Rozdział 8

95 12 0
                                    

Otworzyła oczy i usiadła gwałtownie. Strasznie bolała ją głowa. Przymrużyła oczy i rozejrzała się. Znajdowała się w swoim mieszkaniu. Poruszyła się niecierpliwie, a łóżko zaskrzypiało.
Czy to wszystko jej się śniło? Przecież to nie możliwe, ta...ta dziewczyna...
Coś wskoczyło na stary materac a Sasha krzyknęła. Kotka syknęła przeciągliwie i spojrzała na dziewczynę z lekkim poirytowaniem, jakby mówiła przestań się mazać tylko bierz się do roboty.
Dziewczyna wmówiła sobie, że śniła na jawie, bo myśli nie dawały jej spokoju. Tylko jedno pytanie nie dawało jej spokoju. Jeśli to nie był sen, to jak znalazła się w mieszkaniu?
-To był tylko sen, tylko sen- powtarzała sobie.
Musiała obmyślić plan.
Wstała i na sztywnych nogach poszła do kuchni. Szukała jakiś środków przeciwbólowych. Głowa bolała niemiłosiernie.
Wzięła trzy tabletki i poszła do łazienki. Podeszła do prysznica i odkręciła wodę. Poczekała aż pomieszczenie napełni się parą i w ubraniach weszła pod strumień wody. Czekała aż mięśnie się rozluźnią. Nawet nie wiedziała, kiedy zaczęła płakać.

-Dasz się zaprosić na kawę?-spytała siląc się na uprzejmy uśmiech.
-Wiesz nie lubię szwendać się po mieście, może wpadniesz do mnie?
-Nie wsiadaj z nieznajomymi do samochodu, ale o domach nic nie mówiono- odgarnęła włosy z ramienia, a on uśmiechnął się szerzej.-Jasne, wpadnę. O której?
-Kończę o piątej, bądź przy wyjściu piętnaście po- puścił jej oczko.
-To będzie niezapomniana randka- zaśmiała się.
-Z taką ślicznotką...
-Umówiłeś się ze śmiercią- powiedziała cicho, gdy odszedł.

Alexowi usta się nie zamykały, gadał jak najęty. Dziewczyna tylko przytakiwała, chociaż od dobrej godziny nie czuła się sobą.
Dom Alexa był mały skromny, ale promieniował ciepłem, co było dziwnym uczuciem wiedząc, że mieszka tu gwałciciel.
-Więc kawa?- spytał rozpromieniony.
-Masz piękny uśmiech-powiedziała bez zastanowienia.
-Dziękuję. Kawy?
-Tak, poproszę. Dlaczego mieszkasz sam?-spytała, gdy z małej szafki wyciągnął dwie filiżanki.
-Cóż, już dawno opuściłem dom rodzinny, a wybranki serca wciąż szukam-znów puścił jej oczko.
-Dziewczyny pewnie walą drzwiami i oknami- uśmiechnęła się.
-Umawiam się tylko z tymi wyjątkowymi.
-Więc czuję się zaszczycona. A twoja firma, dobrze prosperuje?
-A co? Chcesz zostać wspólnikiem?-zaśmiał się.
-Jeśli lubisz słuchać narzekań baby, to czemu nie- też się zaśmiała.
Alex zalał kawę. Podał Saszy kubek.
-Wypijmy za miły wieczór, kto wie jak się skończy- upił łyk.
-Tak-zaśmiała się-kto wie.
-Cukier- powiedział i odwrócił się do szafek.
Dziewczyna wstała i podeszła do niego.
-Gdzie ja go podziałem...
Kubek z gorącą cieszą rozbił się na głowie mężczyzny.
-Może właśnie tak się skończy-mruknęła wzruszając ramionami.
Jego bezwładne ciało osunęło się na ziemie. Westchnęła i poszła po swój plecak. Wyciągnęła z niego sznur.
-Siwa chmurka po niebie płynie- zaśpiewała cicho patrząc pusto na Alexa. Szła w jego kierunku-Siwy ptaszek za oknem śpi-zaczęła oplatać sznurem jego ciało.- Mały świerszczyk zasnął w kominie-związała sznur tak jak uczyli ją w harcerstwie-Zaśnij dziecino...zaśnij i ty.
Kilka odłamków szkła wbiło się w skórę mężczyzny i na płytkach widać było plamy krwi. Dziewczyna nie przestawała śpiewać. Nie była już sobą. Chwyciła Alexa pod pachami i lekko go uniosła. Szła tyłem ciągnąc jego ciało ze sobą.
Znalezienie łazienki nie było takie trudne. Drzwi otworzyła nogą. Wepchnęła do niej ciało. Chłopak powinien się za chwile przebudzić. Z trudem wciągnęła go do białej wanny. Dziewczyna wyciągnęła klucz z drzwi i zakluczyła je od zewnątrz. Zostawiła metal w zamku i odwróciła się w stronę małej sypialni. W pomieszczeniu znajdowało się tylko łóżko i pokaźnych rozmiarów szafa. Dziewczyna podeszła do niej i pociągnęła za dwa metalowe uchwyty. Szafa była zamknięta. Westchnęła.
Nie wierzyła w inteligencje mężczyzn, więc pomyślała o najbardziej banalnej kryjówce. Nie myliła się. Klucz leżał pod poduszką.
Sasha od kluczyła drewniane drzwiczki. Chwile wpatrywała się w metalowe uchwyty. Ujęła je niepewnie przypominając sobie, co znajdowało się w szafie poprzedniego mężczyzny. Wzięła głęboki wdech i pociągnęła za uchwyty. Szafa otwarła się a z niej na ziemię wypadło kilkadziesiąt czarnych róż. Dziewczyna odruchowo zrobiła krok do tyłu. Niektóre z kwiatów były już suche, a płatki ledwo się trzymały. Dziewczyna nachyliła się i wzięła jedną z róż do ręki. Każda z nich miała przyczepioną do łodygi białą karteczkę.
   ,,Caroline''
Ciało dziewczyny zaczęło wypełniać lodowate zimno, a jej ręka zaczęła drżeć jakby róża stała się niewyobrażalnie ciężka. Kwiat upadł na podłogę i miękko odbił się od pozostałych.
Dziewczyna coraz bardziej nie panowała nad swoim ciałem i czuła jeszcze większą nienawiść. Ominęła róże i wszyła z pokoju znów zaczynając śpiewać.
Weszła do łazienki zapalając światło. Alex obudził się. Oddychał szybko, ale w miarę spokojnie. Patrzył na nią spod rzęs.
Siwa chmurka za oknem płynie. Podeszła do wanny i okręciła wodę.
Siwy ptaszek za oknem śpi. Rozejrzała się po pomieszczeniu i zobaczyła lampkę na półce nad umywalką.
Mały świerszczyk zasnął w kominie. Podeszła do umywalki i włożyła wtyczkę od lampki do kontaktu.
Zaśnij dziecinko...Alex wydał z siebie przeraźliwy i ostrzegawczy ryk. Spojrzała na niego pusto.
-Zaśnij i ty- zepchnęła lampkę do wody.

Usmażona w trampkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz