na sobie coś przypominające habit. Człowiek zdjął z głowy kaptur, a parze ukazał się mężczyzna w podeszłym wieku  o niemiłym wyrazie twarzy. Spojrzał na Igora.
-Mężczyźni bez znaku nie żyją tu długo- powiedział.
-Kobiet też nie traktujecie należycie- odparł spokojnie Igor i splunął rdzawą substancją.-Nasza Pani musi dążyć nas zaufaniem. Cierpienie i przyjemność łączymy w jedno. Jedność jest wybawieniem- zacisnął usta w wąską linie i rzucił mały pistolet pod nogi Sashy- Są tutaj dwa naboje. Nie możemy sami splamić się krwią mężczyzny, zazwyczaj umierają z wycieńczenia. Nie mamy czasu, nasza Pani niedługo przybierze ludzką postać.
Po tych słowach podszedł do kobiety i oswobodził jej jedną rękę i wsadził w jej dłoń klucz.
-Radze wam zrobić to szybko, śmierć głodowa jest hańbiąca.
Wyszedł z pomieszczenia. Drzwi zamknęły się, a Sasha naliczyła pięć zatrzaskujących się zamków.
Kobieta poruszyła delikatnie wolną ręką i zawyła z bólu. Dłoń trzęsła się jej tak, że prawie wypuściła zbawienny klucz. Uwolniła drugą rękę. Krzyknęła i upadła na zimne podłoże. Rozpłakała się czując palący ból we wszystkich kończynach i plecach.
-Pośpiesz się- warknął Igor.
Dziewczyna drżała na całym ciele, jednak podtrzymując się ściany sięgnęła po klucz zostawiony w żelaznych kajdanach. Wyciągnęła go i podeszła do towarzysza.
-Nie dosięgnę- powiedziała chcąc opanować wzbierająca się w niej panikę.
-Oprzyj uda na moich biodrach- polecił z nutą irytacji.
Sasha przylgnęła do niego i niezgrabnie owinęła Igora nogami. Wygięła się podnosząc ramiona do góry. Mężczyzna oparł twarz o jej dekolt muskając oddechem jej piersi. Uwolniła jedną dłoń towarzysza, a ten pewnym ruchem zabrał jej klucz. Sasha przytuliła się do niego czując ogarniający ją chłód. Klucz spadł na ziemie. Igor objął dziewczynę a jego ramiona drżały.
-Jesteś silna- powiedział i jeszcze chwile pozwolił jej pozostać w swoich obejściach.
-Co teraz zrobimy?
Igor potarł kark.
-Czekamy na ratunek- odparł i podniósł z ziemi pistolet. Wpatrywał się w niego po czym powoli podszedł do przeciwnej ściany.
-Oskar nas w to wpakował swoimi durnymi pomysłami!
-I Oskar nas z tego wyciągnie- podskoczył i przecisnął pistolet przez szparę pomiędzy sufitem a ścianą. Słychać było metaliczny huk- Sebastian wszczepił ci chip.
Pistolet wystrzelił a ciało więźnia głucho opadło na ziemię.

Usmażona w trampkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz